piątek, 26 grudnia 2014

Poświąteczne spalanie kalorii

Poświąteczne, bo rzecz miała miejsce dzisiaj, w południe niemalże, więc to już tak prawie po świętach.
Po dwóch dnia deszczu i wichru, dzisiejszy dzień zrobił nam niespodziankę, gdyż wstał słoneczny, acz mroźny, roztaczając widoki zaśnieżonych dachów i przednich szyb samochodowych na parkingu. Jeszcze trochę śniegu było na trawnikach ;)
Postanowiliśmy zatem podjechać sobie do lasu i przejść się z kijkami naszą trasą, a przy okazji zrobić kilka zdjęć.
Dobrze, że nie musieliśmy się nigdzie spieszyć, ponieważ dłuższą chwilę zajęło nam odkuwanie samochodu, w celu przygotowania go do jazdy,w której to czynności, łączyliśmy się z sąsiadami, mającymi dokładnie ten sam problem. Jakby nie było, nasze samochody stały tej nocy obok siebie ;) Najgorzej wyglądała przednia szyba - jakby nie było bardzo istotny element, gdyż jazda z nią zasłoniętą warstwą lodu i śniegu stwarzałaby poważne zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego 
i dla nas samych ofkors.
Później to już sama przyjemność ... pod lasem stało sporo pojazdów takich napaleńców nam podobnych ... 
A w lesie:











Świąteczne dni się kończą. Jedni się z tego cieszą, bo wraca się do normalności, cokolwiek to ma oznaczać, a inni wręcz przeciwnie. Moje były średnio udane. Niestety nie wszystko da się przewidzieć i nie wszystko od nas tylko zależy, bo nie odpowiadamy do końca za zachowanie innych osób. Nie będę jednakże międliła w sobie bez końca tego rozczarowania 
( nie dotyczy Chłopa - na szczęście), może uda się mi wyciągnąć z tego jakieś wnioski i jakoś to przerobić. W coś innego.
Mam nadzieję, że Wasze świętowanie było bardziej udane niż moje.
Jutro natomiast jedziemy na chrzciny. Tak. Dobrze napisałam. My jedziemy na chrzciny i co lepsze, małżonek mój wystąpi tam 
w roli ojca chrzestnego. Najlepsze jest to, że się tego absolutnie i kompletnie nie spodziewaliśmy. Nic, a nic. Bo rodzice dziecka mają bliższą rodzinę, w sensie nawet rodzeństwa i najbliższego kuzynostwa ale coś/ktoś (??) podpowiedział/o im kandydaturę mojego męża. To naprawdę jest niesamowite i dlatego Chłop się zgodził. Tyle napiszę, bez zagłębiania się w osobiste szczegóły. 
W każdym razie, mąż  jest dla Małej jakby ciotecznym, czy wujecznym dziadkiem, gdyż jej babcia to najbliższa mężowska kuzynka. Ona też była zdziwiona jego kandydaturą ;)
Cóż, życie niesie czasem wiele niespodzianek, oby więcej miłych było, bo odnoszę czasem wrażenie, że limit takowych już wyczerpałam. Tylko kiedy, ciekawe.

Przyjemności na zakończenie świąt życzę wszystkim :)

45 komentarzy:

  1. Powodujesz, Lidus, moje ciezkie wyrzuty sumienia. Nawet na spacer nie zdazylam sie wybrac, bo stale w garach mieszalam. A kiedy goscie w koncu sobie poszli, padlam jak neptek. Moze jutro...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pójdziesz jutro, Panterko :) Jak pogoda u Ciebie jest w miarę ładna, to tym bardziej spacer będzie przyjemny. I zdjęć narobisz, że hej :))

      Usuń
  2. To jutro kontynuacja świąt. Chrzciny to nie byle co, bądź co bądź. Ładnie się ustroisz i będzie superfajowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że tak będzie :) Ostatnio na chrzcinach byłam jakieś 17 lat temu i faktycznie te święta dłużej będą trwały dzięki nim. Na szczęście daleko nie jedziemy, bliżej Kretowatej, mniej więcej ;)

      Usuń
    2. No to super, tylko chwilowo mnie tam nie ma;)))
      a chrzest to piękny dzień, wszystko od tego momentu jest INACZEJ, dla wszystkich, a już dla Chrzestnych zwłaszcza;)) To jednak wielka radość i wielka odpowiedzialność!!! Nie byle co - poza tym - to zaufanie, którego nie wolno zawieść;) Mnie to bardzo nobilituje i wzrusza;) Gratuluję;)))
      A las w którą stronę - w moją???

      Usuń
    3. Tak myślałam, że jesteś gdzie indziej wyjechana na święta :)
      Będziemy w mieście powiatowym J. ;) czyli możemy obok Ciebie przejechać, udając się w tę stronę, bądź wybrać inną drogę - jeszcze nie wiem, jak pojedziemy.
      Mąż już się czuje odpowiedzialny, mimo, że mała ma fajnych rodziców :)

      Usuń
    4. Jechaliśmy jednak najbardziej głównymi drogami, jakimi się dało ;) Na szczęście sobota po południu nie sprzyja wielkiemu ruchowi pojazdów. Więcej jechało w kierunku Poznania niż odwrotnie.

      Usuń
  3. Zakochałam się!
    W trzecim zdjęciu od góry :)
    I przeżyłam święta w niespodziewanie dobrej kondycji. Zawdzięczam to nieśmiertelnemu poczuciu humoru mojej stukniętej rodziny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super, że mimo falstartu, dało się coś z tych świąt wycisnąć :) Lubię robić takie zdjęcia z zadzieraniem głowy ;)

      Usuń
  4. Doskonały pomysł na spalanie kalorii i do tego wrażenia z oglądania zimowych cudnych widoków !!
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj sporo osób na taki pomysł wpadło :) Pozdrawiam Cię również :)

      Usuń
  5. Moje chłopaki też się odchudzały, ale nie spacerkami. Dopadła ich grypa żołądkowa i w połączeniu z imprezą nad nami noc świąteczna stała się horrorem. Chłopaki jęczały na zmianę i co chwila inny startował do WC galopkiem. Ja parzyłam miętę i szukałam, no-spy, i innych medykamentów na francę. Trwało do samego rana, przy potęgującej się z godziny na godzinę imprezce nad nami. Kiedy imprezowicze zaczęli skakać i wyć w takt muzyki, a jakaś panna latać na szpilkach, a druga japę drzeć w otwartym oknie, że "kurwa lepiej było jechać do Zakopanego" nie wytrzymałam i zadzwoniłam na policję. Była 5 rano. Byli za 15 minut. Trochę się uciszyło, ale wymordowana nie mogłam zasnąć. A dziś cąły dzień obsługa chorych, gotowanie marchwianki, podawanie termometrów, wychodzenie z psem. No idealne święta. Mam rację, że ich nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapomnisz tych świąt, bidulo...

      Usuń
    2. Aaaaaa zapomniałam napisać, że chyba jakaś panna (podejrzewam) na imprezie wrzuciła do WC wiadomo,co, i to, coś utknęło w rurze odpływowej, bo mi nie chciała woda w WC schodzić od rana. Musiałam latać i kreta kupować, dobrze, że w końcu poszłooooooooooooo.
      A takiego miałam spokojnego sąsiada. Musiał się w zaświaty przenieść? Teraz wnusio rządzi, ale już wykopałam topór wojenny, następnym razem nie czekam do 5 rano, dzwonię 5 minut po 22!!!!!!

      Usuń
    3. Mnemo, Ty święta jesteś. W sprawie imprezy. Trza od razu i do skutku. A inni sąsiedzi też to znoszą? Swoją drogą, mają ludzie kondycję, żeby balować do rana...

      Usuń
    4. Były swięta, może wyjechali? Poprzednim razem, ktos inny interweniował i zgłaszali ludzie wiesz, na ta naszą portiernię, ja też dzisiaj, ale, co oni mogą im zrobić? Na zwrócenie uwagi to on cznia, bo cham i prostak.

      Usuń
    5. O ja cie, Mnemo to jakiś koszmar :(( Nie dość, że chorzy w domu, to jeszcze impreza nad głową. Życzę Tobie tylko rozwiązania tego problemu z sąsiadem - miałam podobnego gnojka przez kilka lat. Na szczęście narobił długów, mieszkanie mu zlicytowano, a teraz mieszka tam pani z małym dzieckiem i niech mieszka tam jak najdłużej. Ale fobię na takie hałasy mam do tej pory.
      Mam nadzieję, że choć w weekend sobie odpoczniesz.

      Usuń
  6. Lidko, ja się bardzo cieszę, że mam jeszcze dwa dni wolne, bezświateczne. Teraz zamierzam w końcu robić tylko to co lubię. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nareszcie koniec świątecznych obowiązków ;) Dobrze, że ten weekend jest, dla wielu osób wolny, więc można po świętach odetchnąć. I sklepy są w końcu otwarte - bardzo ważne dla wielu ;)

      Usuń
  7. Tak, już po świętach. Moje były udane, ale kosztowały sporo pracy. Moze teraz troche odpoczne, wracajac do normalnych, codziennych prac takich np., jak nanoszenie drewna do domu, bo zimnica u nas straszna. Na dworze minus pięc i snieznie. W domu zaledwie jedenaście stopni! Brr! A potem na spacer z kozami i psiną! To najbardziej rozgrzewa!A potem może ciąg dalszy remontów (chcemy sie wziac za pokój za kuchnia, gdzie teraz jest nasza graciarnia)
    Pozdrawiam Cie serdecznie Liduś i wszystkiego dobrego zycze, bo przeciez jeszcze wiele dobrych chwil przed nami, nawet gdyby momentami los zwalał na nas wiecej trosk niz radosci.
    Całuje gorąco!:-))***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 11 stopni! Nieźle, ale przynajmniej świeże powietrze masz w domu ;) zawsze to jakiś plus. Spacery niewątpliwie rozgrzewają, a jeszcze w takim towarzystwie rozbawią :)
      Dziękuję, Olu za życzenia, mam nadzieję, że tych chwil dobrych będzie więcej, czego i sobie, i Tobie, oraz innym życzę :)
      :******

      Usuń
  8. Zdjęcia zachęcają do spacerów,które niezmiennie polecam ;) za dużo się ludziska spinają na te święta a potem wyczerpanie i rozczarowania,trzeba odpuścić już przed :) teraz życzę wszystkiego najlepszego po świątecznego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, kiedy słońce świeci, od razu wszystko inaczej wygląda.
      Dziękuję za zyczenia, odwzajemniam je oczywiście :)

      Usuń
  9. Ale piękne niebo na Twoich zdjęciach:) Wszystkiego dobrego na "po świętach":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadki widok ostatnio, więc tym bardziej robiłam zdjęcia.
      Dziękuję za życzenia i życzę Tobie tego samego :)

      Usuń
  10. Ale super zdjęcia! Nie ma to jak spacer po świątecznym jedzeniu:) I jak chrzciny się udały?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Plenery aż się prosiły o uwiecznienie.
      Chrzciny udały się i część oficjalna i przyjęcie chyba też. Główna bohaterka dała radę, marudzić zaczęła dopiero pod koniec imprezy, ale chyba wyczuła, że goście zbierają się do domów, więc sobie odpuściła :)))

      Usuń
  11. brrrr.... ładnie wygląda.... ale zimno jak.... brrrr....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było tak źle, dzisiaj jest zimniej, bo prawie minus 10 ...

      Usuń
    2. okropieństwo! A i śniegu u nas więcej napadało... oby jak najszybciej do lata!

      Usuń
    3. Niestety. Też czekam na wiosnę przynajmniej :) To już niedługo, tylko 3 miesiące :) Przeleci raz dwa.

      Usuń
  12. Mnie zaprasza przedostatnie zdjęcie Lidko. Cudne!!
    Lidko zapraszam Cię do siebie na CHATA u góry na listwie pod obrazkiem jest listwa na niej na końcu pisze CHAt kliknij :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) zajrzę na pewno, już wczoraj tam zerknęłam, ale nie miałam siły na jakiekolwiek działania ;)

      Usuń
  13. My w tym roku postanowilismy swieta spedzic zupelnie nietypowo. Porzucilismy caly ten szal zakupowo-swiateczno - choinkowo- garkowy. Zrobilismy sobie wakacje od tej gonitwy. Nadmienie, ze na kolacje wigilijna jedlismy malże z puszki zamiast karpia i tez bylo super:)
    Spalanie kalorii chyba nadrobilam na przyszle trzy miesiace, bo caly czas gdzies pedzimy.
    Lidus udanej imprezy zycze, i glowa do gory! Czasami pewne sprawy warto odpuscic dla wlasnego zdrowia - buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby u mnie też jakiegoś szaleństwa nie ma, ale tak jakoś wszystkiego się uzbierało i boli. Aczkolwiek staram się odpuszczać i puszczać to wszystko, ale wiadomo, że tak od razu się nie da, bo pewne schematy mocno siedzą w podświadomości. Co jeden leci, to następny czeka w kolejce ;)
      Małże też wodne, więc tradycja tak jakby zachowana ;)) No i przytycie Wam nie grozi w takim pędzie :))
      Dziękuję za życzenia :) Impreza się udała, wszystko poszło jak trzeba, to najważniejsze :)

      Usuń
  14. Piękne widoczki:) Ja widziałem wczoraj tęczę:) Zdjęcia u mnie - zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzę na pewno, bo tęcza o tej porze roku jest chyba czymś niezwykłym :)

      Usuń
  15. Tak czy inaczej chrzciny maleństwa to duże przeżycie:-)

    Pozdrawiam poświątecznie i przednoworocznie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeżycie jest, zwłaszcza, jeśli chrzestnym było się prawie 30 lat temu ;)
      Pozdrawiam Cię również serdecznie :)

      Usuń
  16. Obzarstwa w tym roku nie było, mimo że potraw było w bród, cudowne towarzystwo wyjadło wszystko, co mnie bardzo cieszy.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię, jak jedzenie znika wyjedzone :) i robi się miejsce na nowe przysmaki ;) Albo można lodówkę wymyć ;)
      Pozdrawiam również ciepło :)

      Usuń
  17. Przez moment pomyślałam, że Twój Ślubny został Chrzestnym mojego Misiątka...:o) Tylko mi się zawiłości rodzinne nie zgodziły...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He,he, no to by było :))) Jakaś teleportacja i pomieszanie miejsc ;) A zawiłości rodzinnych jest więcej, bo jeszcze od strony dziadka Małej, których nie wzięłam pod uwagę ;) muszę i o nich napisać ;)

      Usuń
  18. Piekny, piekny las.
    Z tymi Swietami, to roznie u nas bywa..dzieciakom sie podobalo, mnie troche mniej. Dora-nie marudze.
    Fajnie, ze o Was pomysleli, rodzice tego maluszka:)
    I niech limit dobrych niespodzianek, nigdy sie nie wyczerpie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Kasiu i u Ciebie również niech trwa festiwal dobrych i miłych zdarzeń :)

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.