niedziela, 12 lipca 2015

Cantiamo?

Ważne ogłoszenie - piesek szuka domu, zajrzyjcie do Pastelowego Kurnika, proszę.

Zeszliśmy zatem z góry, na której mieści się zamek książąt Liechtensteinów, na parking do autobusu. Jeszcze ostatni papieros, bo przecież tyle czasu nie będzie można palić ;) siusiu, rzut oka na miasto i opuszczamy Liechtenstein. Tak, jak pisałam, do Włoch jechaliśmy przez Alpy, które zachwyciły chyba wszystkich wycieczkowiczów. Wyszło nam kilka zdjęć, robionych przez szybę autobusu, pokażę je w innym poście. 
Jechaliśmy przez Szwajcarię, żeby wieczorem dotrzeć do Sanremo ( tak we Włoszech tę nazwę piszą, bo u nas spotkałam San Remo), w którym to odbywał się i odbywa nadal słynny festiwal piosenki włoskiej.
A tak na marginesie, wiecie, że Włochy są największym po Chinach producentem ryżu? Po drodze mijaliśmy spore pola tegoż. Nie trzeba więc jechać do Chin, żeby zobaczyć, jak rośnie ryż ;)
Wracając do miejsca naszego noclegu. Po tak znanym mieście spodziewałam się sporo. W sensie pięknych widoków, miejsc, luksusu itp. 
Wysiedliśmy na parkingu nieopodal morza. Słonecznie, palmy, nieduże plaże i urynowy zapaszek, który nas owionął na dzień dobry. Może nie ma tam toalet, w których czarni panowie pracujący na tymże parkingu i wciskający turystom różne badziewie, mogli załatwić potrzeby fizjologiczne? Albo nocni imprezowicze, którym tym bardziej nie chce się szukać toalety? Nie wiem. 
Ale dobra, parking to parking. Do hotelu należało podejść kilkadziesiąt metrów pod górkę, bagaże zawiózł nam pan z tegoż, więc co to jest mały spacerek po kilku godzinach siedzenia. Idziemy, a tu kolejny zapaszek nas spowija, tym razem 
z kanalizacji..... wchodzimy do hotelu, widać, że wiekowy, a tu na dzień dobry okazuje się, że dla kierowców nie ma noclegu - dobrze, że dla reszty jest ;), a w pokoju - no cóż .... nie oczekuję nie wiadomo czego po hotelu, w którym mam być jedną noc, ale tutaj tylko ta jedna noc i żadna więcej. Wykładzina poplamiona, firanki poplamione, do tego ciężkie zasłony z tonami kurzu zapewne i w łazience znów szambowy zapaszek. Dobrze, że pościel czysta, łazienka chyba też była posprzątana ... sam wystrój pochodzi chyba z lat 70., lata świetności ma już za sobą - to jasne.
Na szczęście to tylko jedna noc. 
Wychodzimy w miasto z Chłopem. Najpierw nad wodę, nuszki w Morzu Liguryjskim zanurzyć .... i kolejny zonk, bo jak tu wejść na tę plażę??? Okazało się, że plaże należą do hoteli, są niewielkie odcinki bez leżaków, może dla użytku publicznego, ale jak tam się dostać?? 
Jakoś weszliśmy, między leżakami, opłotkami, szatniami, nuszki pomoczyliśmy, obeszliśmy kawałek miasta - nie zachwyciło 
i wróciliśmy do hotelu. Cóż było robić. Wielka szkoda, że tak nas to miasto rozczarowało.

Teraz kilka zdjęć.

Najpierw morze i plaże:






Pomiędzy takie przebieralnie się w pewnym momencie dostaliśmy. Normalnie jak w jakiejś komedii :))

Tereny nad morzem, port:







Oglądamy teraz budynki i patrzymy pod nogi:











W tym kasynie, do 1976 roku odbywał się festiwal piosenki. Potem przeniesiono go gdzie indziej, do teatru.


Trochę szkoda, że tak to wygląda. Mimo wszystko, kłębią się w Sanremo tłumy ludzi. Może to ja się czepiam, a tak naprawdę jest tam fajnie?? Możliwe, ja jednakże drugi raz już nie pojechałabym.

A na koniec, pokażę Wam zdjęcie kakuaru w kontekście zamku w Liechtensteinie. Wygląda trochę jak budka dla ptaków ;)


 Miłej niedzieli wszystkim życzę :) Pogoda się poprawiła - hurra :))



46 komentarzy:

  1. Wlosi producentami ryzu ? Ale jestem zaskoczona :)
    Zdjecia miasteczka wygladaja sympatycznie. Rzeczywistosc jednak ma wiele oblicz i przyszlo z nimi Wam sie zmierzyc.
    Osobiscie bardzo lubie "makaroniarzy" za ich usmiechniete i roztanczone podejscie do zycia :)
    Sciskam :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez bylam zaskoczona :))
      Sama lubie wloskie jedzenie, ucze sie wloskiego od stycznia, bylam kiedys we Wloszech i mam stamtad dobre wspomnienia. Tu jednak rozczarowanie na kazdej prawie linii. No, ale, co tam ;)

      Usuń
  2. Znaczy się turyści wszystko psujo. I sikajo gdzie popadnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to wyglada ;) i nie naprawiaja po sobie :))

      Usuń
    2. Wiszące pranie wymiata. U nas jednak w centrum miasta to jest nie do pomyślenia. Chociaż tyle...

      Usuń
    3. Inne klimaty, nie? U nas nikt tak nie wywiesza prania, a tam bez krępacji, nad głowami turystów wiszą sobie wszelkie dessusy ;)

      Usuń
  3. U nas wlasnie pogoda sie popsula, pelne zachmurzenie i dzdz, ale cieplo.
    Mysle, ze inaczej wyobrazilas sobie to Sanremo, jakos pewnie jak Monaco i rzeczywistosc musiala Cie rozczarowac. Ale tak to jest, kiedy zamiast dbac, jedzie sie na renomie minionego blichtru. A zapachy potrafia zniwelowac cala przyjemnosc palm i niebrzydkich budynkow.
    TY PALISZ ??? Taki sportowiec i pali? Nie spodziewalabym sie tego po Tobie... A chlop? :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie,jada chyba na renomie i moze niektorym sie takie kliaty podobaja.
      My nie palimy, to napisalam z przekasem, bo palaczy w grupie bylo strasznie duzo i nie przepuszczali najmniejszej okaji do puszczenia dymka,albo dwoch lub trzech. Tacy zajadli byli :)))

      U nas tez pochmurno i spac sie chce...

      Usuń
    2. Ja tam kopce i tez korzystam z kazdej nadarzajacej sie okazji, zeby plucka przewietrzyc dymkiem. :)

      Usuń
    3. No wiem :)) Ehhh, biedni ci palacze, bardzo męczyli się w tym autobusie, bo jechał i jechał, a tu palić się chce ;) Chociaż Chłop mój, kiedy palił, potrafił 7 godzin wytrzymać bez - jechaliśmy wtedy do Szklarskiej Poręby pociągiem. Czyli można? Można ;)

      Usuń
  4. A co to jest, te zielone bulwy w kiści?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przy jakiejs palmie bylo.

      Usuń
    2. Mhm. Dziwoląg jakiś. Ale skoro we Włoszech ryż uprawiają, to ja postanawiam już niczemu się nie dziwić.

      Usuń
    3. Może jakiś endemit .... nie znam się na palmach ;) u nas w domu i tak nie urosłaby do wielkich rozmiarów, o wydaniu owoców nie wspomne ;)
      Sama w ten ryż nie wierzyłam, ale widziałam na własne oczy :) Kto by pomyslał ... ;)

      Usuń
    4. Nikt by nie pomyślał. Ta takie... azjatyckie.

      Usuń
    5. No, wbito nam do mózgu obraz Chinczyka w wielkim kapeluszu, który po polu na boska chodzi i ten ryż sadzi, albo zbiera :)) A tu zonk - północne Włochy i żadnych Chińczyków na polach ;)

      Usuń
  5. często tak bywa, że rozczarowuje nas coś co uważaliśmy za wyjątkowe....
    ale równie często, dla równowagi, zachwyca nas coś czego byśmy się nie spodziewali :)
    Mam nadzieję, że dalej właśnie tak będzie ;)
    :********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest wlasnie,ale nie sadzilam,zedo tego stopnia sie rozczaruje. Na szczescie potem bylo juz tylko lepej,wiec krytyki nie bedzie - no moze troszke, jak sie mi cos przypomni ;)

      Usuń
  6. To może nawet dobrze, że to Sanremo tak cię rozczarowało, bo potem porównując mogłaś się już tylko podbijać w górę ;)
    Na zdjęciach to wygląda całkiem nieźle, ale na nich nie ma zapachowej otoczki ;)
    Co do upraw ryżu we Włoszech to jestem równie zaskoczona co Orszulka .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też byłam, jak przewodnik nam opowiadał, no i widziałam hektary upraw przy autostradzie.
      Bo jakby tam trochę sprzątnąć i ogarnąć, nie mówiąc o naprawie kanalizacji, to byłoby nieźle. Jeśli miałbym w takich warunkach wypoczywać, to na drugi dzień wróciłabym chyba do domu ...

      Usuń
  7. Sanremo to miasto, dla mnie , tylko do zobaczenia, ale nigdy do pobytu tam dłuższy czas. Byłam i tak myślę.Dobrze, że w hotelu chociaż czysta pościel była i, że to tylko jedna noc. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, tylko zobaczyć i jechać gdzie indziej. Dobrze, że nie jestem osamotniona w moim krytycyzmie ;)
      Brudna pościel sprawiłaby, że nocowałabym na balkonie ;) albo w autobusie ;) tudzież kazała przy sobie zmienić, sprawdzając ją przedtem dokładnie ;))

      Usuń
  8. Włochy i ryż bardzo ciekawe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podróże kształcą, niewątpliwie :)
      W sumie, w kuchni włoskiej występuje risotto, więc taniej wychodzi wyprodukować ryż u siebie, a nie sprowadzać go ciągle skądś tam.

      Usuń
  9. Też mnie zdziwiłaś tym ryżem:) No na zdjęciach miasteczko wygląda całkiem sympatycznie. Ech, czasem tak bywa, że jedziemy gdzieś i klops, bo to nie nasz klimat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo może i sympatyczne jest, tylko my tak dziwnie trafiliśmy ....

      Usuń
  10. Faktycznie Sanremo kojarzy się jakoś bardziej luksusowo i elegancko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie :) Chociaż wczoraj rozmawiałam z koleżanką, która jest lektorką włoskiego, była tam kiedyś, ale po sezonie i miasto się jej podobało ....

      Usuń
  11. To mieliście mnóstwo bardzo różnych wrażeń.
    A ja nie zapomnę swojego szoku jak kiedys w hotelu pod Rzymem dostaliśmy tak brudny pokój, że brzydziłam się w nim po prostu nawet stać. Tylko pościel była czysta, a wszystko inne, włącznie z umywalką, sedesem i wanną było brudne. Nawet nie miałam komu się poskarżyć, bo właściciele wyszli na całą nic z hotelu na wesele... A następnego dnia przy śniadaniu usiedliśmy przy zalanych obrusach i dostaliśmy kawę w jakichś poobijanych filiżankach.
    Włosi są często niechlujni i niestety w wielu przypadkach podobni do nas.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ja nie mogę .... to my nie mieliśmy tak źle .... nawet nie potrafię sobie wyobrazić siebie na Twoim miejscu ....
      Tak jest, jak piszesz o tym niechlujstwie, niestety.
      Pozdrawiam równie serdecznie :)

      Usuń
  12. Włochy kojarzyły mi sie z makaronem ale z ryżem nie połączyłabym ich. No proszę taka ciekawostka, w życiu bym na to nie wpadła. Taki smrodek potrafi utkwić w pamięci, oj potrafi.... w pamięci połączyć sie z tym miejscem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie risotto to również kuchnia włoska, ale głównie makaron i pizza się nam kojarzy :)
      Ano smrodek, to smrodek, może za jakiś czas naprawią tę kanalizację?? ;)

      Usuń
    2. Myślę że powinni naprawić:)

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. :))) jakżeby inaczej :)
      Tam akurat źle nie było ;)

      Usuń
    2. Oj, to dobrze, że choć porty były ładne:)

      Usuń
    3. Zawsze jakiś plus :))
      Sama lubię porty i te klimaty, aczkolwiek na stateczku, czy innym pływadle odzywa się u mnie choroba morska, więc unikam tego środka lokomocji jak zarazy ;)

      Usuń
  14. Kiedyś byłam fanką San Remo i włoskiej piosenki ! Cała oprawa festiwalu wskazywała że San Remo to luksusowe miejsce. Po tym co napisałaś czar prysł..... !! Chociaż na zdjęciach miasto wygląda pięknie ! Saluti !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, to był powiew luksusu i dalekiego świata, w tym naszym PRL-u :)
      Miasto potencjał ma, ale niestety zabrudzony i zakurzony, chociaż koleżanka była tam kiedyś po sezonie i jej się podobało. No cóż, i Włosi, i my jako naród, fanami czystości nie jesteśmy. Ot, co ;) Ciao :)

      Usuń
  15. Dzień dobry, Lidusiu! Wpadam późno do Ciebie, bom tak ostatnio zaprzątnięta sprawam iz Jacusiem, że nie wiem, na jakim świecie żyję!:-))
    Na morze zawsze miło popatrzec. A więc patrzę i cieszę się tymi odcieniami niebieskiego i przestrzenią. Nie mam tu blisko wody, a nad San rzadko wpadamy, a szkoda.
    A co do ryżu, to w Australii też rosnie. Podziwiałam tam pola ryzowe i widziałam kobiety (pewnie Chinki) pracujące tamże w tradycyjnych, spiczastych, słomkowych kapeluszach.
    Ściskam serdecznie o poranku!:-))*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och ten Jacuś :))) Niech mu się tam wiedzie z Wami jak najlepiej :)
      O Australii nie wiedziałam, zawsze powtarzam, że blogi kształcą :)) Za morzem mi tęskno, bo też mam daleko. Trochę jedynie użyliśmy na wycieczce, ale mało, mało .... ;)
      Pozdrowienia serdeczne, Olu :*****

      Usuń
  16. Jak to fajnie, nie ruszając pupy z fotela, z dobrą kawką, tak sobie podróżować :)
    Mi San Remo też kojarzy z pieknym miejscem, tak nam go pewnie pokazywali przy okazji festiwalu :) i tak utkwiło w podświadomości.
    Ileż to pewniaków, tak jak ten ryż, ulega zdewaluowaniu. Też bym w życiu nie pomyślała , że Włochy to ryż.
    Pozdrawiam i czekam na dalsze "sprawozdania" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, na blogach można poczytać o miejscach, w których nie byliśmy i może nigdy nie będziemy :)
      Włochy to ryż, jak risotto ;))
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  17. Widzę że podróż była udana, ładne zdjęcia i ciekawe relacje, zwłaszcza że nie znam tych miejsc.Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie była udana, szkoda tylko, że trwała tak krótko ;)
      Pozdrawiam również :))

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.