Dni nie szczędzą nam przykrych wiadomości i doświadczeń, mniejszych lub większych, przeplatanych czasem jakąś dobrą nowiną, jak to było dzisiaj rano, kiedy na fejsie przeczytałam o odnalezieniu się Jarka. Przynajmniej jedna rodzina odetchnęła
z ulgą, a wraz z nią cała gromada internetowych znajomych.
Pozytywnie z mojego podwórka - udało się mi w tym tygodniu kilka razy ruszyć tyłek na kijki. Chłop na jakimś portalu założył mi konto, na które mogę wrzucać swoje osiągnięcia. Policzone mi zostaną zatem przebyte kilometry, średni czas - chociaż to akurat podaję bardzo "mniej więcej", pokazane mogą być starty w zawodach i takie tam inne rzeczy. Konto widoczne jest dla mnie
i znajomych, których mam raptem dwóch - Chłopa i kolegę z naszej startowej drużyny. I wystarczy :)
Na spacerach tych porobiłam kilka zdjęć, które Wam pokażę. W roli głównej są badylki, pociągi, jeden kociamber i wróble
w kałuży.
Mój ogromny cień ;)
I pociągi. Pierwszy to jakiś Intercity do Warszawy najprawdopodobniej.
Lokomotywa prowadziła dość dużo wagonów, więc zdążyłam go jeszcze chwycić na końcówce ;)
Ten już też znacie - Kolei Wielkopolskich.
Znowu jakiś ekspres, a lokomotywa nazywa się Husarz, jeśli dobrze pamiętam. Też był dość długi:
Śliczna kotecka, która bacznie przyglądała się moim próbom, aby zrobić jej zdjęcie i nie przestraszyć:
I banda wróbli, zażywająca kąpieli w kałuży. Kiedy podeszłam bliżej, to zwiały. Na nasz balkon też przylatuje cała chmara, bajlzel mam przez to niezły. Ale co tam, posprząta się na wiosnę ;)
Dzisiaj też planowałam spacer tego typu, ale nie udało się, bo padało i wiało cały dzień, teraz jeszcze wichura nabrała rozpędu. A ja sama w domu ..... Chłop mój albowiem, zapisał się niedawno do klubu biegowego w naszym mieście. Klub ten organizuje już dzisiaj sztafetę w ramach orkiestry, no i mój zaangażował się w organizację. Spakował akcesoria biegowe, śpiwór, coś do picia i jedzenia, wsiadł w samochód i pojechał. Wróci rano, bo część tego czasu spędzi w biurze zawodów, a część - biegając. Jak sztafeta, to sztafeta. Ja z nim nie pojechałam, bo po pierwsze primo nie jestem członkinią tegoż klubu, a po drugie primo powiedziałam, że noga moja nie postanie w tym miejscu i słowa dotrzymuję. Oczywiście, że mogłabym sobie dać spokój z tą obietnicą, ale na razie nie zamierzam. To sprawa czysto osobista, niemająca nic wspólnego z biegaczami.
Za porządki się trochę zabiorę, bo jest szansa, że jutro jacyś goście się u nas pojawią, więc trochę ogarnąć trzeba. Łazienkę szczególnie, zwłaszcza ,że w poniedziałek mamy przegląd instalacji gazowej, to przy okazji usunę pajęczyny, które za piecem się pojawiły.
Akurat w tiwi leci powtórka "Perfekcyjnej Pani Domu". To luzik, aż tak źle u mnie nie wygląda ;) A na fejsie znalazłam fanpage "Chujowej Pani Domu". Na poprawę humoru - doskonały :) Ja jestem pomiędzy ;)
Spokojności wszystkim życzę ♥
To dobrze, że Jarek się odnalazł, wczoraj widziałam Twojego posta! Ty to jak zwykle aktywnie z kijkami, takie spacery mają plus: możesz nam pokazać fajne zdjęcia. No i pociągi też udało Ci się złapać. Co do Perfekcyjnej to ja też nią nie jestem - chociaż M. gada co innego, ale ja lubię jak jest czysto, ale bez przesady. W końcu dom jest do mieszkania i trzeba się tam dobrze czuć:)
OdpowiedzUsuńTak sobie postanowiłam, że w tym roku będę aktywniejsza, jeśli tylko będzie można. Przy okazji zdjęcia i zmieniające się widoki o różnych porach roku.
UsuńJa perfekcyjna jestem zrywami. Ostatni był dawno temu, a terasz to tak, żeby ogarnięte było i w łazience się do umywalki, czy sedesu nie przykleić ;) Ale bardzo możliwe, że powoli się zbieram do zrywu ;)
A z ostatnim Twoim zdaniem zgadzam się w 100% :)
No nie. Zdecydowanie najlepiej czuję się jako Chujowa Pani Domu. Na co jak na co, ale na sprzątosię domową to ja się nie urodziłam...
OdpowiedzUsuń:)) Nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby ktoś mi od czasu do czasu posprzątał ;) Tak pomiędzy moimi zrywami ;)
UsuńA ta kota to wygląda całkiem jak mój Gruby Fiu!
Usuń:) czyli nie tylko ludzie są do siebie podobni, koty również :) Kicia śliczna jest, tylko ta bardzo strachliwa. A może to i dobrze?
UsuńJa juz nie musze byc perfekcyjna. Na spacerze tez nie bylam, bo nie znosze wichur, wystarczy, ze mi wyje za oknem. Juz mam mysli wisielcze. :(
OdpowiedzUsuńTakie wichury przynosić mogą faktycznie wisielcze myśli, albo je potęgować. Też mi za oknem wyje z różnym natężeniem, ale nad morzem jeszcze bardziej zapewne. Widziałam na mapie burzowej ostrzeżenia przed wichurami. Może jutro będzie lepiej?
Usuń♥
Lidia ale masz dluuugie nuszki ;)
OdpowiedzUsuńMusze Ci sie pochwalic - dzis podjelam decyzje i jutro jade kupic kije :)
Ogladam Twoje zdjecia i dzie ta Pani Zima Biala ? ;)
Tu juz w sklepach zonkile mozna kupic, wiazka 12 sztuk za only jeden pound :)
Sciskam serdecznie :)
Na zdjęciu faktycznie bardzo długie są te moje nuszki :))
UsuńTo bardzo dobra decyzja z tym kupnem kijków :) Pochwal się potem, jakie se lajsnęlaś ;) ( kupiłaś po naszymu) Masz już jakieś wybrane?
Pani Zimy Białej nie ma, tyle o ile, pojawia się i znika. Kfiatki też się u nas w sklepach pojawiły, hiacynty do wyhodowania hydroponicznego, wew owadzie widziałam za chyba 4 zł.
:******
No nie mam wybranych...Pojade do sklepu i bede robic oczy kota ze Shreka do sprzedajacych, zeby mi wybrali jakies dobre i nie drogie. Nie znam sie na kijach :(
UsuńTo pewnie już pojechałaś i kupiłaś. A jak nie, to pacz, ile włókna węglowego majom. Im więcej, tym są lżejsze i droższe ;) I z wypinaną rękawiczką, a rękojeść dobra jest z korka :)
UsuńNie kupilam...Nastepne podejscie w niedziele i wezme sobie szfystkie Twoje wskazowki do serca :)
UsuńNo szkoda, ale może znajdziesz coś lepszego :) Jakby co, to pytaj, lepiej coś więcej wiedzieć, żeby sprzedawca byle czego i drogiego nie wcisnął. Jeszcze dobrze przemyśl, czy chcesz składane, czy w całości :)
UsuńNo nóżki Lidziu nie powiem , że masz pod szyję ale pod cycki na pewno:))))
OdpowiedzUsuńSwietne zdjecia i takie trochę zimowe ale jakby wiosna chciała już przyjść. U mnie po sniegu już nie ma śladu ale co się dziwić jak troche lało a + 12 też swoje zrobiło. Nawet była u mnie burza z błyskawicami i grzmotami wczoraj i dziś.Wczoraj trochę byłam zdenerwowana bo w tym czasie jechałam autem ale sama.
Postanowiłam, ze w tym roku bedę wiecej ćwiczyć i chciałabym na kijki ale taka pogoda nie bardzo mnioe kusi:)
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)
Oj mam, Izo, mam :))) zwłaszcza jako cień na drodze ;))
UsuńZdjęcia są z trzech dni. Na tym pierwszym jest trochę zimowo i było ciut mroźno. A na drugi dzień temperatury na plusie, snieg zmyty deszczem. Burz u nas nie było, ale dzisiaj wieje straszliwie i leje od czasu do czasu. Na spacery taka pogoda chyba najlepsza nie jest. Moze następne dni będą lepsze. Postanowiłam sobie zapisywać tę moją aktywność, to też trochę mobilizuje.
Pozdrawiam Cię również ciepło :)
Zima u Ciebie na całego, pewnie przez chwilkę, jak u mnie, przedwczoraj minus 10 , a dziś już w plusie 5.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z kijkami, a ja chyba rower wyciągnę ;)
Tak mniej więcej było. W środę trochę mrozu, a potem już dodatnie temperatury. I wichury z ulewami :(
UsuńWszelka aktywność jest wskazana :) Bo człowiek nie gnuśnieje.
Lidka, byłam u Ciebie - nie kłam, jesteś Perfekcyjna do Perfekcji;))))
OdpowiedzUsuńAle ten Twój jest niemożliwy;)))) Pacz, jak to lotanie wciungło chopa z girami tero, i co bydzie??
Bo przypicować umim ;) testu białej rękawiczki bym nie zdała he,he ;)
UsuńWciungło, jak nie wim co ;) Kozałam mu sie zameldować, jak na miejscu jusz bydzie. Dzwunił i godoł, że jusz lotoł na stadionie i troche wiary na to lotanie sie przywlekło. Szaleńcy ;)) Tesz bym może poszła z kijami lotać, ale nie do ty szkoły zapowietrzony ;)
U mnie lotać tero możno bez kijoków tysz - tak pizgo, że ino wyjdziesz, już cie bierze;) Jo ta lotom tysz, ale nie tero!!!
UsuńJo ta przypicówac nie umim, u mnie chujowo;)
U nos tysz pizgo ;) Biegacze byndom pewnie rekordy szybkości bić ;)) Byle ich do rzyki albo na drzewa w parku nie zwioło.
UsuńTakie picowanie to nic trudnygu, na pewno umisz :)) A chujowo bywa w każdym normalnym domu pewnie ;)
Lidia,
OdpowiedzUsuńprzepraszam, ale zdanie o tym, ze udalo Ci sie "ruszyc tylek na kijki" i do tego kilka razy , rozwalilo mnie i sie uchichralam do imentu:)
Badylki zimowe-piekne.. U nas plus 15..Waryjactwo.
Nie masz za co przepraszać :))) Zdanie jest faktycznie śmieszne, jak się je jakoś dosłowniej zrozumie :))
UsuńCiepły ten styczeń, póki co. Mnie to jakoś nie martwi, tak szczerze mówiąc.
Świetne zdjęcie tego lista napuszonego igiełkami:)))
OdpowiedzUsuńPowodzenia w chodzeniu:)
Listka:)))
UsuńDziękuję :) Tak mi się ładnie nawinął pod obiektyw :)
UsuńSzkoda że już po śniegu, i wiatr straszny przyszedł:( Fajne fotki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńAle zima jeszcze trwa, więc kto wie, jak będzie :)
Oszronione listki pieknie się prezentują. Lubię takie zdjęcia. Na spacery z kozami chodzę, żeby sie popasły niebożeta na trawkach co sie ładnie teraz odsłoniły gdzieniegdzie....Ale cisnienie niskie, słonka brak, szaro i smętnie, chociaż wciaz gdzieniegdzie duzo sniegu a droga do wioski nieprzejezdna!
OdpowiedzUsuńEch, i humoru jakoś brak....
Buziaki zasyłam wieczorne!***
Utrwaliłam te oszronione listki, bo to już przeszłość. Szybko to oszronienie zniknęło.
UsuńTaka pogoda plus wiatr nie sprzyja radości i chęciom do działania, niestety. Wiadomo, człowiek próbuje się jakos ratować, spacer z kozami, czy kijkami na pewno sprzyja poprawie humoru, choćby na krótko.
Trzymaj się ,Olu ciepło - cóż innego pozostało, wirtualnie uściski przesyłam :******
Perfekcyjna motywuje do działania ;)))
OdpowiedzUsuńa swoją drogą - aleś ty wysooookkkkkaaaaa :)))
Czasem motywuje, nie da się ukryć. Trochę musiałam się zmotywować, bo goście jednak dzisiaj zawitali w nasze progi :))
UsuńTak, cień mój wydaje się bardzo wysokiiiii ;) chociaż ja sama też do jakichś maleństw nie należę - w dowodzie, tym starym stało "wzrost - wysoki" :))
U mnie niestety już po śniegu a teraz czas na błoto.deszcz i wichury ....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam ;)
To tak, jak u mnie. Zajrzę na pewno, dziękuję za odwiedziny i zapraszam znowu :)
Usuńależ spięta ta kotecka w każdym ułamku sekundy gotowa do ucieczki...
OdpowiedzUsuńNo, biedna ta kicia ... nie podchodziłam do niej blisko, nie mowiąc już o jakichś gwałtownych ruchach.
UsuńZimę widać u Ciebie a u nas pada deszcz ciepło i lata wicher po plecach. Eee tam do nie wiem czego taka zima.
OdpowiedzUsuńChadzaj sobie kochana dla zdrowia przede wszystkim. to bardzo ważne by się ruszać.
Koteczek podobny do naszego on też nie lubi gdy ktoś obcy do niego za blisko podchodzi. Dobrego wieczora ♥
Po tej zimie już ani śladu ;) A pogoda taka sama jak u Ciebie, ale przed południem nie padało, więc zdążylam rundkę zrobić. Bez zdjęć dzisiaj.
UsuńA ruch tak, jak najbardziej, w końcu ewolucyjnie mamy się ruszać, a nie siedzieć godzinami, czy samochodem jeździć ;)
Tobie też dobrego, Elu ♥
Ale Ty dzielna dziewczyna-wędrowniczka jesteś:-)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o te zdjęcia - to ten liść cały biały /to liść kapusty?/ jest rewelacyjny.
Wszystkie inne też udane, ale ten liść to debeściak!
Staram się :)
UsuńTen liść leżał sobie przy drodze, to na pewno nie jest kapusta, tylko od czegoś, co przy niej rośnie - tej drodze. Następnym razem przyjrzę się tym listkom dokładniej :)
W weekend odpuściłam sobie spacer przez tę wichurę, ale Ty jednak jesteś wytrwała :-) A perfekcyjna to mnie irytuje głównie dlatego, że stawia nacisk na to, ze to kobiety sprzątaja, a ja jestem zwolenniczka partnerstwa w każdym calu. Kiedyś mąż zrobił ten błąd i zawołał mnie z drugiego końca mieszkania po to, żeby..... pokazać mni pajęczynę! Wtedy to sie na pół dnia nakręciłam i oberwało mu się za wszystko i jeszcze na zapas ;-)
OdpowiedzUsuńW weekend też nie chodziłam, bo jednak mocno wiało i padało, ale w poniedziałek to już nie :)
UsuńPewnie, że obowiązki domowe powinno się dzielić, ale w mentalności jeszcze mocno siedzi przekonanie, że to kobieta musi sprzątać, gotować, opiekować się dziećmi itp. ....
Twój mąż to widocznie taki typ, jak mój kuzyn, który krechy w kurzu na półkach robił lub test białej rękawiczki przeprowadzał. Pamiętam, jak o nim pisałaś ;) Bardzo dobrze, że opieprz zebrał, na zapas też pewnie nie zaszkodziło.
U nas wreszcie drugi dzień słoneczka bo ciągle deszcze,wiatry.Ciekawa czy przyjdzie zima w Szczecinie.Buziaki,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPonoć ma się trochę ochłodzić w przyszłym tygodniu. Ja tam za śniegiem i mrozami nie przepadam, więc nie tęsknię za nimi ;)
Usuńświetne fotki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, correct-incorrect.blogspot.com
Dziękuję :)
UsuńJakie piękne zimowe zdjęcia i koteczka słodziutka :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję :) Koteczka faktycznie, słodziak, tylko dzikusek. Chociaż moze to i dobrze, że taka jest.
UsuńPozdrawiam Cię również :)