Luty rozpoczął się dla mnie dość mocnymi akcentami chorobowymi. W sobotę rodzice, a w niedzielę ja. I nie dlatego, że na studniówce przeholowałam z czymkolwiek. Nie, absolutnie, nie. Z alkoholu wypiłam tylko szampana na samym początku i być może był to nawet bezalkoholowy, a z jedzeniem nie przesadzałam. Ileż można, zresztą.
W każdym razie, w niedzielne przedpołudnie rozbolały mnie mięśnie, a potem było już coraz gorzej. Po południu podjechaliśmy jeszcze do rodziców z obiadem, oboje leżeli, ale kontaktowali ;) więc wizyta skrócona została do minimum, bo w takiej sytuacji człowiekowi spokój jest potrzebny.
Byłam w stanie wstać na końcówkę meczu Polska - Hiszpania, a nawet obejrzałam finałowy i padłam.
Ale jakoś się pozbierałam i w poniedziałek było już dobrze, mogłam pozwolić sobie na pozostanie w domu. Czary mary, imbir, miód ze starą, dobrą polopiryną S zadziałały. Swoją drogą, nie wiedziałam, że tego leku nie powinno podawać się dzieciom, bo grozi to wystąpieniem rzadkiej, ale ciężkiej choroby uszkadzającej mózg i wątrobę. Że ja dzieciństwo przeżyłam, to naprawdę cud mniemany ;) Bo tym lekiem mnie również kurowano w dawnych czasach. Bez kasku na rowerze jeździłam. I bez pasów
w samochodzie, o foteliku nie wspomnę .....
A polopirynę to Chłop mój przypadkiem kupił. Chciał coś innego, ale bez okularów nie widział dokładnie, co kupuje, bo pudełka są podobne. Może to i dobrze ;)
W każdym razie, mimo dużej beztroski, wykazywanej przez rodziców ( polopiryna, brak kasku, pasów w aucie itp.), dożyłam dnia dzisiejszego. Na swój temat znalazłam coś ciekawego, jakby o mnie. Prawie szfystko się zgadza. Jak ktoś chce sobie poczytać, to pod tym linkiem, nie będę tutaj całego tekstu kopiować. Teraz już wiem, dlaczego nie zdobywam dużego majątku ;) Los nade mną czuwa, żeby materializm nie przesłonił mi rzeczywistości ;)
A poza tym - kopiuję z powyższej strony, zawody są szczególnie interesujące. Żadnego nie wykonywałam, ani nie wykonuję ;)
zawody męskie : projektant mody, sekretarz, mechanik samochodowy
zawody żeńskie : modelka, fizyk, reżyser
kolory : różowy, fioletowy, ochra; rubinowy
kamień : cytryn
zwierzę : żuraw - nie wiem, co ten żuraw miałby dla mnie oznaczać?
roślina : tojad lisi - o matko, brzmi złowrogo. Ludowa nazwa tego kfiatka to mordownik. Roślina silnie trująca. I co mam z tym fantem zrobić? ;)
Co jeszcze znalazłam? To jest dobre:
Weź sprawy w swoje ręce i z człowieka broniącego się zamień się w
agresora. W przeciwny razie wiele możesz stracić. Pamiętaj, że dziś
wszystko ci sprzyja.
Nie mam prawie żadnych wad. Tutaj piszą, że
Na próżno można szukać u człowieka urodzonego 3 lutego
jakichś większych wad i cech, które uniemożliwiałyby darzenie go
sympatią czy zaufaniem.
Jego słabości odbijają się głównie na nim samym i są zupełnie
nieszkodliwe dla jego otoczenia, bo nigdy nikogo rozmyślnie nie
krzywdzi, częściej sam sobie wyrządza krzywdę, oczywiście nieumyślnie.
Ale z drugiej strony:
Ten brak życiowej orientacji nierzadko również objawia się w jego
nieumiejętności zachowania się – człowiek urodzony 3 lutego często może
popełniać nietakty, nie tylko towarzyskie, ale wpędzać się tym w poważne
kłopoty i przykre doświadczenia.
Z tymi nietaktami - bywa, ale komu się one nie zdarzyły!? Chyba każdej osobie. Tak więc jestem chodzącym ideałem, aczkolwiek brak koncentracji i postępujące z wiekiem roztargnienie, może mi sprawić wiele życiowych problemów. Ale kto ich nie ma?? ;)
Byłam kiedyś, dawno temu u wróżki. Taka mocno starsza pani, mieszkała w jednej popegeerowskiej wsi. To, co mówiła o przeszłości, się zgadzało, ale jeśli chodzi o przyszłość - już niekoniecznie. A dlaczego? Bo ja nie chciałam, żeby się to spełniło. Naprawdę. W momencie, kiedy mi to mówiła, ja w myślach jej odpowiedziałam, że nigdy w życiu do tego nie dopuszczę. I tak się stało, bo inaczej byłby to dla mnie bardzo zły wybór. Tak naprawdę więc, sami jesteśmy kowalami swoich losów. Szkoda tylko - tu mam na myśli siebie, że nie do końca wiem, dlaczego pewne rzeczy się w moim życiu dzieją, podejrzewam, że drzemią głęboko w podświadomości i przy najbliższej okazji wyłażą na wierzch. Bo prawie nikt świadomie nie chce być chory, czy mieć problemy z pracą, finansami, rodziną itp. A prawie każdy z nas z takimi kłopotami boryka. No właśnie.
Ale teraz czas na tort ;) Nie liczyłam, ile jest na tym świeczek, ale dużo, jak widać, więc pasuje ;) Link
Albo taki:
Lub jeszcze inny
W kociej konwencji:
Częstujcie się, niestety tylko wirtualnie ;)
Jeszcze tylko wyjaśnię tytuł tego dzisiejszego wpisu. Sióstr nie mam, ale chodzi o moją babcię, która jutro miałaby imieniny i jej siostrę, która to swoje imieniny obchodziłaby wczoraj. A ja się wstrzeliłam z urodzinami pomiędzy ;)
Miłego popołudnia wszystkim życzę :)
Wszystkiego dobrego Lidia :)
OdpowiedzUsuńDzisiejszego ranka, w pizamie pobieglam szybko na ogrod z mysla o Tobie :)
Ale to juz niespodzianka jest ;) Wysle Ci na @ ale wieczorem dopiero :)
Czestuje sie drugim tortem z truskafkami :)***
Pierfsza :)
UsuńDziękuję bardzo, Orszulko :) Czekam więc na tę niespodziankę :) I w piżamie pobiegłaś ....
UsuńZa pierwsze miejsce otrzymujesz kawałek tortu truskawkowego, wysłanego na M/S Batory ;))
Sto Lat, Lidio kochana!!! Świętuj koniecznie, ale to koniecznie z malinowym tortem.:)))*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)) Jak taki upiekę, to na pewno będę świętować ;) Piekarnik mam dobry ;)
UsuńLidus, tos Ty jest chodzacy ideal! Ja zreszta wiedzialam o tym od poczatku, a horoskop jedynie to potwierdzil. :)))
OdpowiedzUsuńZdrowka Ci zycze, bo z tego, co piszesz, chyba dopadlo Cie jakies grypsko.
A na kolejny rok zycia: jeszcze wiecej kijkow, wygranych startow w biegach i wszystkiego tego, co Ci sie tylko zamarzy. ♥
Dziękuję, Panterko :)) Chyba sobie wydrukuję i będę wszystkim wątpiącym pokazywać ;) Miło mi, że we mnie zawsze wierzyłaś ;)
UsuńMam nadzieję, że będzie więcej, kijków, startów wygranych ;) i zdrowia ♥
Weź koci tort! Pięęękny!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najpiękniejszego, najsmaczniejszego, najkochańszego, najmilszego i najzdrowszego!
Dziękuje bardzo :)) Tylko szkoda napoczynać takiego pięknego kotecka, nie? ;)
UsuńJa bym spróbowała. Na głodzie jestem...
UsuńO, kurczę to już gorzej. Podobno herbatka z morwy osłabia nadmierny apetyt na słodycze.
UsuńWszystkiego najlepszego :-).
OdpowiedzUsuńHoroskopy - jeszcze ktoś w to wierzy? :-P
Dziękuję bardzo :)) Chyba byś się zdziwił, ile osób wierzy. Ja tam jestem patologiczny niedowiarek, więc takim tam gazetowym nie wierzę. A zawsze można się pośmiać i coś ciekawego odkryć ;)
UsuńWszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :))
UsuńLiduś kochana! Wszystkiego najlepszego Ci zyczę! Zdrowia przede wszystkim i radości z takich drobnych, zwyczajnych chwil. I niegasnącego entuzjazmu do biegania z kijkami i bez. i do fotografowania. I do fajnych ludzi znajdowania. I do szycia.I do uśmiechu szczęścia przy boku swego Miłego!
OdpowiedzUsuńCałusów moc zasyłam i tortem z truskawkami się częstuję!Mniam! A na dokładkę biorę tego w polewie czekoladowej...jestem w niebie!:-))***
Dziękuję, Olu :)) Częstuj się, szkoda że tylko wirtualnie, ale od czego wyobraźnia? ;)
Usuń:*****
Zdrowia szczęścia i słodyczy Jaśka Tobie życzy!!!!
OdpowiedzUsuńByś się uśmiechała i z kijkami biegała!
Byś radosna była i pociągi "fociła"!
...no i wena się skończyła ;D
Najlepsiejszego!
To, co najważniejsze napisałaś :) Dziękuję bardzo za życzenia :))))
UsuńStraszna choroba teraz panuje prawie wszyscy chorują. Ale smakowitości:)
OdpowiedzUsuńChoćby wirtualnie trzeba się słodkościami pocieszyć ;)
UsuńJa też choruję, jak każdy odpowiedzialny belfer - w ferie;))) Ale życzenia składam uroczyste i tort z owocami napoczynam;))) 100 lat i wspaniałej formy!!! masz szczęście, żem chora, bo jeszcze byś mnie zobaczyła u siebie;)
OdpowiedzUsuńTo faktycznie odpowiedzialnie :))
UsuńDziękuję Tobie za życzenia, wpadać do mnie zawsze mozesz :)) I zdrowia życzę :)
Sto lat, sto pociągów i sto badylków! Ostatni tort, oczywiście, najlepszy.
OdpowiedzUsuńPonadto pragnę zauważyć zgryźliwie, że "sport to zdrowie", he, he - rowerzystom cholera bierze pęcherz, biegaczo-chodziarzo-kijowych powala grypa (alpiniści giną w przepaściach, a żużlowcy na torze)... I tylko mnie nic nie rusza :)))))))))
Dziękuję bardzo :))
UsuńTaki mamy klimat, niestety. A moze dzięki temu,że chodzę, powaliło mnie tylko na jeden dzień, a nie na cały tydzień? ;)
E tam, ja mam ten sam klimat :)
UsuńU Ciebie chyba trochę zimniej jest ;)
UsuńPieron wie. Teoretycznie piździ u nas od Przełęczy Dukielskiej. Praktycznie - nieraz jest cieplej niż wszędzie. Dawniej to było wszystko wiadomo, teraz to już gender na całego! :)
UsuńTo mnie tym genderem pogodowym zasmuciłaś ;)
UsuńNo to sama widzisz. Jak mawia mój brat, za komuny było normalnie, potem przyszła Solidarność i spieprzyła nawet pogodę :))
UsuńTak, udało się im spieprzyć dokładnie wszystko. Stołki sobie jedynie zostawili, przehandlowane pod okrągłym stołem.
UsuńWszystkiego dobrego i zdrowia przede wszystkim! Ja też przeziębiona, kaszlę już tydzień.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, Miko :)) Zdrowiej jak najszybciej, kaszel do paskudna rzecz ...
UsuńLidko, kochana, Ty jesteś chodzącym (z kijkami) ideałem! Wszystkiego dobrego ci życzę i biorę wszystkie torty jak leci, byle były słodkie.
OdpowiedzUsuń:)) Dziękuję Gosiu i częstuj się :) Choćby wirtualnie. Na pewno wszystkie są słodkie :*
UsuńLidus! Wszystkiego najlepszego, zdrowia i wszelkiej pomyslnosci!
OdpowiedzUsuńUdalo mi sie jeszcze wstrzelic z zyczeniami w dniu Twoich urodzin - buziaki:)
Dziękuję bardzo :)) Jeszcze zdążyłaś, w ostatniej chwili ;) Chociaż u Ciebie jeszcze sporo dnia zostało.
UsuńOjej, jak mogłam przegapić, ale spóźnione życzenia też się liczą?
OdpowiedzUsuńLidio samych radosnych i szczęśliwych dni , w zdrowiu, w szampanskim humorze, zadowolenia z najbliższych, sukcesów, spełnienia marzeń!!!!
Dobre życzenia zawsze się liczą :) Dziękuję bardzo za nie :))
UsuńWszystkiego najlepszego :) :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :))
UsuńCiut spóźnione, ale szczere życzenia wszystkiego najlepszego:))) Ciekawe rzeczy wypisują na temat cech charakteru:)))
OdpowiedzUsuńTruskawkowy najlepszy:)
Dziękuję bardzo :)) Oj, ciekawe, ile to się człowiek na swój temat dowie ;)
UsuńZ czego cześć się zgadza, a część - wręcz przeciwnie:)))
UsuńO tak zazwyczaj bywa :))
UsuńTeż spóźnione lecę z prezentem:
OdpowiedzUsuńKto urodził się 3 Lutego:
"Jest usposobiony postępowo i nie lubi wszystkiego co przestarzale. Od dzieciństwa prawie skazany jest na własne siły. Potrafi oddawać wielkie przysługi innym i udzielać mądrych rad - a sam również przynajmniej w pierwszej połowie życia potrzebuje podtrzymania i opieki.
Ma zdolności wszechstronne i dąży do ich rozwinięcia - zwłaszcza w kierunku naukowym lub artystycznym. Dzięki swej wielkiej intuicji może osiągnąć wysoki poziom rozwoju duchowego.
Interesują go najnowsze odkrycia, poszukiwania naukowe, nowe metody w lecznictwie. Poglądy jego są zawsze postępowe, odrzucające wszystko co przestarzale. Trzeba dodać że potrafi również być bardzo praktyczny i może rozwinąć duże zdolności finansowe wówczas jednak stać się może bardzo przywiązany do pieniędzy i zysków materialnych. Okazuje doskonałe zrozumienie dla wszelkich słabości ludzkich. Potrafi być wiernym przyjacielem.
Podstawą jego życia wewnętrznego jest dążenie do wolności duchowej, do której wreszcie dorasta stopniowo - po wielu doświadczeniach i przejściach. Czekają go bowiem rozmaite trudności - zwłaszcza w pierwszej połowie życia musi czynić wiele wysiłków. (...)
W wadach jest napisane niemożność skupienia się kłopoty z koncentracją (a kto ich nie ma?) :)
Powinien uzbroić się w przewidującą ostrożność wobec nieprzewidywalnych niebezpieczeństw."
Tak napisał na dzień 3 Lutego jasnowidz przedwojenny Jan Starża Dzierżbicki. :))
Fajny gość o każdym dniu w sumie napisał bardzo trafne słowa, jest tylko jeden dzień o którym nie napisał jednego dobrego słowa. Znam dwie takie osoby i dziwnie jakoś zgadzam się z jasnowidzem. :))
Wszystkiego najlepszego Lidko samych pozytywnych nastawień każdego dnia. Zdrowia i zadowolenia z każdego dnia. :))
♥
Dziękuję, Elu :)) Całe szczęście, że nie należę do przedstawicieli urodzonych w tym negatywnym dniu ;)
UsuńZdecydowanie nie należysz :) Napisałam na blogu bo masz piękne cechy i jest się czym pochwalić. :)
Usuń:))
UsuńLidia, zdrowia, cudownych tras do przebycia, pociagow kolorowych i optymizmu!
OdpowiedzUsuńWyslalabym Ci krzynke wina, ale moze kiedys bedziecie przejazdem, to ugoszcze!
Pysznnie wygladaja te torty:)
Dziękuję bardzo, Kasiu :)))
UsuńKrzynka wina brzmi pięknie :)) Na dłuuugo by wystarczyła, bo ostatnio wystarczy mi niewiele, żeby się w głowie zakręciło ;)
Najwyższego szczęścia !:) i oczywiście że jesteśmy kowalami tylko zależy z jaką siłą walimy młotem ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)) Staram się walić z wyczuciem ;)
UsuńTrochę spóźnione ale najszczersze i najserdeczniejsze życzenia urodzinowe :)
OdpowiedzUsuńUśmiechałam się pod nosem czytają Twój tekst, ja również należ do pokolenia, które kasków nie nosiło, wychowywało się mało sterylnie i z podwórka z obdartymi kolanami wracało, nie płacząc przy tym, ze boli :) Wspominam te czasy z sentymentem :)
Dziękuję bardzo :))
UsuńBo jakby się płakało, to na drugi dzień by nas nie wypuścili na dwór ;)) Ja byłam mało urazowa, ale kilka potężnych obtarć pamiętam. Były i minęły :))
No i ja też się spóźniłam:( Najlepszego Lidio!
OdpowiedzUsuńNa szczęście przychodzą mi powiadomienia na maila, więc wracam do tych komentarzy pod starszymi postami :)
UsuńDziękuję bardzo za życzenia ,Aguś :)
Lidka, ale jestem trąba. Przegapiłam posta. Wszystkiego dobrego kochana. I sto lat:)
OdpowiedzUsuńZabiegana, a nie trąba ;)
UsuńDziękuję bardzo, nieważne, że spóźnione :))
Wszystkiego naj lepszego Malowanie Dachów
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń