Zbieram się do kolejnego postu i zbieram, w końcu dzisiaj chyba będzie. Nie jestem aż tak obowiązkowa, jak koleżanki np. Panterka ;), może dobrze byłoby się poprawić. Zobaczymy.
Dzisiejszy post będzie o bogatym życiu wewnętrznym i o kocie, oraz grzybach. Czyli o wszystkim i niczym ;)
Kilkanaście dni temu zebraliśmy śliwki z drzewa u rodziców. Dostało się nam wiaderko tego dobra, które przeznaczyliśmy na powidła. W zeszłym roku nie robiliśmy, bo nie było, a dwa lata temu - owszem, nawet na blogu opisałam tutaj.
Nawet ładnie pozowały mi do zdjęcia, nie sądziłam, że komórką zrobię nawet fajne ujęcia. Część śliwek miała bogate życie wewnętrzne, więc darowałam im długie pyrkotanie w garnku i przerobienie na powidła, ale na zdjęciach ciekawie wyszły. Gdyby nie blog, nie wpadłabym na pomysł obfocenia tego i owego ;)
Fajne, nie? ;)
Wczoraj natomiast, pojechaliśmy z Chłopem po czeremchę, z której powstanie nalewka. Czeremcha niesamowicie obrodziła
w tym roku, gałęzie drzew uginają się pod ciężarem owoców :) W miejscu, w którym ją rwaliśmy, pojawiły się również grzybki. Oto kilka z nich:
Takich bardziej jadalnych, za bardzo nie znaleźliśmy, dwa maślaczki jedynie. Wygłodniała grzybów ludność, wywęszyła je i tu, oraz skrupulatnie wyzbierała.
Tak dawno nie mieliśmy obfitych zbiorów, niestety.
Poza tym, zrobiliśmy w domu drapaczek dla Bonusa. Tzn. Chłop mój głównie zrobił. Jest to część planu przemeblowania u nas
w domu. Drapak już jest, Bonus na nim czasem leży, a zmiany postępują, dość powoli, co prawda, ale do przodu. Drapak też wymaga małego dopracowania jeszcze.
Ta zwisająca łapecka mnie rozczula, doprawdy ;)
A tu Bonus czynnie pomagający w porządkach na balkonie, bo i na takowe się mi zebrało ;)
Niby bałaganu wielkiego tam nie było, ale różnicę "przed" i "po" widziałam.
Na swoje stanowiska wróciły już wróble, pokazały się w pobliżu balkonu, Bonus się na nie czaił i powstał pewien problem. Dokarmiania ptaków zimą, mianowicie.
Myślałam, żeby umieścić karmnik tam, gdzie zawsze i będzie za siatką, czyli wróble na balkon nie powinny wlecieć. Ale z drugiej strony, balkon należy do kota. Zimą tak często nie będzie na nim siedział, ale czy nie dostanie szału, widząc tyle latającego mięska w pobliżu? A on nie będzie mógł wyjść na swój balkon?
Macie jakieś pomysły? Albo doświadczenia w tej kwestii? Podzielcie się, proszę.
Do miłego :) Pozdrawiam ♥
Spowszednieją mu te wróble niedostępne i odpuści, spoko. Ale początki mogą być trudne:)
OdpowiedzUsuńOjacie, pierwszam?
OdpowiedzUsuńA któż mógłby o tej porze odebrać Tobie palmę pierwszeństwa? ;) Chyba nikt.
UsuńLiczę na to spowszednienie, chociaż to mały drapieżnik jest, mimo, że grubas, leń i pieszczoch :)) Na parapecie nie chcę stawiać, bo ci z dołu będą marudzić, że mają szyby obsrane - chociaż im akurat nalezy się to, jak mało komu :P
Chyba tak zrobię, jak umysliłam i zobaczymy ;)
Ja wieszam kulki dla sikorek na swierku pod balkonem, wiec koty maja darmowa telewizje w zimie. Na balkon wychodza sporadycznie, bo zimno, wiec gapia sie przez szybe. Karmnika nie wystawialam nigdy, bo nie mam. :)))
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z tym wieszaniem kulek. My mamy świerk z drugiej strony, Bonus i tak nie będzie widział, bo drzewo jest za niskie, ale pozawieszać można.
UsuńBonus jest najwyraźniej zimnego wychowu, bo niskie temperatury mu aż tak bardzo nie przeszkadzają, co nie oznacza, że będę go wietrzyć na balkonie cały dzień i drzwi non stop otwierać. Będzie ciężko ....
śliwkowe bogate życie wewnętrzne aż mnie o ciarki przyprawiło... brrrrrrrrrrrr
OdpowiedzUsuńnie wiem dlaczego ale te małe robale strasznie mnie odrażają....
a na kotach się nie znam więc nie pomogę ale lapecka jest doprawdy rozczulająca :)
miłego weekendu :***
Są paskudne, nie ma co ;) Trochę tych paskud musiałam odwalić, bo śliwki nie pryskane, więc robale się zagnieździły.
UsuńNigdy nie miałam kota niewychodzącego, więc sama jestem ciekawa, jak on się zimą będzie zachowywał. Pewnie będzie chciał wyłazić na balkon, a jakże.
Łapecka moja ♥
Tobie też miłego, Emuś :******
Ze względu na moje łowne koty nie mam żadnych karmników w ogrodzie. Za to liczne patactwo dozywia sie zawsze przy kurach na ich wybiegu.
OdpowiedzUsuńTeż nasze sliwki miały w tym roku wyjątkowo bogate zycie wewnętrzne. W zwiazku z czym mogłam zrobić zaledwie parę słoików. Za to gruszek mam takie zatrzęsienie, że choćbym dniami i nocami je przerabiała, to nie przerobię. Dobrze, że kozy trochę pomagaja zmniejszyc ten problem.
Grzyby nareszcie sie pojawiły w naszym lesie. Ale i grzybiarze w ilosci nieprzyzwoitej. trzeba by przed świtem z latarka po lesie łazić, żeby przed szarńczą zdązyć.
A jak sie robi wino z czeremchy? I jeszcze jedno głupie pytanie - czy czeremcha to to samo ,co tarnina?, Bo tej ci u nas dostatek a jakieś wino zdałoby sie na zimę zrobić, bo bzowe już się konczy!
Dobrego dnia, Lidusiu!:-)***
Grzybiarze to prawdziwa szarańcza. Każdy szuka z obłędem w oczach i niedajbuk wejść takiemu w drogę.
UsuńCzeremcha to coś innego niż tarnina. Wygląda trochę jak wiśnia, tylko dużo mniejsza. My robimy z niej nalewkę, najpierw zasypujemy owoce cukrem w jakimś słoiku, aż puszczą sok i po jakimś tygodniu, dwóch się przecedza, dolewa wódkę, albo rozrzedzony spirytus - wedle uznania :) A potem musi się przegryźć ;)
Ale z tarniny na pewno też pyszna nalewka wyjdzie, albo winko :)
Tobie Olu też dobrego dnia :*****
To chyba u nas czeremcha nie rośnie...Ale z tarniną chyba popróbuje (dzięki za przepis), bo jak goście jacyś niespodziewani przychodzą to dobrze mieć w domu dobrą naleweczkę. Tylko narazie ze zbiorami poczekam. Niech pogoda sie trochę polepszy, bo leje i zimno. Brr! Podobno za parę dni ma być lepiej. A dzisiaj grzanie starych kości przy piecu. Oraz ciąg dalszy gruszkowej roboty.
UsuńMiłej niedzieli, Liduś!***
Może Was nie rośnie, u nas jej zatrzęsienie :) Tarninę też widziałam, gdzieś przy jakiejś bocznej drodze.
UsuńNaleweczki warto mieć, bo miło się nią zimą rozgrzać i kogoś poczęstować przy okazji :)
U nas słonecznie i przyjemnie jest, więc życze poprawy pogody u Was, Olu :)
Miłej Wam również :*****
Swoich doświadczeń nie mam, bo nie posiadam balkonu. Ale z doświadczenia rodziców wiem, że Inżynier nawet nie patrzy w stronę balkonu późną jesienią i zimą, bo jest zdegustowany temperaturą. Woli grzać dupsztala.
OdpowiedzUsuńOby ten nasz kociamber również w stronę balkonu nie patrzył. Mamy go od marca, na balkon wypuściliśmy chyba w kwietniu, a on na zimno wyłaził, bardzo chętnie .... i za chwilkę wracał. A potem znowu przejawiał chęci do wyjścia. Trzeba było asertywności i nie wietrzyć non stop mieszkania ;)
UsuńGłaski dla Twojego zwierzyńca oraz Inżyniera ♥
Nie wiem, dlaczego, ale jakoś mi Twoje zdjęcia przywodzą na myśl głupawą przyśpiewkę ludową: "(...) a te głupie dziwki myślały, że śliwki".
Usuń:)))
Aleś wymyśliła :)))) Dobre :)))) Nie znam tej przyśpiewki ha,ha .....
UsuńAle już ją sobie poszukałam. Niektore zwrotki powaliły mnie na kolana ;) Ta ze śliwkami też dobra. Faktycznie, czasem na weselach się je śpiewa, czasem cenzuralnie, czasem nie ;)
Mój brat, oprócz tego, że jest organistą, to jeszcze grywa na weselach (klawisze, akordeon, wokal). Byłby zszedł na zawał, gdy mu przyszło się nauczyć rozmaitych tekstów, np. o pająku skurwysynie.
UsuńAlbo o jajach wiszących u powały :)))) Przez gardło by mu to zapewne nie przeszło, żeby w sobotę frywolnie i niecenzuralnie, a w niedzielę pobożnie .... a jak by mu się pomyliło ;)))
UsuńBogate życie wewnętrzne nigdy nie jest od rzeczy. Cokolwiek w praktyce to oznacza:)).
OdpowiedzUsuńMiałam podobne przemyślenia :)) Chociaż bogate życie wewnętrzne śliwek, musiałam niestety wyrzucić do kosza. Ale ja im do rozwoju powyższego potrzebna nie jestem, więc nawet i na śmietnisku dadzą sobie radę beze mnie ;)
UsuńTrzaskanie zębami będziesz oglądać :) ale nie wszystkim kotkom broda lata na widok ptactwa nasz jest bardzo łowny. Czai się za kwiatami parapetowymi i ogląda te wróblaste, sikorzaste i gołębiaste cuda za oknem, na balkon nie wychodzi, nie mam osiatkowanego, ale wielka szyba niczym nie podzielona trzymetrowa w zupełności wystarczy. :) Nie bój się o niego, patrz z uśmiechem.
OdpowiedzUsuńŚliwki muszę kupić ale mam tyle jabłek że .... :))
Mojemu lata i to bardzo :)) I tak specyficznie miauczy - wtedy wiem, że obserwuje jakieś ptaszki :))
UsuńTo masz pełne pole do popisu, jesli chodzi o przerób jabłek ;) U mnie w domu, zimą, leżały w piwnicy, aż się ich nie zjadło. Musy też były robione, kompoty .....
Piękne muchomorki - co prawda trujące, ale są takie piękne! Super post! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za mile słowa :)
UsuńUwielbiam muchomorki - fotografować :))
Ale piękne zdjęcie tytułowe:)
OdpowiedzUsuńDziekuję :))
UsuńPo bogactwie wewnętrznym widać że śliwki ekologiczne, znaczy się zdrowe :) A z robaczkami to na ryby można by chyba pójść ;)
OdpowiedzUsuńFajny ten drapak dla kotecka :) Mykowi całe lato jaskółki przed samym nosem śmigały, ale nie warczał na nie, obserwował tylko.
Muchomorki jak malowane, niezwykle fotogeniczne one są, fajnie tak pochodzić po lesie :)))
Pozdrawiam serdecznie♥
Widzisz, nie pomyslałam o wędkarzach ;) a mogłam robaczki wypreparować i sprzedać nad jeziorem jakiemuś ;)
UsuńMykuś kochany ♥ mądry kotecek ♥
Bonus na jaskółki też nie warczy, o dziwo, tylko na kawki, ale dopiero od niedawna. Latem się mu nie chciało chyba. A wróbelków nie było, bo wolały pola i nieużytki pełne ziaren i innych smakołyków. Cfaniaczki ;)
Pożyjemy, zobaczymy, jak się ta kooperacja będzie odbywała zimą.
Pozdrawiam równie serdecznie :******
Czeremchę i ja w tym roku dorwalam, na soczek i na nalewke. Tylko, że ja zasypałam cukrem, a po jakimś czasie spirytem zalałam i już. Łapecka słodka:)
OdpowiedzUsuńObawiam się , że Dziurek łowi ptaki, znalazłam kupke piórek pod drzewem. Trudno, to kot wolny i w naturze musi łowić. Zimą nie będzie Bonus siedział na balkonie, więc ptaszki będą bezpieczne. No i one nie są takie głupie, będzie kot to nie przylecą.
Soczek też może nie byłby taki zły. Tyle dobra wisi na drzewach w tym roku, jak nigdy. Oczywiście, trzeba trochę dla ptaszków zostawić na zimę, ale wystarczy dla wszystkich.
UsuńMy też spirytem zalewamy, ale wody też dolewamy, żeby nie było za ostre.
Na pewno łowi, koty moich rodziców też łowią, taka ich natura.
Bonus dzisiaj do wróbelka wyskoczył i obił się o barierki balkonu ;) Wróbelek za blisko przyleciał, najwyraźniej. Ehhh , ten kociamber jeden .... słodki pieszczoch i leloch ;)
Muchomorki są przecudne :). Szkoda, ze nie znam się na grzybach i mam do nich dystans spowodowany lekiem o własne życie ;). A tak serio to grzybobranie jest na pewno przyjemne ale wolę pozostawić je innym, a sama delektować się zebranymi i "bezpiecznymi" grzybkami :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też za bardzo się na grzybach nie znam, ale umiem odróżnić kilka gatunków i tylko takie zbieram. Blaszkowych np. nie zbieram - oprócz kurek.
UsuńMuchomorki uwielbiam :) Fotografować, oczywiście :))
Skoro śliwki z lokatorami, to musiały być pyszne - do byle jakich one nie wchodzą.
OdpowiedzUsuńTak, śliwki są bardzo dobre :) drzewo stare, ale daje radę :)
UsuńRobaczki znają sie na rzeczy ;)
Muchomory są fajnym obiektem do fotografowania:) Uwielbiam śliwki, ale nie robaczywki, oj nie:)
OdpowiedzUsuńŚciskam!
Ja robaczywek też nie lubię :)) Dzielić się nie będę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Cheremecha? A coz to! Za drzewo, czy krzaczor. Koniecznie napisz cos wiecej, io bfoć z kazdej strony:)
OdpowiedzUsuńSliwki z wkladka, no nieee bardzo. W tym roku leniwca zlapalam i nic nie robie oprocz nalewki z wisni.
Drapak superowaty - pozdrawiam:)
Może i to krzaczor o kształcie drzewka ;) special for you ;) obfocę skrupulatnie z mojego pobliża, bo są naprawdę piękne :)
UsuńNalewka z wiśni dobra jest :) Lubię.
Pozdrawiam również :)
Całkiem nie na temat, ale Ty chodzisz z kijkami a są też tacy co biegają. Jeśli możesz i masz ochotę to napisz u mnie co myslisz o takich typach..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Nie ma sprawy, zajrzałam i napiszę wieczorem co i jak. Pozytywnie, bo to bardzo fajny trend jest, mimo pewnych niedoskonałosci i czasem dziwnych uczestników ;)
UsuńSuper drapak! Sliwki wioskowe tego roku też pełne życia wewnętrznego i niesmaczne ,wiec nie mam eko-powideł, jedynie kilka słoiczków z kupnych.
OdpowiedzUsuńCzeremchy u mnie na wiosce rośnie sporo ,straszna zakała,wiecznie się rozrasta. Co wytniemy odrastają nowe. Kiedyś o mało koza się nie przekręciła,kiedy dzieci nakarmiły ją kwitnacymi gałązkami .
Nalewek ani syropów nie produkuję,bo nie byłoby komu pić.
Kupne też jadamy, mam jedne ulubione po uważnym przestudiowaniu składu ;)
UsuńNie wiedziałam, że kwiaty czeremchy moga być zabójcze dla zwierzaków ..... a same drzewko - krzaczory rosną faktycznie szybko. Na nieużytkach rasras i pełno ich.
Tzn. powidła zrobiłam,bo jak to tak, bez powideł, ale z kupnych węgierek. W tym roku przerabiam jabłka,bo obrodziło ,a nie mają bujnego życia wewnętrznego:))))
OdpowiedzUsuńKoza dostała poważnego wzdęcia ,pękaty brzuch i męczyła się podobno ze dwa dni. szczęściem przeżyła.
Właśnie, powidła muszą być, a czasem trafią się i kupne śliwki, które są dobre :) U nas jabłek za bardzo nie ma, w zeszłym roku robiłam musy i kompoty - mam jeszcze kilka słoików w piwnicy.
UsuńBiedna koza, wymęczyła się, ale dobrze, że przeżyła.
ile śliwek:)
OdpowiedzUsuńJuż przerobione :)
UsuńSuper mebelek dla Bonusa ! Wino z czeremchy.....jak będzie gotowe to się wpraszam !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
:) naleweczka to będzie :) Nie sprawy, wpraszaj się :))
UsuńW tym roku bardzo smakowały mi śliwki i piekłam z nimi ciacha, ale i dżemiki tez powstały :)
OdpowiedzUsuńA pomysłu na kota nie mam, bo u mnie kota brak :(
Jakoś damy sobie radę, coś sie wymyśli ;)
Usuń