piątek, 7 listopada 2014

Balkonowe rozgrywki

Mimo, że mieszkam w blokowisku, to ptaków u nas, póki co nie brakuje. Od kilku lat dokarmiamy je zimą na balkonie, skubańce pamięć mają świetną. Z nastaniem pierwszych, jesiennych chłodów, przylatują na balkon, przypominając o swojej obecności. Stali mieszkańcy, to wróble, a w okresie jesienno - zimowym są i sikorki.
Niedawno wywiesiłam słoninkę dla sikorek. Przez kilka dni nic się nie działo, ale ostatnio słoninka cieszy się dużym powodzeniem. Może trochę za wcześnie stołówka została otwarta, ale trudno. Karmnika na razie nie ma.
Lubię obserwować ruch na balkonie, bo oprócz sikorek, na słoninkę zasadziły się wróble! I nawet nieźle im idzie skubanie. Dzisiaj obydwa gatunki współpracowały nawet ze sobą. Udało się mi zrobić zdjęcia z tej współpracy. Ciężko się je robi, bo przez szybę i z przyczajki, bo inaczej ptaki wieją, co sił w skrzydłach.
Zobaczcie, co sfotografowałam:









Bardzo groźnie wygląda, moim zdaniem, wróbel na trzecim zdjęciu od dołu. Nie sądziłam, że ma taki język ;) Nigdy zresztą żadnemu do dzioba nie zaglądałam.

Na weekend nigdzie nie wyjeżdżamy, jutro może do stolicy naszej wojewódzkiej, zażyć zgiełku wielkiego miasta ;) 
Życzę wszystkim udanego odpoczynku :)) Na pewno każdy na niego sobie zasłużył :)

PS. Pisałam niedawno, że w moim mieście nie ma zbyt wielu plakatów wyborczych, a gdzieś indziej som? To u nas jusz tesz som. Aż sie człowiek boi lodówkę otworzyć. Albo szafkę w kuchni. Tudzież skrzynkę na listy.

PS.2 Pamiętacie, rocznica jakiego wydarzenia jest dzisiaj? Pamiętacie te apele, białe bluzeczki i głowy Lenina z nad pianina? ;) Ja pamiętam, że były i gazetki okolicznościowe też.

42 komentarze:

  1. Pamiętamy!!! Uff, już niemal zapominamy:).
    Sikorka na Twym balkonie przypomniała mi niedawny incydent. Wleciała mi takowa przez lufcik i za skarby nie chciała wylecieć. Schowała się pod szafą i opuściła gościnne lokum po trzech godzinach. Ale się przestraszyłam:)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona pewnie też wystraszona była, biedulka. Nie wiadomo, zresztą, która z Was bardziej się bała ;)
      Czasem się mi przypomni o tej rocznicy rewolucji.

      Usuń
  2. Paczaj, zapomniałam o tej wielkiej dacie! Kompletnie! To chyba dobrze, bo całą resztę pamiętam aż nadto dobrze.
    Dokarmiania jeszcze nie zaczęłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dobrze i nie jest z Tobą tak źle, skoro całą resztę pamiętasz ;))
      Jeszcze trochę czas na dokarmianie, bo jedzenia wokół mają.

      Usuń
  3. Ja z dokarmianiem czekam, az sie zrobi zimniej, bo teraz ptaszory maja w brod jeszenia, ziarenkowego, jagodkowego i latajacego. Znawcy nawet zalecaja, zeby za wczesnie nie dokarmiac, bo sie ptactwo rozleniwia. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toteż wywiesiłam tylko słoninkę, a z resztą czekam do mrozów. Trochę jej poskubią, a resztę dojedzą w terenie, cwaniaczki jedne ;)

      Usuń
  4. Mur berliński runął, to ta lepsza opcja:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No lepsza, szkoda tylko, że nie runął już ostatni mur między nami, jak to Tilt kiedyś śpiewał, widocznie wszystkiego mieć nie można ;)

      Usuń
  5. Tak. Wcinaja sloninke, a potem cwierkaja, ze wysoki cholesterol ich dopadl ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hrehre ...... są tak ruchliwe, że chyba im to nie grozi :))) Ale ćwierkają sporo i głośno :))

      Usuń
  6. To sama przyjemnosc, ptaszeta podgladac;)

    Pamietam, ze w naszej Z. pod lasem, do karmnika dobijaly sie dziecioly, gile, sojki , przeganiajac maluchy.
    Za domem powiesilismy dodatkowy karmnik, i tam juz to bardziej dzikie ptactwo nie przylecialo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest z tą przyjemnością :) Nawet na zwykłym balkonie się dzieje :)
      Walka o pożywienie jest bezpardonowa, nie da się ukryć. U mnie same maluchy o jedzonko się kłócą, jeśli się kłócą, oczywiście :)

      Usuń
  7. Ależ mają ucztę u Ciebie! Ja ze względu na polujące koty (jakoś skubańce wola ptaszki niż myszki!)nie dokarmiam ptasząt i dlatego niestety, nie mogę obserwować takich ptasich uczt i fizjonomii zajętych wcinaniem sikorek.
    A datę pamiętam oczywiście...i akademie okolicznościowe i pieśni i swoją biała bluzeczkę i wielkie kokardy koleżanek....Piesni nadal sobie czasem spiewać, bo melodyjne są i pełne energii. Pal sześc z ich słowami! A ponieważ mogę tu sie drzeć swobodnie na całe gardło i nie być posądzana o upodobania rewolucyjno-komunistyczne, to się drę!A co?!
    Całusy slę Lidko i zyczenia spokojnego, miło spędzonego weekendu!:-))***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U moich rodziców też karmnika nie ma, bo koty - paskudy jedne, które też często jakiegoś ptaszka upolują. Myszy nie ma, zresztą chyba same czują, że nie mają tam nic do szukania, bo bardzo rzadko jakąś przyniosą.
      Pieśni zagrzewały do boju, więc melodie musiały mieć odpowiednie ;)) Pewnie, kto Tobie zabroni śpiewać Olu, nawet rewolucyjnych utworów :))

      Dziękuję i Tobie też miłego weekendu :*******

      Usuń
  8. patrząc na trzecie zdjecie od dolu slyszę głosem wyobraźni jak te ptaszki się przekonują, że "to moje i na twoim miejscu bym nie ruszał" ;)))))
    plakatów pełno nawet na przedmieściach... a jeden gorszy od drugiego... błeeee
    miłego weekendu kochana :******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak było :))) A są momenty, że nikogo nie ma na balkonie i dla każdego wystarczy przecież. Ale chyba każdy gatunek tak ma, ludzki również ....

      Co do plakatów, to moja reakcja jest taka sama - błeeeee :P

      Tobie też miłego i spokojnego weekendu życzę :*******

      Usuń
  9. podziwiam cierpliwość w obserwowaniu ptaszków:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepsze niż niejeden film :) a poza tym są bardzo szybkie w jedzeniu, więc nie trwa to długo.

      Usuń
  10. Ja jeszcze nie dokarmiam, ciepło jest, wszystkiego pełno, ale masz rację, że już trzeba się przygotować.
    Fajne scenki, uwielbiam ptaszki i ubolewam, że te dranie - koty, je łapią. :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ochotę futra im przetrzepać, jak widzę przyniesionego ptaszka. Niektóre udaje się uratować, a z niektórych tylko pióra zostają. Nic się na to nie poradzi, instynkty łowców są silniejsze. Zarazy jedne.

      Usuń
  11. Chciałabym mieć balkon kurza noga. Niestety, nie wybudowali.
    Tymczasem na weekend wybieram się za wielką wodę, czyli... kilka ulic stąd, 10 minut piechotą. Niestety. Ktoś zostać z kotem musi, by wyjechać w Bieszczady mógł ktoś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem patrzę na bloki bez balkonów, albo z takimi tylko parapetami i zastanawiam się, co kierowało architektem, który to coś zaprojektował.
      A już myślałam, że faktycznie lecisz gdzieś tam, daleko. Kot jest jednak ważny. Moja koleżanka właśnie i jej rodzice zrezygnowali ze świątecznego wyjazdu, bo z kicią nie miałby kto zostać. Siła wyższa.

      Usuń
    2. My się wymieniamy. Rodzice zostają z nasza trójką na głowie, gdy wyjeżdżamy my.
      Zza wody (stan dzisiaj niski, bo ciepło u nas) -
      Frau Be :))

      Usuń
    3. To dobrze, że macie takie możliwości :) U mnie też tak jest, że kiedy wszyscy wyjeżdżają z domu mojego rodzinnego, to ja tam chodzę i stado oprzątam. W liczbie również sztuk trzech :)
      Fajnie, że ciepło u Was, bo u nas cały dzień mglisto i chłodno, niestety.

      Usuń
    4. A ja z krótkim rękawem popierdzielam :)

      Usuń
    5. Bo Ty gorąca kobieta jesteś :) Ja zdobyłam się jeno na zdjęcie rękawiczek ;))

      Usuń
  12. Mówisz coś o jakiejś współpracy?? No wiesz mi to przypomina aneksje Krymu albo Doniecka - moje i wara Tobie od tego zakrzyknęła sikorka prężąc żółtą pierś, spadaj kolorowa przebieranko ten tłuściutki skwarek jest mój - warknął Ćwierk spozierając czarnym okiem spode łba - a właśnie że nie twój to sikorkowe jedzonko, wynocha na pole ziaren szukać- zaperzyła się Sikorka Zoe - i tak trwały dysputy, kłótnie o mały włos do skrzydłoczynów by doszło gdyby nie .................. Lidia co to firanką ruszyła i skrzydlatych wojowników spłoszyła :)
    Lenin wiecznie żywy a my wsiegda gotowi ooo :)
    Dobry dzień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest tak źle z tymi ptaszorami. Raz jedne, raz drugie przylatują, czasem tylko zejdą się razem i muszą sobie coś wyjaśnić :)

      Usuń
    2. Właśnie właśnie wyjaśnianie sobie pewnych rzeczy to proces skomplikowany, długotrwały a przy okazji bywa też, że i hałaśliwy :) No bo jeżeli przyjąć że Sikorka Zoe i Ćwirek sa samiczkami no hmm to Ćwirkowa może jednak to................... o ho ho to wyjaśnianie potrwa do piątego pokolenia wstecz i trzy do przodu. Natomiast jeżeli zauważysz wróbla i sikorkę z wywalonymi do góry brzuszkami popijających browra to znaczy, że no hmmm to samczyki dwa som :)

      Usuń
    3. Aż tak dokładnie w ich życie nie wnikam. Niech mają trochę prywatności.

      Usuń
  13. Sikorki i wróble zawsze pierwsze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak piszesz, to pewnie tak :) Masz większe pole i możliwości obserwacji. U mnie te ptaki są jedyne :)

      Usuń
  14. A moje sikory nie chcą skubać słoninki :) Kupuję dla nich kule tłuszczowe, wróbelki i mazurki też się przy tym pożywią :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybredne są ;) Kule też kupuję, ale jeszcze nie czas na nie. Zajrzałam na Twojego bloga - podobają się mi Twoje zdjęcia m.in. z sikorkami i wróblami :)
      Pozdrawiam również :))

      Usuń
  15. O głowach Lenina znad pianina nie ma co pamiętać.
    Życie jest piękne, ptaszeczki się nadal uwijają, ciepełko i słoneczko też jest.
    Piękne te Twoje ptaszynki na balkonie.
    Serdeczności:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co pamiętać, oczywiście. Same się czasem przypominają jedynie ;)
      Ptaszki są cudne, zwinne, bystre, szybkie i cwane ;))
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  16. Jeszcze zimy nie ma, a ptaszki już wiedzą gdzie przyjść po jedzonko. Bardzo podobają mi się zdjęcia, które zrobiłaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ptaszorki to cwaniurki, oczka mają bystre i wszystko wypatrzą :)

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.