czwartek, 9 lipca 2015

Na styku

Opuściwszy słoneczne i ciepłe ( nareszcie!!) Lindau, udaliśmy się do Austrii na nocleg, do miasta Feldkirch. Wieczorem wyglądało na niewielką miejscowość, wioseczkę prawie, a tu się okazuje, że to miasto liczące ok. 34 tys. mieszkańców i mające swoją komunikację miejską. Poczytałam o nim trochę w niemieckiej Wiki, trochę przewodnik nam opowiadał. Tyle, że przewodnika musiałabym nagrywać. Trochę sobie pospisywałam, ale nie wszystko się dało i nie w każdej chwili.
Żeby Was nie zanudzać, to krótko. Feldkirch to miasto złożone z kilku mniejszych miejscowości. Połączyły się w 1925 roku, żeby mieć większą siłę przebicia, jeśli chodzi o pozyskiwanie pieniędzy z budżetu państwa i takie tam inne historie ;) Stąd moje pierwsze wrażenie, że jesteśmy gdzieś na wsi - te autobusy mi tylko nie pasowały ;)
Miasto leży na samym zachodnim krańcu Austrii, rzut beretem od Szwajcarii i Liechtensteinu. Chłop mój, na drugi dzień wstał skoro świt i poleciał "lotać". Był zachwycony ścieżką rowerowo - pieszą i dobiegł do granicy ze Szwajcarią, wokół już Alpy, rzeka - pięknie :) Wokół domów fajne ogródki, na chodniku asfalt - widać było, że swoje lata ma, ale zero spękań, czy dziur. Widać, że kiedyś były tu same gospodarstwa, w tej chwili zostało ich niewiele, jedno ekologiczne. Mnie się tam podobało i najchętniej obfociłabym szfystko, i domy, i ogródki - wbrew pozorom nie jakieś mocno uporządkowane, a to co ludzie ze stodół porobili ..... jakieś garaże, ale tak zadbane, nie gorzej od domów. Zrobiłam kilka zdjęć, dyskretnie ;)


Fajne stadko, nie? Specjalnie dla Kurnika ;) One łażą w ramach tego gospodarstwa ekologicznego.



Nie chciałam, żeby mnie ktoś pogonił za robienie zdjęć ;)

A to widok z naszego okna w pokoju. Dzwony dzwonią głośno, a zegar wybija kwadranse ;)

Rano, po śniadaniu trzeba było jechać dalej. Niedaleko, bo do Liechtensteinu i zwiedzaliśmy przy okazji stolicę tego księstwa - Vaduz. Liczba mieszkańców Księstwa to jakieś 37 tys., stolica ma ich jakieś 5 tys. Jedno z najbogatszych krajów, powiązane unią ze Szwajcarią, znane z banków, znaczków pocztowych i zegarków. Doczytałam, że to szóste z najmniejszych państw świata. Graniczy z Austrią i Szwajcarią, żeby znaleźć je na mapie, trzeba się mocno wysilić ;) Zaliczane do państw niemieckojęzycznych, aczkolwiek mieszkańcy mówią fajnym dialektem - słyszałam osobiście, który jest połączeniem niemieckiego i włoskiego. To oczywiście moja niefachowa opinia, bo językoznawcy opiszą te dialekty inaczej.
Głową państwa jest książę, który ma władzę absolutną niemalże. Istnieje parlament, owszem, złożony z 25 parlamentarzystów, ale to książę ma decydujący głos ;) Parlament może go odwołać, ale on sam musi wyrazić zgodę na swoje odwołanie - umiał się chłopak ustawić ;)
Rodzina Liechtensteinów włada tymi ziemiami od XVIII wieku, władza przechodzi z ojca na syna. Mieszkają w romańskim zamku na wzgórzu, do którego nie wpuszczają zwiedzających. Można sobie jedynie tam podejść taką ścieżynką, wiodącą mniej lub bardziej pod górkę i to wszystko. Kilka lat temu można było wjechać autobusem, ale w tej chwili w grę wchodzi jedynie opcja piesza. Dochodzą najwytrwalsi i za dużo obcych się pod zamkiem nie szwenda ;) 
Zupełnie inne podejście ma rodzina Grimaldich z Monako. Ich pałac można zwiedzać, a kiedy księcia w nim nie ma, to ciekawscy ;) wpuszczani są nawet na prywatne pokoje.
W każdym razie droga jest bardzo malownicza, można podziwiać widoki, a sam zamek - zobaczcie sami. Aparat się znów przestawił na gorszą jakość, więc te zdjęcia jakieś rewelacyjne nie są, ale zawsze.

Już na samym początku wita nas taki drogowskaz - żeby nie było wątpliwości ;)


 Zamek widziany z dołu:
 Akurat trwały sianokosy:





 Kto zgadnie, do czego służyła ta budka?? Odpowiedź będzie w następnym poście ;)
I jeszcze kilka widoczków z okolicy zamku:

 Skrzynki pocztowe:



Jak dla mnie - bardzo urokliwie, no ale książęta byle gdzie mieszkać nie będą, prawda?

I kilka fotek z miasta:

 Żeby nie było wątpliwości co do znaczków ;)

 Budynek parlamentu:
 Kościół św. Floriana, od 18 lat funkcjonujący jako katedra, gdyż wtedy zostało ustanowione tu odrębne biskupstwo:

I tak, nasza wizyta dobiega końca. Ładnie tu, ale strasznie drogo, jak na naszą kieszeń, niestety :(
Wsiadamy do autobusu i autostradą, wiodącą przez Przełęcz św. Bernarda jedziemy do Włoch, na kolejny nocleg, w Sanremo tym razem. Widoki po drodze - niesamowite. Alpy robiły co mogły, żeby zachwycić każdego z nas. Porobiliśmy kilka zdjęć, ale będą w innym poście, który będzie dotyczył widoków z drogi.

Miłego oglądania :) 
U nas zimno i pada :(( Kurde, komu to lato przeszkadzało???? Mam wrażenie, że już jesień ....

46 komentarzy:

  1. Fajny ten zamek:) Mi tam lato nie przeszkadzało ani trochę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie w srodku jest nowoczesnie urzadzony.
      No, wlasnie- a ktos nam robi glupie dowcipy co do lata.

      Usuń
  2. Ta przylepiona do sciany budka jawi mi sie jako starodawny kibel, skad sie s***o prosto do fosy. Zgadlam? :)))))))))
    Myslalam, ze to ksiestwo jest nieco wieksze, a to tylko cwierc Getyngi jesli chodzi o ilosc mieszkancow. Ale warto bylo zobaczyc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadlas, Panterko :)) brawo :))
      Tak, warto tam jechac, albo chocby na zdjeciach poogladac. Pod wzgledem mieszkancow to taka nasza gmina,albo powiat - dokladanie nie wiem ;)

      Usuń
    2. No, nie! Do s*****? To jest dobre. A już miałam napisać, że do polowania na kaczki:((

      Usuń
    3. Nie inaczej :)) higiena przede wszystkim ;)

      Usuń
    4. A mnie przyszła do głowy... wielka budka dla ptaszków, hłe, hłe :))

      Usuń
    5. :))) wiesz, Gosiu, z tymi ptaszkami masz poniekąd rację :)))))

      Usuń
  3. Mnie nie przeszkadzało na pewno, lato wróć!!!! Lato lato, lato śpiewa ..... :)))
    Nasłodziłam się Lideczko, każde zdjęcie obejrzałam porządnie powiększając, ależ tam pięknie i jak uporządkowanie!!!!
    Lubię takie klimaty, słodko porządne i rozjaśnione światłem które - mam takie wrażenie, nawet w ponury dzień jest w krajobrazie zapisane. Pięknie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie, Elu, ze sie Tobie podobalo :) ja tez lubie takie klimaty. W sumie wieli nakladow nie potrzeba, zeby posprzatac, kwiatkow posiac ... I zaraz wszystko lepiej wyglada.

      Lato,lato czeka, z latem rzeka ... I las :)) ...

      Usuń
  4. Yyyyy... Ja przepraszam, że zapytam jak zapyziała prowincjuszka, ale... Nie wiesz przypadkiem, na co kurom wanna...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja też nie wiem, po co ;) Tam akurat panował sympatyczny rozgardiasz, zarówno na podwórku, jak i w ogrodzie, więc wanna może służyć do różnych celów. Może mają w środku piasek do kapieli w tymże??

      Usuń
    2. Sympatyczny rozgardiasz?! Chyba nie o tym samym zdjęciu mówimy, bo ja tam antypatyczny burdel widzę! Za to ogromnie podnosi mnie na duchu chodnikowy znaczek pocztowy, pokochałam go od pierwszego wejrzenia i z każdym spojrzeniem kocham coraz bardziej.

      Usuń
    3. Oj tam, zaraz burdel ;) Fakt, był, ale potraktowałam go jako przeciwwagę do wymuskanych ogródków obok i naprzeciwko ;)
      Znaczek - tak, fajnie wygląda :)

      Usuń
  5. To taki całkiem inny świat, niż ten, który mamy na co dzień. przynajmniej ja, w tym swoim Gdańsku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że inny, zupełnie i kompletnie ...

      Usuń
  6. Takie maleńkie księstwo a takie urokliwe :)
    Fajny kawałek świata zobaczyliście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, urokliwe. Ciekawe, czy dobrze się tam ludziom żyje, ale chyba tak. Nie przeczytałam jeszcze ichniej gazety, która wzięłam z informacji turystycznej.

      Usuń
  7. Ten zamek jak dla mnie wygląda ponuro i nieprzystępnie, ale jak książęta chcą mieć intymność to takie wrażenie jak najbardziej pożądane. Z tym zatwierdzenie swojego odwołania to niezły supeł, ciekawa jestem jak by go rozwiązywali, gdyby zaszła taka potrzeba ;))
    Ten kakuar bardzo wąski jakiś ;) Za to skrzynki pocztowe bardzo fajnie rozwiązane :))
    Jeździłam swego czasu do niemieckiego miasta Hamm, ono powstało wskutek połączenia osad górniczych, a efekt jest taki, że poszczególne dzielnice, oddzielone są od siebie lasami, polami, pastwiskami na których pasą się krowy,bardzo podobny klimat jak w Feldkirch.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to chyba chodziło, żeby patrzeć na wszystkich z góry i odstraszać potencjalnych śmiałków.
      Jakoś sobie radzą, mniej lub bardziej dyplomatycznie, bo rodzina przy władzy jest od początków XVIII wieku. Poza tym książę ma kasę ;)
      W kakuarze należało zapewne szybko potrzeby załatwić, zresztą od dołu wiało, więc co tu siedzieć. Nie tak, jak w Haninym ;))
      Widocznie opłacało się im łączyć w większe miasta i miasteczka.

      Usuń
  8. Jestem pod wrazeniem Twoich wycieczkowych wrazen Lidia :)
    W kazdym zdjeciu odnajduje czesc zycia mieszkancow i uroki tego malutkiego Ksiestwa.
    Dodatkowym sielskim atutem byly te sianokosy :)
    Brawa dla Meza Twego za "lotanie" do granicy Szwajcarii :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pachniało niesamowicie .....
      Ja też go podziwiam, bo sama nie miałam sił wtedy i ledwo na oczy patrzyłam o tej porze, w której on wstał i poszedł "lotać" ;))

      Usuń
  9. Mnie też tak jak Orszulke zafascynowało bieganie Twego męza do granicy. Ona tam tuz tuż. Ja mma tuz tuz do drugiej wsi, bo ona zaraz za drogą, co obok mojego domu leci. A do najblizej granicy państwowej, tej z Ukraina mam około 60 kilometrów. Ducha bym wyzioneła lecąc tam.
    Czysty, słoneczny, optymistyczny ten świat, który nam pokazujesz Lidusiu. Dobrze sobie czasem na cos innego popatrzec, innym powietrzem odetchnac i na ludzi, co prawie jak z Marsa są popatrzeć.
    U nas mokrawo i miły chłodek. Ciesze się, bo juz potąd miałam tego zniewalajacego upału i suszy.
    Pozdrowienia serdeczne!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 60 km dla ultrabiegacza to mały pikuś :))) Mój się na to nie pisze, rzecz jasna. I tak masz bliżej do granicy państwa niż my, bo do niemieckiej od nas jest chyba jakieś 200 km.
      Tak, ten świat trochę jak z Marsa jest, tym trudniej wrócić mi do własnego. Chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że nie są to krainy miodem i mlekiem płynące. Tylko ludzie tam mieszkający są lepiej traktowani przez swoje władze i urzędy .... na ten przykład.

      U nas za to zimno, teraz dopiero trochę słońce wyszło. Do kitu z takim latem :(
      Pozdrawiam Cię, Olu serdecznie :*****

      Usuń
  10. Jaki swojski bajzel w ekologicznym gospodarstwie! W przeciwieństwie do wylizanej i wydepilowanej reszty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest własnie Austria :) Już kiedyś poczyniłam takie obserwacje i wnioski, że z jednej strony niemiecki Ordnung, a z drugiej nie do końca ;) Tak dla przeciwwagi ;)

      Usuń
    2. I za to Austrie lubie:)
      Moi tam wlasnie grasuja;)

      Usuń
    3. Fajnie mają :) Mnie się też Austria podoba :) Te małe miejscowości są pełne uroku.

      Usuń
  11. Też od razu pomyślałam,że to jest miejsce gdzie król piechotą chodzi (o budkę mi się rozchodzi ) ;D
    Fotki świetne!

    U mnie też zimno,ale bez deszczu ;(
    Tak sucho nie było już wieki ;(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, mieli pomysły toaletowe, iście nowatorskie. W następnym poście wrzucę zdjęcie z przyklejonym kakuarem do muru. Niżej pewnie kiedyś płynęła fosa, stąd takie, a nie inne jego umiejscowienie.

      Susza straszna jest, bo zbiory byle jakie wtedy. U nas trochę pada, może do Ciebie też odżywcze deszcze dojdą.

      Usuń
  12. Pantera mnie ubiegła z tym kakuarem wiszącym. Ja tam nawet w tak małym państwie mogłabym ksiązną być:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Ja też bym mogła ;) Zwłaszcza, że następca tronu wydaje się być moim rówieśnikiem - tak mniej więcej chyba ;) Ale teraz już po zawodach ;)

      Usuń
  13. Mnie zachwyciła ta łąka świeżo ścięta. Bajka! Cała wycieczka to bajka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak też się czułam. Jak w jakiejś bajce.

      Usuń
  14. Ciekawy zamek, ale mnie one zawsze sa takie tajemnicze...każde mury mają swoją historię, której nigdy nie poznamy...a budka to może budka dla ptaków....ups nieee...toż to kibel, wynika z wcześniejszych komentarzy, chociaż w sumie...byłam dosyć blisko;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi ptaszkami coś na rzeczy jest ;)
      Tak, zamki są niesamowite. Ciekawe, jak się im tam mieszka ....

      Usuń
  15. Świetna wycieczka ciekawie opowiedziana. A to ci książę, do zamku nie wpuści! Twój mąż jest niezły z tym bieganiem:) Brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) nie lubi widać, żeby się mu po chałupie tabuny ludzi pałętały ;)

      Usuń
  16. Un felice fine settimana per te...ciao.

    OdpowiedzUsuń
  17. Połączenie niemieckiego i włoskiego ciekawe zaiste. Owa tajemnicza budka to myślę że służyła za toaletę. Czemu tak myślę? Bo kiedyś gdy jeszcze kanalizacji nie było takie rozwiązania stosowano.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ciekawe, żałuję tylko, że dłużej tam nie byłam i nie mogłam mieszkańców posłuchać :)
      Tak, to toaleta, Panterka była pierwsza z takim pomysłem :) Jakoś sobie musieli radzić, żeby mieć czysto i nie zas ....ać sobie całego zamku, jak miało to np. miejsce w Wersalu.

      Usuń
    2. pamiętam to z wycieczki:)) jeszcze pamiętam że możni mieli kilka zamków i jak zanieczyścili już jedno miejsce to przeprowadzali sie do innego:))

      Usuń
    3. Sprytne z tymi przenosinami :) ale kto bogatemu zabroni? :))

      Usuń
  18. Wspaniała fotorelacja !! Też bym chciała pozwiedzać księstewko !!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Niby nie jest gdzieś na końcu świata, ale dotrzeć tam ciężko, bo nie po drodze ;)

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.