Przed chwilką ktoś nas odwiedził. Dobrze, że byłam w domu, bo inaczej gość nasz kompletnie by się pogubił i nie wiadomo, jak skończyłaby się ta wizyta.
Również i Bonus zachował pełną czujność - kochany kotek :) Niby domowy leloch, ale instynkty w nim nie zginęły ;)
W pewnym momencie, kotecek nasz kochany zrobił susa w kierunku kuchni, wskoczył na krzesło i zaczął miauczeć. Normalnie się tak nie zachowuje. Myślałam, że może jakiś motyl wleciał do domu i kot chce go upolować, albo co ..... kot miauczy i uparcie patrzy się w jeden punkt. Spojrzałam i ja ... kierunek kratka od wywietrznika, posłuchaliśmy chwilkę, a potem mówię do Bonusa, że to chyba wiatr hula. Po głębokim namyśle stwierdziłam, że chyba nie wiatr, a może ptak przez komin wleciał i tam się szamocze. Mało to jednakże realne, ponieważ na kominach są kratki zamocowane.
Weszłam na krzesło, patrzę ... nic. Patrzę jeszcze raz - nic, a potem, nagle ......
Oto przyczyna!
Dech mi z wrażenia zaparło, bo jak tu mieszkam, to nigdy myszy nie było. A tu masz.
Szybkie zdjęcia, dzwonię do chłopa, pokazuję fotkę, a mysz nie daje odporu. Samobójczyni jakaś normalnie. Pchać się do mieszkania, w którym jest kot???
No nic, zastawiłam tę kratkę, a po chwili widzę naszego gościa w mieszkaniu, jak wyłazi po ścianie.......
.............................
wstrzymujemy oddech ..........................................
Błogosławiony pierdolnik na kuchennych szafkach. Moich ;)
Chwyciłam szybko słoik, mysz w międzyczasie wleciała na blaszkę, na której przykryłam ją słoikiem.
Oddychamy z ulgą ;) .................................................
Na tej blaszce wyniosłam ją na dwór i wypuściłam w krzaki. Niestety, wolała pobiec pod samochody, była silnie wystraszona. Niech sobie już radzi, jak może.
Zostawiła mi swoje bobki, więc wszystko poszło od razu do kosza. No niestety.
Żegnaj myszko, nie jesteś mile widziana w naszym mieszkaniu ;)
Taką to przygodę przed chwilką miałam. Dla Was, mieszkających na wsi, spotkanie z myszą to nic nadzwyczajnego, ale dla mnie, w tym mieszkaniu - to i owszem.
Wybaczcie słabą jakość zdjęć, ale robiłam na szybko komórką, a mysz nie była skłonna do współpracy i pozowania ;)
Miłego popołudnia wszystkim ♥
Lidka, u mnie na drugim piętrze po zasłonie latała mysza. Też w bloku ! I jednego roku było ich parę. Ale moje skończyły marnie. Z tym, że wtedy jeszcze mojej kici nie było. Ale był pies ! Ale on nawet much się bał :) ... Myszka malutka, to nic, u mojej sąsiadki, w moim pionie, parę lat tem z kibelka szczur się wynurzył ! Jej wrzask u mnie było słychać. Natomiast teraz, pomimo osiatkowanego balkonu, goszczę u siebie czasem wróbelki, sikoreczki lub nietoperze. Wtedy mam sajgon : kot, pies i ja z ręcznikiem latamy wspólnie, i kużden jeden w tem samym celu :)
OdpowiedzUsuńOjej, to musiało być przeżycie i to niespodziewane z myszą na zasłonie .... moja nie zdążyła dojść, bo ją złapałam przy samej kratce wentylacyjnej. A Chłop potem porządnie dokręcił kratkę i żadna nie powinna się tam prześlizgnąć.
UsuńSzczur - mam nadzieję, że tego nie przeżyję, w sensie, że żaden szczur do mojego kibelka nie zabłądzi.
Nagrać Was kiedyś, jak tak latacie w trójkę za jakimś ptaszkiem ;))
Ależ przygoda! Nigdy jeszcze dzika mysz nie weszła nam do domu, za to nie tak dawno wleciał gołąb i nietoperz.
OdpowiedzUsuńSzfystko przed Tobą, Doro, szfystko ;))
UsuńLidia, ja Cie podziwiam. Naprawde :)
OdpowiedzUsuńMam myszofobie, przyznaje sie. Gdybym byla na Twoim miejscu, to darlabym sie na calego i siedziala pod sufitem ;)
A Ty tak sprytnie mysz wyeksmitowalas, klaniam Ci sie nisko :***
Czyli Czerwone Gitary śpiewały o Tobie, Orszulko ;)
UsuńJa tam się myszy nie boję, musiałam szybko zareagować, żeby mi dalej nie wlazła i żeby Bonus nie musiał na nią polować, bo naprawdę śliczna była.
:******
Biedna myszka...co ona winowata, że nikt jej nie lubi?
OdpowiedzUsuńU mnie to codzienność, zwłaszcza teraz. Czajnik żadnej nie przepuści i to jest okropne - ganianie za Czajnikiem i zabieranie mu myszki:)
Tak myślałam, że u Ciebie Czajnik myszki gania :))
UsuńTa moja śliczna była, naprawdę, taka malutka, zgrabna z pięknymi oczkami, ale bez przesady - kot i mysz w jednym domu, to się nie uda ;)
My mielismy szczurki i koty całkiem przyzwoicie sie zachowywały ,obserwowały ale nie polowały.
UsuńNo, proszę, jak dobrze wychowane :))
UsuńU koleżanki, która ma dwa koty, były kiedyś koszatniczki - na tydzień, koleżanka jej córki wyjechała i dała im na przechowanie. Koty jej całymi dniami siedziały przy tej klatce i widać było, że chętnie zapolowałyby, tzn. pobawiłyby się z myszowatymi ;))
To pewnie była polna myszka, która się gdzieś w tę wentylację zaplątała. One są takie ładne i maluśkie.
UsuńTak, ta moja to była polna - taka śliczna, faktycznie .... a to jej spojrzenie ..... ;))
UsuńGratuluję refleksu !!!! Aby złapać myszkę to trzeba być zwinnym jak kot !!! A tak przy okazji to kto u Was w domu jest od łapania mysz.....? Dawno temu miałam kota, który przynosił do domu żywe myszy a potem cała moja rodzina je łapała !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Coś widocznie z kota mam ;))
UsuńBonus nie mógł jej złapać, bo była za wysoko, na kuchennych szafkach. I dobrze :)
W moim rodzinnym domu są cztery koty i co rusz przynoszą jakiegoś ptaszka, albo myszkę .....
Pozdrawiam również :))
U rodzicow w bloku na 2 pietrze mielismy prawdziwa inwazje. Pulapki byly zastawiane i codziennie lapaly sie , czasem nawet po kilka. Po jakims czasie ustalo i nigdy juz sie nie powtorzylo.
OdpowiedzUsuńW naszym lodzkim mieszkaniu, tez na 2 pietrze znalazlam zywa mysz w wannie, jak tam wlazla? Tutaj tez juz mialam mysz, ale w poprzednim mieszkaniu, tez 2 pietro, wlazla przez otwarty balkon. Natomiast w piwnicy myszy uwily sobie gniazdo w kocach, wyrzucilam razem z naga zawartoscia.
Schodza sie do ciepla z pol, a ze male, to i po scianach umieja sie wspinac. Nie jestes wiec osamotniona, niemniej podziwiam Twoje mestwo. Ja poczekalabym, co kot z tym fantem zrobi. :)))
Myszy sprytne są, wlezą nie wiadomo którędy i kiedy. Mam nadzieję, że ta była pierwsza i ostatnia.
UsuńJa na kota nie czekałam, bo chyba bym oszalała ;) Mysza ;) wylazła wysoko w kratki wentylacyjnej w kuchni, więc Bonus nie doskoczyłby, tzn. pewnie by wskoczył, ale rozpierducha na tych szafkach byłaby niezła.
o ja....! Dzielna jesteś! Ja bym tylko krzyczała i uciekła z mieszkania! Okrutnie boję się mysz...
OdpowiedzUsuń:))) nie mogłabym nic nie zrobić ;)
UsuńTuż po wprowadzeniu się do bloku ujrzałam myszkę na 7 piętrze. Omal nie zeszłam z tego świata. Weszła przez komin wentylacyjny, niecnota jedna. Od tej pory na szczęście już spokój. Nie licząc nietoperza w zeszłym tygodniu.
OdpowiedzUsuń7 piętro - nieźle się nawspinała :)) Tak, jak moja, też przez kanał weszła.
UsuńNietoperza u nas nie było. Chrabąszcze majowe jeno ;)
Uważajcie na nietoperze, wyjątkowo często przenoszą wściekliznę. Nigdy gołymi rękami, jak już wleci. A jak dziabnie, to biegiem i na sygnale na zastrzyk. Tak miała moja koleżanka. Podrapał ją nietoperz, kiedy usiłowała go wyprosić. Trzasnął w szybę i padł. Koleżanka doznała olśnienia, zapakowała nietoperza w folię i poleciała na zastrzyk, który jej dali, następnie zbadali nietoperza. BYŁ wściekły. Przy okazji dowiedziała się, że u nietoperzy to częste.
UsuńO kurcze!My nie dotykalismuy,wleciał i jakos sam wyleciał.
UsuńAle dotykalismy maluszka w Niemczech, taki osesek to był, nikogo nie podrapał na szczescie.
Booooziu, jaka śliczna!
OdpowiedzUsuńTak, też mi się podobała - śliczne oczka, uszka, ale przecież nie będę myszy w domu hodować ;) swoją drogą to jakaś totalna desperatka była - włazić prawie w paszczę kota.
UsuńNo, ja bym zahodowała na pewno!
UsuńA koty Twoje co na to? ;) Dostawę świeżego mięska by miały he,he ... ;))
UsuńMoje koty mieszkały przez wiele lat z chomikami. Żaden nie kwapił się do krzywdzenia! Umówmy się, jak ktoś jest pasiony Whiskasem i wyleguje się na Pańciowych piernatach, to gryzonie nie są dla niego atrakcyjne!
UsuńKurczę, to muszę mojemu zacząć kupować Whiskasa ;) bo na piernatach wyleguje się do wypęku :))
UsuńA ptaszki i myszki wzbudzają jego żywe zainteresowanie .....
Chociaż jak wynosiłam tę myszkę w słoiku, to nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi. Więc już nie wiem ... kot o wielu twarzach he,he ;)
Myszów i szczurów sie nie bojam, co prawda w mieszkaniu bym ich raczej nie chciała mieć ;)) Niedawno na szczura natchnęłam się w naszej bramie, a piękna polna myszka wylazła z pod nagrobka mojego dziadka jakieś dwa tygodnie temu.
OdpowiedzUsuńJednakowoż podziwiam przytomność Twojego umysłu, mistrzowsko sobie z nią poradziłaś :)))
W sierpniu Myk próbował upolować piękną dużą ważkę, która jakimś cudem zabłądziła do naszego mieszkania, udało nam się uchronić ważkę przed kocurem, ale zdjęcia nie zdążyłam zrobić ;)
No własnie - niech sobie żyją na polach, czy gdzie tam mogą ;)
UsuńBonus ćmy sobie chrupał, ważką pewnie by też nie pogardził ;)
A jak u nas myszy, to Książę mówi: "Było w blokach zostać..." - hrehrehre....
OdpowiedzUsuńNo właśnie - hrehrehre ....
UsuńAle teraz macie kota, więc może będzie lepiej :)
Krecie, ale w blokach startowych chyba, nie?
UsuńA my sobie tak mieszkamy z myszmi... Tropik je czasem goni i szczeka, jak są zbyt bezczelne, ale złapać nie da rady. Raz mu się udało bo wpadła do worka na papiery.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, Miko - przecież u Ciebie obecność myszy jest na porządku dziennym ;)
UsuńSą bezczelne, nie da się ukryć. Kota by im trzeba było pogonić li i jedynie ;) Rura zmiękłaby im od razu.
fajny gość, chociaż dobrze, że na krótko wpadł ;)
OdpowiedzUsuńTak obiektywnie rzecz ujmując, fajny :) chociaż faktycznie, wolałabym, żeby jej podobne za bardzo się do nas nie przyzwyczajały ;)
Usuńale słodziutka myszka na tym pierwszym zdjęciu:) mam nadzieje że już żaden gryzoń już do Was nie zawita...
OdpowiedzUsuńJa też, mimo, że mysia bardzo się mi podobała :)
OdpowiedzUsuńTydzień nad morzem mieliśmy wspanialszy a u Ciebie myszy zamieszkały. :)) No, prawie zamieszkany. :)
OdpowiedzUsuńMy na parterze mieliśmy myszy ale i kotka więc się nie chciały wprowadzać, bo nasz pierwszy kotek kochany czarny Misiu zrobił z nimi porządek raz dwa. Potem była kotka 16 lat, myszy nawet nie pomyślały o wprowadzaniu sie, u sąsiadów zaś łapki pracowały nieustannie. A potem kotka odeszła, z piwnicy zaczęły zaglądać szczury, jeden z szafki wypadł mi na ręce (mam szafkę wnękową prawie w rurach) wtedy mąż kupił cement, zrobił wylewkę tam gdzie prowadzą rury z piwnic do mieszkań, napracował się bardzo ale z myszami szczurami spokój się zrobił w całym pionie nagły bardzo. :)) Teraz mamy kotka i pieska a Kituś by chyba mieszkanie rozwalił w pogoni za myszą, histeria byłaby straszna, uch aż się boję pomyśleć co on by zrobił.
:)
Tak, to racja, że myszy trzymają sie z dala od domów, gdzie są koty.
UsuńWolałam uniknąć w domu demolki, więc weszlam na krzesło i szybko ją złapałam w słoik. Bo nie wiem, co Bonus by zrobił - pewnie pogoniłby za nią, nie patrząc na nikogo i na nic :))
Fajnie mieliście z tym pobytem nad morzem ....
No to miała myszka szczęście, że nie kotek ją "dorwał", tylko Ty . :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak :)) Szkoda byłoby takiej ślicznej myszki ;)
UsuńLidio, to nie ja! :( To Blogspot! Poprawiłam pomyłkę w dacie i pożarł Twój komentarz!
OdpowiedzUsuńChamstwo i drobnomieszczaństwo, psia mać.
Podłość blogspota nie zna granic, naprawdę ;)
UsuńSzczęściara z Ciebie!
OdpowiedzUsuńNie do każdego myszka przychodzi w odwiedziny :-)))
Może masz rację ;) Okaże się później, czy szczęściara ;)
OdpowiedzUsuńA ja w dodatku zwróciłam jej wolność :)) W sumie powinnam czuć się wyróżniona.
No niezła Gościówa ;) dobrze zrobiłaś. Ja lubię te stworzonka, a nawet szczury też chociaż nieraz wchodzą w szkodę. Mam specjalne zabezpieczenia i łapki które nie robią im krzywdy a potem fruuu w pola :) pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńTeż pewnie ustawiłabym ekologiczną łapkę, a potem wyniosła stworzenie na zewnątrz. Niech sobie dalej radzi samo ;)
UsuńPozdrawiam również :))
Zostałaś wyróżniona:)).
OdpowiedzUsuńOooo, tegom się nie spodziewała "wogle", bo ostatnio nie mam pomysłów i sił na blogowanie, ani na życie w sieci.
UsuńDziękuję Ci bardzo, Errato i idę poczytać, co tam naskrobałaś :)
Długo nie odwiedzałam zaprzyjażnionych blogów. Jakos ani sił ani ochoty na pisanie. Staram sie teraz pomału nadrobic zaległosci i wpaśc do każdego, kto jest mi bliski.
OdpowiedzUsuńA widze, ze własnie Ciebie Lidusiu teraz naszło na ciszę blogową. Rozumiem to. I szanuję. Ale zostawiam Ci słowa sympatii i ciepłe pozdrowienia!:-)***
Dziękuję, Olu :***** tak jakoś nie mam o czym pisać, ale trochę mnie Errata podniosła swoją nominacją :) obiecałam jej, że coś napiszę na zadane przez nią tematy ;)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie ♥ u nas dzisiaj deszczowo.
Juz widze te cala akcje! Dzielna jestes. Kotecek tez.
OdpowiedzUsuńNam sie tez zdarzylo , myszy i ryjowki z domu wyprowadzac.
To wcale nie takie proste z ich speedingiem;)
Dokładnie tak - szybkie są, zwinne, wygrałam z nią moim szybkim refleksem i jej lekkim otumanieniem, jak zleciała na tę blachę do pieczenia :)
Usuń