Zaczęłam pisać ten post wczoraj, ale nie dokończyłam go. Mam nadzieję, że dzisiaj się uda.
A więc ;) najpierw, co zobaczyły moje zaspane oczęta dzisiaj rano, skoro świt chciałoby się napisać, ale do świtu to jeszcze z 1,5 godziny było?
Śnieg, kurde :( Dużo białego śniegu, który ładnie zasypał wszystko, co tylko mógł zasypać i padał sobie dalej. Mrozu na szczęście nie było i w tej chwili, a jest już po południu, prawie wszystko się stopiło i została chlapa na drogach i chodnikach. Pożyjemy, zobaczymy, z jakąż to tendencją szfystko się rozwinie ;)
Teraz do rzeczy, jednakże.
Jeszcze jeden post napiszę o moich ekscesach w ramach nordic walking. Weekend upłynął mi pod znakiem spacerów z kijkami, a wczoraj miałam już nie wychodzić. Ale poszłam, jakoś tak się mi zachciało, że przebrałam się i ruszyłam na moją stałą trasę. Nie zawsze tak jest, oj nie. Czasem zmuszam się do wyjścia i oczywiście nigdy nie żałuję tego. Bo po drodze zrobię jakieś zdjęcia, popatrzę sobie na pociągi, zauważę zmiany wokół domów, które mijam, obszczekają mnie psy, zaćwierkają wróble ;)
Chciałabym tym moim dzisiejszym wpisem, zmotywować wszystkie wahające się osoby. Zmotywować do ruchu, niekoniecznie nordic, bo nie każdemu musi to odpowiadać, w rzeczy samej.Wzbudzenie motywacji u siebie samej trochę trwało, łatwo nie było, ale tak od początku roku widzę i czuję, że jakiś trybik w końcu zaskoczył i ruszył z miejsca :) Oby na stałe.
Pożyjemy, zobaczymy. Dużo pracy przede mną.
Do rzeczy, jednakże. Wyciągnęłam pewną książkę na temat nordic walking, napisaną przez parę instruktorów i prekursorów tego sportu, Małgorzatę i Tadeusza Figurskich. Piszą w niej, że praktycznie KAŻDY może z kijkami chodzić. Dodając oczywiście, że osoby przewlekle chore muszą spytać się lekarzowi, czy mogą.
NW może wspomagać leczenie nadciśnienia, cukrzycy, chorób żył w nogach, czy podwyższonego cholesterolu. Z wypowiedzi instruktorki NW i rehabilitantki wynika również, że "pacjenci z chorobami stawów biodrowych, kolanowych, czy skokowych poruszali się zwykle przy pomocy kul (...), kije do nordic walkingu i marsz okazały się idealnymi zamiennikami
i udowodniły, że mogą oni poruszać się bez kul ( oczywiście, jeśli mogą już z nich zrezygnować).
Dodatkowo, pacjenci, przy marszu z kijami, skupiają swoją uwagę na pracy ramion i rąk, zapominając, że utykają lub nierównomiernie obciążają swoją kończynę. Kije stanowią dla nich podparcie i jednocześnie odciążenie."
Jak to, co czytamy w książkach ma się do rzeczywistości?
Obiecanki odnośnie schudnięcia, lepszego samopoczucia, czy pozbycia się wielu dolegliwości?
Ma i to sporo. Mój Chłop na ten przykład. Jeszcze nie tak dawno, czyli jakieś dwa lata temu ważył prawie 90 kg, co przy jego wzroście było już lekką nadwagą. W młodości uprawiał sport wyczynowo, a potem była ogromna przerwa i papierochy. Palenie rzucił kilka lat temu i wrócił do biegania. Kondycja na początku była słabiutka, ale poprawiała się. Potem przyszła operacja, po której znów wszystko trzeba było zaczynać od nowa, ale dał radę. W 2014 roku przebiegł dwa półmaratony, nie licząc krótszych biegów. W tym planuje maraton na jesień. Nie mówiąc już o tym, że mało co go w tej chwili boli, jeśli chodzi o układ kostny.
Jakiś czas temu, po wstaniu z łóżka, musiałam się najpierw rozchodzić, bo kręgosłup, czy stawy ciężko budziły się do życia. Nawet umiarkowany ruch sprawił, że już o tym zapomniałam. Teraz chcę schudnąć ;) ale nie tylko, oczywiście.
Pewien ksiądz - rocznik mojego Chłopa, miał kilka lat temu potężny zawał, miał już nigdy nie odzyskać sprawności i prowadzić bardzo spokojny i oszczędzający tryb życia. Zaczął chodzić z kijkami, nawet na zawody jeździł i śmigał, że się kurzyło. Może nadal jeździ - nie wiem.
Przy sylwestrowym stole siedział z nami pan, starszy od nas ładnych parę lat. Odkąd zaczął biegać to schudł, unormowało się mu ciśnienie i cholesterol.
I takich historii - prawdziwych można usłyszeć wiele. Jeśli my o siebie nie zadbamy, to nikt za nas tego nie zrobi. Lekarze, jak to lekarze - różni są. Jedni zapracowani, a inni zainteresowani wciśnięciem pacjentowi leków "najnowszej generacji", kolejki przed gabinetami, kolejki do specjalistów ..... przed wieloma można zwiać na swoich nogach. Pamiętajmy o tym :) Ruszyć się z fotela, czy kanapy możemy w każdym wieku i każdy może znaleźć dla siebie coś odpowiedniego. Byle z rozsądkiem.
To się nawymądrzałam ;) Jestem, rzecz jasna realistką, a nie zaślepioną entuzjastką, naiwnie wierzącą w różnego rodzaju sportowo - odżywcze "objawienia". Rozsądek przede wszystkim :)
Myślę, że fajną rzeczą jest zapisywanie swoich osiągnięć. Chłop założył mi konto na takim jednym portalu, na którym mogę wpisywać, co robiłam, dokąd szłam, jaka była pogoda i ile czasu mi to zajęło. Konto jest widoczne tylko dla moich znajomych, czyli z Chłopem są to trzy osoby :))
A na koniec kilka motywatorów ;)
To jak? Idziemy? Tylko nie odpowiadajcie "To idźcie" ;))
Miłego wieczoru wszystkim :)
pies to dobra motywacja:))
OdpowiedzUsuńO tak, widuję kilku biegaczy z psami :) I wszyscy są zadowoleni i psinka i biegacz :) Gorzej, jak pies trafi na właścicieli - debili, którzy wyprowadzą go na 15 minut i z powrotem do domu. Mam takich w sąsiedztwie .....
Usuńbiedna psiaki.... choć są rasy/przypadki które nie lubią długich spacerów.
UsuńTo są akurat goldeny, dwa, w mieszkaniu ok.50 m, w którym mieszkają jeszcze cztery osoby. Takie coś powinno być zabronione. A gościowi się jeszcze jakieś inne marzą, większe od goldenów, bo kiedyś na zebraniu wspólnoty się otworzył :P
UsuńWsadzilas kij(ki) w mrowisko moich wyrzutow sumienia i durnych wymowek. Oesu!
OdpowiedzUsuńWlaściwie o to mi chodziło, Panterko, o pogmeranie w sumieniach :)) Oczywiscie nie w odniesieniu do Twojej osoby, ale tak ogólnie ;) Żeby, kto mógł, dał się namówić na wyjście z domu i ruch, bo do ruchu jest człowiek stworzony ewolucyjnie ;) W sensie chodzenia, biegania, a nie uruchamiania kciuków w celu przełączenia kanałów pilotem ;))
UsuńIdziemy;))) Czasem mi się nie chce, ale jak już założę buty i wyjdę to samo się rusza dalej;))) Wracam odmieniona;)) Nigdy jeszcze nie żałowałam, że zebrałam się w sobie i wyszłam jednak;))) Tylko na konie nie muszę się zbierać, zawsze mi się chce;)))
OdpowiedzUsuńI to jest fantastyczna odpowiedź :)) A z końmi to moze dlatego, że czujesz, iż ON na Ciebie czeka, to nie zrobisz mu przykrości swoim nieprzyjściem ;)?
UsuńW moim miasteczku chodzi kilka grup chodziarzy.........tak myślałam żeby podłączyć się do jednej z grupek........ale zawsze znajduję jakąś wymówkę ! Wstyd mi z powodu lenistwa ! No dobrze idę...na razie idę spać ale spróbuję popracować nad swoją motywacją !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
:)) Mam nadzieję, Elu, że się zmotywujesz i dołączysz do jednej z grupek - może jacyś znajomi tam chodzą? Albo utworzysz wlasną :)
UsuńZ motywującym pozdrowieniem :))
Środkowa dziewczyna całkiem seksowna. Nie ma to jak małe cycki!:))
OdpowiedzUsuńPrzy jej tuszy wydają się małe ;) Ale ogólnie to masz rację ;)
UsuńIdźcie, idźcie, ja Wam nie wróg!
OdpowiedzUsuńJa myślę ;) A poza tym to " Chodźcie z nami! Chodźcie z nami!" ;))
UsuńTak, tak, oczywiście możecie iść z nimi!
UsuńUparta istoto ;))
UsuńNie uparta tylko miła i "spolegliwa", na wszystko się zgadzam przecież :)
UsuńAle z nami iść nie chcesz ;)
UsuńAleż czemu nie? Pójdę, tylko mnie zabierzcie w jakieś fajne miejsce. Teatr może być, wesołe miasteczko, wystawa starych fotografii, kolejka linowa, przytulna kawiarenka bez dużej liczby hałaśliwych ludzi...
UsuńJa mogę zabrać Cię do lasu :) Tam nie ma hałaśliwych ludzi ;) albo na przejazd kolejowy - pociagi dość często jeżdżą ;) po torach, co prawda, nie po linie, ale zawsze ;)
UsuńDo lasu jak najbardziej! Kocham las. I w ogóle drzewa.
UsuńUff, to w tym punkcie zgadzamy się co do joty :) Bo ja też je kocham :)
UsuńNasypało śniegu. Jest pięknie, ale... wybacz, dzisiaj nigdzie nie idę!
UsuńWybaczam :) U nas też trochę posypało i za chwilę pójdę - za zakupy, a potem w teren :))
UsuńWłaśnie... Cholerne zakupy! Wiszą nade mną jak miecz Damoklesa.
UsuńCo chcesz, sobota .... jak nie robota, to zakupy ...
UsuńKoniec. Byłam po te zakupy i na nic więcej mnie nie stać. Wczoraj spędziłam 12 godzin w pieprzonej pracy (nie będę udawała, gdyby nie konieczność zarabiania na życie, nie pracowałabym nigdy w życiu!) i dzisiaj robię wyłącznie nic!
UsuńI to jest bardzo słuszna koncepcja :)
UsuńPraca to niestety, w wielu wypadkach współczesne niewolnictwo i narzędzie do zniewolenia człowieka.
Uwielbiam chodzić. Nawet jak muszę, Wprawdzie bez owych magicznych kijków, ale chyba wazne ze lubię i chodzę, co?:-))
OdpowiedzUsuńCałusy Liduś!***
Olu, Ty to masz tyle ruchu, że więcej nie trzeba. Codzienne spacery dostarczają Tobie tak różnorodnej formy ćwiczeń , że nie musisz nic innego wymyślać :)
Usuń:*****
Kotek na zdjeciu jest super :)
OdpowiedzUsuńA wiec ruszajmy swe pupcie z cieplego tapczanika, badz krzeselka i marsz :)
O tak, ruszajmy, żeby kijki i buty kurzem nie zarosły i nie sparciały z nieróbstwa :) Ja zaraz idę.
UsuńA kotek - taki motywujący przy tym ;))
Właśnie mnie uświadomiłaś, że muszę lepiej się zmotywować i zacząć się ruszać, bo póki co to kiepsko ze mną:( Ja to Ciebie podziwiam za ten sport!
OdpowiedzUsuńOj tam z tym podziwianiem ;) Ale większa motywacja jest wskazana, jak najbardziej :) Przejrzałam blogaski i ruszam w końcu, bo czas leci.
UsuńNikt i nigdy nie wydrze mnie z domu przed świtem, na sporty :)
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita !!!!
Nie wyjaśniłam - przed świtem to ja do pracy szłam :) Na sporty też mnie nie ciągnie o tej porze ;) Preferuję godziny zdecydowanie późniejsze.
UsuńO, to dobrze że naprowadzilas mnie na prawidłowe tory :)
UsuńMiłego dzionka.
:)) Aż tak bardzo zaangażowana nie jestem ;)
UsuńDzięki, Tobie również miłego życzę :)
Już się zmotywowałam. Pracuję nad częstotliwością.
OdpowiedzUsuńTo już coś :) A nawet bardzo dużo, rzeklabym ;) Ty się ino szykuj, Hanuś na zawody kijkowe wew sirpniu. Latoś się Tobie udało, bo nie braliśmy w nich udziału, ale tero ...... ;))
UsuńJeny, sierpiń już pojutrze...
UsuńNieee, dopiero popojutrze ;) mamy jeszcze trochę czasu ...
UsuńMotywacja ważna sprawa, chyba nawet najważniejsza:)
OdpowiedzUsuńOd tego się pewnie wszystko zaczyna :)
UsuńAlbo iść na spacer z psem :) kijków nie mam ale z psem chodzę ... czasem bo czasem zostaję w domu i rzucam piłeczki, latam po nie, wołając kituś no gdzie masz tę piłeczkę no gdzie? Znowu muszę sama po nią lecieć?
OdpowiedzUsuńNo ale motywacja to jest to co powinnyśmy potrafić zrobić dla siebie. Piękny tekst Lidko ♥ motywujący jak najbardziej :)
Dziękuję, Elu :)
UsuńPorządny spacer z psem to też gimnastyka, a rzucanie piłeczek i schylanie się po nie to już prawdziwe miszczostwo świata :)))
A ja nie lubię biegania w terenie, spacer i owszem. Kupuję więc bieżnię, rowerek już jest. Motywacja też.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://dompodskrzydlemaniola.blogspot.com/
Jeśli jesteś juz zmotywowana, to dużo :) Teraz tylko wskoczyć na rowerek :)
UsuńPozdrawiam również :)
Chodzę, chodzę - ale jak wiesz bez kijków. Po powrocie z Tatr wprawdzie 3 dni spędziłam w łóżeczku żeby wypędzić przeziębienie, ale już wczoraj ponad godzinny spacerek szybkim krokiem wykonałam.
OdpowiedzUsuńI wogóle jako babcia to bardzo dużo chodzę i ruszam się.
A dla Ciebie mam wyrazy uznania - najszczersze,
Pozdrawiam :-)
I o to chodzi, Stokrotko, żeby się ruszać :) Nie każdy z kijkami lubi, ja tak, więc o tym piszę i namawiam wahających się. Kiedy jestem na zawodach, to największy podziw mój wzbudzają osoby sporo starsze ode mnie, szczupłe, zgrabne, sprawne. To są wzorce do naśladowania :) Bo do tego typu aktywnosci nie trzeba wielkich nakładów finansowych - do szybkich spacerów żadnych :), a efekty zdrowotne mogą być niesamowite, o oszczędnosciach na lekach nie wspomnę ;)
UsuńPozdrawiam Cię również :))
To prawda, ruch jest naszym wielkim sprzymierzeńcem - warto sobie to uświadomić i korzystać.
OdpowiedzUsuńWłasnie, zwłaszcza, że wpływa zbawiennie na zdrowie i samopoczucie :)
UsuńDobrze,ze choc na narty udalo mi sie wyskoczyc. Nie masz pojecia, jak na mnie dzialaja te kije, ktore stoja w kacie i mowia do mnie:"babo, ales ty leniwa i gupiaaa".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obiecuje, ze wiosna z tymi kijami cos zrobie;)
Narty też mogą być fajne, jak się lubi na nich jeździć :)) A kijki bardzo nieładnie na Ciebie mowią. Musisz je ostro skarcić i dać im solidny wycisk ;)
Usuńnajtrudniejszy pierwszy krok ... wypracowywanie systematyczności wymaga czasu, ale potem jakoś tak szkoda zarzucić już aktywność, szczególnie gdy widzi i czuje się efekty.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest :)
Usuńoj tak najtrudniejszy pierwszy krok..ja właśnie wciąż go , w sprawie kijków, wykonać nie mogę:(...Ale...zamierzam:):):):
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wszystko przed Tobą, Jolu :) Widocznie jeszcze nie czas na to u Ciebie, a moze niedługo się zmobilizujesz, czego Tobie serdecznie życzę :)
Usuń