Ostatnio w internecie można zobaczyć filmiki nakręcone w Lidlu i ludzi walczących o 100 gram karpia za 99 groszy. Jednych to śmieszy, innych oburza, a części społeczeństwa jest to obojętne, być może.
Znalazłam dzisiaj coś innego. Ktoś zrobił mix jakiegoś katastroficznego filmu amerykańskiego zapewne ( Chłop mówi, że to
o jakiejś zarazie, która dziesiątkowała ludzi) i marketowych scenek.
Filmik jest, moim zdaniem fajnie zrobiony. Obejrzyjcie sobie zresztą, jeśli tego nie widzieliście jeszcze.
Chciałam się tylko odnieść do komentarzy na temat biedy wśród emerytów i zmuszonych przez to do walki w markecie o kawałek ochłapu w promocji.
Absolutnie nie neguję tego, że większość emerytów musi naprawdę dobrze groszem gospodarować, żeby wyżyć. Bo emerytury są, jakie są, o rentach nie wspomnę. To fakt. Ale - bez przesady z tą walką o przecenione kawałki karpia na ten przykład. Coś
w wielu ludziach drzemie, żeby pozwalać sobie na takie wściekłe zachowania. Jakich atawizmy po zwierzęcych przodkach, jeśli ich mieliśmy, tudzież po minionych epokach, kiedy wszystko niemalże trzeba było wystać w kolejkach i co sprytniejsze jednostki potrafiły się wkręcić jak najbliżej lady, tratując po drodze swojego bliźniego, którego ma się niby kochać, jak siebie samego - czujecie ten paradoks?
Taka sytuacja, sprzed dwóch tygodni raptem. Byłam na zawodach kijkowych i niestety marketowe zachowanie w wykonaniu starych bab ( nie każda starsza ode mnie kobieta,, to stara baba, żeby była jasność) zaobserwowałam i tam, chociaż nic za darmo nie rozdawali. Tłok przy zapisach, wpychanie się do kolejki, bo ona tam stała ...... aż jednej opierdol w moim wykonaniu zebrał - nie jestem z tego dumna, oj nie .... a co działo się podczas wpuszczania na start??? Wyraźnie było powiedziane, że najpierw od najmłodszych facetów na dychę, potem kobiety, potem od najmłodszych facetów na piątkę i kobiety, znów od najmłodszych roczników. Logiczne, prawda? Każdy ma poza tym czip, który pika dopiero w momencie przekroczenia linii startu, więc każdemu czas się mierzy indywidualnie. I co się dzieje? Stare babsztyle jako pierwsze stanęły przy wejściu na start, bo przecież dla nich zabraknie .... tylko kurna czego?? Trasę zwiną, albo specjalnie dla nich wydłużą? Za bardzo wydepczą i ciężko będzie iść??
No właśnie. Dlatego tego typu komentarze do mnie nie przemawiają, ludzie to paskudne hieny, jeden drugiego za kawałek mięcha jest w stanie zatłuc, a przynajmniej obić i stratować. Dla takich sierot i nieudaczników jak ja nie ma miejsca i z głodu bym padła, jakbym walczyć o żarcie miała. A tak - trochę mnie w dołku poboli, USG sobie za to mogę zrobić i inne badania i już.
Muszę zgłębić dokładniej lekturę o dzikich, jadalnych roślinach Polski. Może się kiedyś przyda. I "Porwanie doni Agaty" jeszcze raz przeczytać. Ona w każdym widziała dobrego człowieka.
Dzisiaj najkrótszy dzień w roku. Co to dla mnie oznacza? Że dnia zacznie wkrótce przybywać i już niedługo wiosna :)))) Chociaż widoki za oknem w niczym zimy nie przypominają.
Miłej niedzieli wszystkim :)
Walka o promocyjne artykuly to domena nie tylko biednych polskich emerytek. Zobacz, co dzieje sie w tzw. czarny piatek w bogatej Ameryce, ludzie tratuja sie na smierc, wyrywaja sobie towary z rak, bija sie, bo sa przeceny. Taka to ludzka natura, niezalezna od statusu i stanu posiadania.
OdpowiedzUsuńA na starcie biegu robia sztuczny tlok juz z przyzwyczajenia, to siedzi za mocno w mentalnosci.
Tak jest, niestety. Nawet suknie ślubne wykupują po kilka sztuk, zawsze można na jakimś e-bayu sprzedać. Hieny, po prostu hieny.
UsuńTeraz na starcie były pewnie zaskoczone, że kazali ustawiać się w wyznaczonych liniach, mendy jedne :P
Chyba tęsknią do dawnych czasów i kolejkowych przepychanek.
Ja już przez permanentne zdziwienie przeszłam, kiedy jedną z najbardziej chorowitych Emerytek nasze Osiedla, zobaczyłam walczącą o drukarkę na promocji w markecie na "B"...Nawet nie wiedziała o co walczy...
OdpowiedzUsuńOt, ludzka natura...
Może dostała od wnuczka zlecenie i przez to udała się na polowanie ;) Chorowite to są, jak do autobusu wsiadają, a tak bez problemu przepychają się i walczą o miejsce w kolejkach.
UsuńLidko i Tobie milej niedzieli to byśmy razem z głodu padły bo i ja wkręcać się nie potrafię ale ... opierdzielić bezczuje i chamstwo potrafię i jestem z tego dumna!! A walka dla zdobycia czegoś bo tanie? Kiedy ja zawsze kupowałam to co drogie. Mało, dużo mniej niż taniego, wręcz troszeczkę i skromnie używane, ale lepsze. Kiedyś moja ulubiona sklepikarka gdy kupowałam 250 ml oliwy z oliwek lepszej, powiedziała - wie pani ja tak samo uważam: nie stać mnie na byle co. Bo przecenione, bo tańsze, jakże często to byle co, szczególnie jeśli chodzi o jedzenie mniej ale lepsze, wręcz malutko a lepsze. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Elu :) Tobie miłego wieczoru również zyczę :)
UsuńJak mnie ktoś mocno wkurzy, to wtedy na oślep walę i z całych sił - słownie, oczywiście. Dobre to nie jest, chociaż czasami udaje się mi już na zimno kogoś wzrokiem zmrozić i opieprzyć. Ale jeszcze za rzadko. Niestety.
Roślinek sobie nazbieramy i z nich jedzonko wyczarujemy, lepsze niż ochłapy z marketu. I też wolę droższe i lepsze rzeczy kupić, a mniej :)
Film to World War Z chyba, książę się uśmiał jak nigdy;))) Mnie to żenuje. Nie wiem, co powiedzieć;)) Moja mama była tak samo wstrząśnięta gdy latem zobaczyła zakup crocsów na żywo;))))) Masakra! A otwarcia galerii??? Otwarcie Starego Browaru skończyło się chyba jakimiś tam uszkodzeniami szklanych ścian od naporu tłumu i potratowaniami - a przecież nie mam wojny;) Strach pomyśleć, co będzie przy prawdziwym kryzysie...
OdpowiedzUsuńBo filmik sam w sobie jest śmieszny - moim zdaniem, jak się na niego patrzy nie widząc całej tej otoczki. Niedajbuk prawdziwego kryzysu, bo strach się bać. Z ludzi wyłazi wtedy bestia, czego próbki mamy przy tanich karpiach, crocsach, czy torebkach, albo u nas ostatnio pościele. Moja mama też była w szoku niedawno.
UsuńBardzo podoba mi się ten filmik. No niestety ja też nie potrafię stać w tym tłumie i bić się o jakiś produkt...wolę go nie mieć:)
OdpowiedzUsuńTo jest nas więcej, na szczęście :) ale i tak jesteśmy w mniejszości .....
UsuńUciekam ze sklepu, jeśli przy kasie jest więcej, niż 5 osób. Zara mi się słabo robi. Przypomniał mi się skecz Ani Mru Mru o otwarciu hipermarketu.
OdpowiedzUsuńPamiętam ten skecz, jest świetny :)) Tłumów w sklepach też nie lubię, zwiewam jak najszybciej, to pewnie rodzaj jakiejś tłumofobii ;)
Usuńwłaśnie obejrzałam, leżę i kwiczę;)))
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=-65I-yVyYc0
Muszę obejrzeć raz jeszcze :)
UsuńEmerytury są różne jedne lepsze, inne faktycznie wymagające sporej gimnastyki umysłowej jednak masz racje co do tego zachowania jako atawizm....No właśnie... to moim zdaniem kwestia kultury... myślę że kulturalna osoba będzie wolała podarować sobie karpia niźli walczyć o lepszą cenę za niego...
OdpowiedzUsuńO widzisz, słowo "kultura" jest tu chyba kluczem. Zupełnie o nim zapomniałam.
Usuńpo prostu sięgnęłaś głębiej... źródeł zachowania:))
UsuńHe,he, starałam się ;)
UsuńLidka: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,17166152,Tlumy_na_otwarciu_nowego_Burger_Kinga_w_Rynku__FOTO_.html#ixzz3MX3A1F9O?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Wrocław_gazeta
OdpowiedzUsuńCo tu więcej komentować...
O matko .... tyle, że chociaż tu się nie tłukli i chyba przepychanek nie było. Widać, że artykuł pisany na zamówienie, to rozczulanie się nad swiezością warzyw i doskonała jakością mięsa .... maskotka burgera - sam szyk i elegancja ;)
UsuńTak, materiał sponsorowany;))) Grubymi nićmi;)))
Usuń:)) ale co tam, czego nie robi się dla ...no własnie .... darmowych burgerków i kawy dla autorów tego pożal sie Boże, artykułu? ;)
UsuńNever, żadnych promocji, żadnych wyprzedaży, żadnych marektów przed świętami. Dziś poszłam na bazarek, luzik, kupujących mało. Mam nogi kaczęce, wołowinkę na gulasz, rybki, kapustę na bidżis. I ciśnienie, jak cholera jasna. Leżę, bo ja mam zawsze niskie ciśnienie, to skund takie wysokie? Marnie się czuję...
OdpowiedzUsuńDziefczęta, co dać do gulaszu, żeby był taki esencjonalny i pyszny??? Może jest coś, czego ja nie wiem?
Wedle gulaszu najpierw. Chłop mówi, że on to robi następująco: na suchą patelnię wrzuca ze dwa goździki, podpieka je trochę, potem wrzuca mięsko, podsmaża je dla koloru, a potem dopiero dusi z podlewaniem. Wrzuca też cebulę, którą lekko cukruje, bo ona się lekko skarmelizuje wtedy. I tak długo dusi, potem dopiero przyprawy wrzuca. Nie za dużo, zresztą, jak kto lubi. Wczoraj mieliśmy gulasz i pyszny był :) Ale dusił się dość długo, a wołowy tym bardziej.
UsuńI takie zakupy są fajne. Spokój, bez przepychanek i innych atrakcji, bez pośpiechu :) Ciśnienie chyba sobie skacze, jak chce, bo mojego trochę dzisiaj dusiło, a on po tych swoich zdrowotnych perypetiach wrażliwy jest na takie coś.
Polepszenia samopoczucia Tobie zyczę :)
Co do gulaszu jeszcze, to Chłop radzi zamarynować na jakąś godzinkę lub dwie w oleju i przyprawach. A potem dopiero usmażyć, potem cebulkę itp.
UsuńMięso marynuje pokrojone juz, oczywiście.
UsuńMnemo - każdy gulasz jest lepszy, jeśli nie dodasz mięska;)) - artykuł pisany na zamówienie wegetarian;)))
UsuńMiałam zamówiony na mięskowy:))
UsuńTeż najpierw podsmażam na patelni, dopiero potem duszę, z cebulką, czosnkiem, przyprawami. I też długo, aż się będzie rozpływał w ustach. Dodaję jeszcze suszoną śliwkę i kilka grzybków. Dołożę tego goździka jeszcze.
To na pewno będzie pyszny :)
UsuńO tym goździku, mąż wyczytał w jakiejś przedwojennej książce kucharskiej.
Lidzia, zapytaj jeszcze Twgo Ślubnego, jak zrobić pyszne kaczkowe nogi, już je zamarynowałam, z majerankiem sobie leżą i na nich krążki cebulki i rozmaryn, ale może coś jeszcze? Mają być w ciemnym sosie do klusek gnoczi.......na obiadek świąteczny, dla gości.
UsuńSpytałam. Jak chcesz mieć ciemniejszą skórkę, to mozesz je posmarować je miodem podczas smażenia.
UsuńAle pyszności tworzysz :))
Posmaruje, mam prawdziwy.......
UsuńWiesz, raz na rok to i wąż pierdnie.....to takie zadośćuczynienie za wigilię:)))
:))) a w brytfance te kaczkowe nogi pieczesz?
UsuńJeśli już kaczy temat na wokandzie to podzielę się swoimi doświadczeniami ;)
Usuńhttp://wkuchniwpiwnicywogrodzie.blogspot.com/2014/02/kaczka-dziwaczka.html#comment-form
Może przyda się ;)
Szczególnie ten sos ciekawy. Ja robiłam zawsze tradycyjny, ciemny ze sliwką suszona.
UsuńLidka, najpierw patelnia, potem brytfanka, bo ma być sos do kluseczek.
A może te starsze mają nawyki z czasów komuny?
OdpowiedzUsuńA może to po prostu wynaturzenie to wyrywanie taniego jedzenia sobie nawzajem?
Mnie też przerażają takie przepychanki,a filmu nie miałam sił obejrzeć do końca
A tłoczne markety i wszelakie promocje omijam jak mogę ;)
I często mówię tak:z braku zajęcia promoncja nie do ominięcia ;D
Ostatnio w sklepie widziałam jak starsza sprzedawczyni uczyła młodszą jak łowić i pakować karpia do reklamówki. Brrrrr....Wrażliwa nie jestem,bo wiem skąd się bierze mięso(choćby rybie),ale jakoś mam to przed oczyma.
p.s.Ale natłok myślowy
Pewnie i jedno i drugie - komuna oraz wynaturzenie. Ja też takie akcje omijam z daleka szerokim łukiem, bo nie znoszę tłumów i takich zachowań. Przerażają mnie, wolę stanąc z boku i ...nic nie dostać. Zawsze jakieś korzonki można wygrzebać i zjeść ;)
UsuńDużo się dzieje, to i natłok masz :) Co innego wiedziec, a co innego widziec - karp do reklamówki ....
No tak to jest. Wiesz może jaki jest orginalny tytuł tego filmu?
OdpowiedzUsuńKretowata napisała, że to World War Z i wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi ma rację :)
UsuńDziękuję bardzo:)
UsuńJa takze omijam z daleka te szfystkie promocje. Jak juz slysze badz czytam slowo promocja to slabo mi sie robi ;)
OdpowiedzUsuńGdyby tak czlowiek sie poddal tej calej manipulacji promocyjnej, to by przepadl :(
Pozdrawiam Cie Lidio kochana z dolnoslaskiej wsi, gdzie wiatr szaleje i zaraz bede miala promocje pradu, bo mi go wylacza ;)
Własnie - manipulacji. Wszelki manipulatorom i skrytym manipulożercom mówimy stanowcze NIE!
UsuńSuper, że jesteś w Polsce, a że wieje, to co. U nas też zawiewa i to mocno. Ale u Ciebie chyba bardziej. No i u mnie prąd nie jest reglamentowany w takich wypadkach. Rzadko w każdym razie.
Pozdrowienia dla Ciebie, Kochana, z wiatrem ślę to szybko dolecą :)
Oesu, nie lubie, nie bywam, unikam..Starych bab takoz;)
OdpowiedzUsuńBo moja babcia, mama, i wiele kobiet, ktore znam, starymi babami nie som. Na szczescie.
I tez sie ciesze ze dnia przybywa!
Pozdrawiam goraco!
Własnie, można wiek mieć dojrzały, a starą babą, tudzież dziadem starym nie być.
UsuńNa razie tego przybywania nie widac, ale sama świadomość czasem wystarczy ;)
Pozdrawiam Cię również serdecznie i gorąco :)
Wszystkiego najlepszego w Świąteczny czas oraz szampańskiej zabawy w Sylwestra życzy Ataner.
OdpowiedzUsuńDziękuję Tobie bardzo :) Odwzajemniam je jak najbardziej - wczoraj nie miałam sił, żeby się u Ciebie wpisać .... po "odwiedzinach" w Twoim rodzinnym mieście ;)
UsuńTym razem nie na temat, bo mi jakoś kijowo...
OdpowiedzUsuńWesołych świąt, Lidio!
Dziękuję :) Tobie też wesołych, albo takich, jakie chcesz, żeby były :)
Usuń