Co to za dzień wczoraj był! I nie mam na myśli wyborów, którymi się jakoś nie ekscytowałam, aczkolwiek udział w nich wzięłam. Nie, nie, o wyborach pisać nie będę, bo nie mam ochoty, wystarczy podziałów między nami.
Do rzeczy zatem. Jak pisałam w poprzednim poście, wzięliśmy z Chłopem wczoraj udział w gonitwie za Lwem w Tarnowie Podgórnym. Impreza zorganizowana z dużym rozmachem, wzięło w niej udział mnóstwo ludzi, ale jakoś nie czułam się stłamszona tłumem, ponieważ jest tam dużo miejsca dla wszystkich.
Gmina należy do najbogatszych w Polsce, organizatorzy biegów nawiązali współpracę z wieloma sponsorami, pogoda dopisała
i oboje zadowoleni wróciliśmy do domu.
Oboje z Chłopem biegliśmy na 7 km. On pobiegł niczym pantera, albo gepard bardziej ;) robiąc życiówkę, a ja w tempie zbliżonym do slow jogging ( wymyślił to i rozpropagował pewien Japończyk ) pokonałam cały dystans bez zatrzymywania się
i bez kolki :) Do piątego kilometra biegłam, potem siły mnie trochę opuściły, więc szłam, żeby też oszczędzić się na finał i dobiec do mety, a nie dowlec się, czy też być ściągniętą z trasy przez służby medyczne. Taki był mój plan na ten rok, po wnikliwej analizie mojego zeszłorocznego występu na tej samej imprezie.
Trasa biegnie przez miasto, było gorąco, większość biegło się na odkrytym terenie, ale ja ciepłolubna jestem :) Biegnie się fajnie, bo jest mnóstwo kibiców, którzy czynnie dopingują - to naprawdę bardzo pomaga :) Poza tym wielu mieszkańców dzieliło się z nami swoją wodą, robiąc kurtyny wodne z węży ogrodowych, czy wystawiając miski z wodą, w których można było zanurzyć ręce i się ochlapać. Organizator zapewnił punkt z wodą, ale mieszkańcy wystawili też swoje :) I chwała im za to :))
Osobiście wbiegałam radośnie pod prawie każdy prysznic i to bardzo pomagało mi zebrać siły, orzeźwiało mnie i motywowało do dalszego biegu. Pod koniec jeszcze kot mi przez drogę przebiegł, nie czarny, ale śliczny, puszysty czarno - biały, taki duży, jak Bonus :) To na szczęście.
A potem się zdziwiłam, że już koniec, bo zaraz wbiegamy na stadion - siłą rzeczy nie pamiętałam całej trasy. Na luzie,
z uśmiechem, nie za szybko, przybijając piąteczkę z Lwem ( człowiekiem za niego przebranym, rzecz jasna ;)) i jednym
z organizatorów, szukając wśród kibiców Chłopa i reszty załogi. Byli, a jakże i wydarli się do mnie, żebym przyspieszyła, to się jeszcze załapię na lepszy czas. Ich doping był na tyle silny i przekonujący, że wydarłam ostro do przodu i zdążyłam :))
Niezbyt się to mojemu organizmowi spodobało, ale jakoś się opanowaliśmy i po chwili odpoczynku mogłam poszukać moich biegaczy.
To było naprawdę piękne :)
Jeśli chodzi o bieganie, jestem ciągle na etapie przekonywania mojej podświadomości, że może się nam udać, że nie zamierzam forsować organizmu, tylko powolutku polepszyć jego wydolność. Jeszcze niestety tak do końca nie dała się przekonać
i kombinuje, jak koń pod górę. Ale cóż, z kijkami się prawie udało, tak na 80-95 % wiemy, że damy sobie nieźle radę, a tu potrzebna jest jeszcze mentalna praca.
Pożyjemy, zobaczymy, jakie owoce wyda.
Dostaliśmy takie oto medale ( z kryształkiem Svarowskiego) i koszulki. W bonusie macie Bonusa, uskuteczniającego kolejną poranną toaletę ;)
Myślę, że po przeczytaniu postu, tytuł stał się jasny - z przymrużeniem oka, oczywiście, bo bez przesady z tym całkowicie mokrym podkoszulkiem ;)
Miłego dnia wszystkim życzę :) ( Trochę zakwasów mam po weekendowych wyczynach, ale to nic. Zakwasy fajne są ;))
no proszę.... mamy i miss mokrego podkoszulka... w dodatku z zawartością w głowie ;))))
OdpowiedzUsuńpotrafi mnie ten świat zadziwić ;)))
A tak serio to piękna relacja. No i przede wszystkim, kolejne serdeczne gratulacje! Rozwijacie się w ekspresowym tempie:)
Podziwiam nieustannie :)
:*********
:))) Takich "missek" było wczoraj mnóstwo i misterów też :)
UsuńZa gratulacje dziękuję bardzo :) Chciałabym takiego rozwoju :)
:******
O, byłaś całkiem bliżej mnie :)
OdpowiedzUsuńPod względem tempa biegu? ;) Bo jeśli chodzi o odległość, to się oddaliłam, bo to Tarnowo jest od Poznania na zachód kilka km :)
UsuńK... mać :)))))))
UsuńJak ktoś pisze "w Tarnowie", to ja rozumiem, że chodzi Tarnów, a nie o jakiś wyprztyk! :)))
Ale ja napisałam Tarnowo Podgórne .... :))
UsuńTak daleko na zawody jeszcze nie jechałam, aczkolwiek pamiętam na jednych u nas silną ekipę z Rzeszowa, zwała się Czarne Biedronki, czy jakos tak ;) Mieli czerwono - czarne koszulki.
Matko świnto! W życiu nie widziałam żadnego Podgórnego! Mój mózg zatrzymał się na Tarnowie. Może to jakieś wyparcie było?!
UsuńNic nie wiem na temat Twoich wyparć, naprawdę ..... wrzuć sobie w gugla nazwę tej miejscowości, to zobaczysz - daleko od Ciebie i z tym Tarnowem nie ma nic wspólnego, bo jest po pierwsze primo duzo mniejsze, a po drugie primo nigdy województwem nie było ;)
UsuńPodgórne na pewno było, w drugiej linijce jeno :)
Owszem, widzieć to widzę, ale wtedy nie widziałam. Jak nie wyparcie to co? Zaparcie? Ale zaparć nigdy nie miewam! Nic, tylko pomroczność jasna albo ciemnota pospolita... Albo... NA EMERYTURĘ CHCĘ, BUUUU!!!
UsuńNie mam pojęcia co ;) Ja już przestałam marzyć o emeryturze, bo nie wierzę, że ją dostanę :(
UsuńNo to nie wiem, co. Pierdolec może? :)))
UsuńCokolwiek Tobie pasuje ;) Może być Pierdolec - taka fajna nazwa i łatwa do zapamiętania. I jakie ładne rymy można do niej dobrać .... np. Pierdolec - Stolec, mając na myśli stolec, na którym się siedzi, brzmi dumnie i po staropolsku ;)))
UsuńJak najbardziej! O, w takim na przykład Psalmie pierwszym z "Psałterza floriańskiego", który - było nie było - jest poważnym zabytkiem polszczyzny, czytam apetyczny werset: "Błogosławiony mąż, jen jest nie szedł po radzie niemiłościwych, i na drodze grzesznych nie stał jest, i na stolcu nagłego spadnienia nie siedział jest."
UsuńMmmmm, smakowite! I do tego jeszcze ten czas zaprzeszły, miodzio :)
Oj, apetyczny i nadal aktualny zrobił się jest ;) tak mi się wydaje.
UsuńAczkolwiek o "Psałterzu" w szkole się uczyłam, ale nigdy go nie czytałam.
Och, to są po prostu balsamy na duszę, takie teksty! Biblia szaroszpatacka na ten przykład powiada, że "pożegnał jim Bog, a rzkąc: rośćcie a płodźcie się, a napełnicie ziemię, a osięgnicie ją sobie, a panujcie rybam morskim, i ptastwu, jeż to się rucha na ziemi."
UsuńPiękny cytat :) Zwłaszcza o tym jeżu ;)
UsuńZnaczy się, o tym "którym" :)
UsuńJasna sprawa :))
UsuńNo niedlugo bedziesz sie scigala z pierdolino i przy odrobinie szczescia nawet go przescigniesz. :)))
OdpowiedzUsuńJestem pelna podziwu, bo mnie znosiliby na noszach po pierwszych 100 metrach. Lidus, szczerze mi zaimponowalas, brawo! ♥
Jak pojedzie dwudziestką, to kto wie ;)
UsuńDziękuję Ci za słowa uznania :) aczkolwiek sama w to wszystko nie wierzę tak do końca ;)
Moja podświadomość myśli podobnie jak Twoja, że po 100 metrach trzeba będzie zejść z trasy ;) za każdym razem ze zdziwieniem stwierdzam, że niekoniecznie.
Lidka całkiem ,całkiem sobie radzisz z tą Swoją podświadomością i tak trzymaj, gratuluję Tobie i M :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Marija :))
UsuńOby tak było z tym radzeniem sobie, jak piszesz :) Dzisiaj chyba za bardzo zmęczona jestem po tych weekendowych szaleństwach, bo nic mi się nie chce.
Lidia, gratulacje wielkie dla was obojga! Podziwiam wasz zapał, ale gdzie zdjęcia w mokrym podkoszulku???
OdpowiedzUsuńO tym slow joggingu to w radio słyszałam, bardzo polecali. Rozwijaj się w swoim tempie!
Dziękuję, Miko :)) Tak znowu mokry to nie był, zroszony mgiełką jeno, a do następnej zdążył wyschnąć. Jak znajdę jakieś ładne zdjęcie z trasy, to Ci mailem wyślę :)
UsuńBo ten slow praktycznie kazdy może praktykować, a z czasem dojdzie się do szybszego tempa. Twórca tego trendu przebiegł maraton w całkiem niezłym czasie, a był po 50. Wszystko więc przede mną ;)
No właśnie? Dzie mokry podkoszulek na ciele?
UsuńSerio mówiąc, chapeau bas!
Nie był taki mokry, bo wiadrami nie chlustali na nas, ale też mogę Ci moje zdjęcie z zawodów wysłać mailem ;) Tylko muszę znaleźć i wybrać najładniejsze ;)
UsuńŚlij!
UsuńWysłane :)
UsuńGratulacje dla Ciebie i Twojego M !!! Jestem pełna podziwu dla Waszych osiągnięć !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję bardzo, Elu :))
UsuńPozdrawiam również serdecznie :)
Jejku!
OdpowiedzUsuńPodziwiam!
:)) Jakoś się udało, sama w to do końca nie wierzę :))
UsuńOj Lidziu , Ty mistrzynio w wytrwałości , podziwiam Cie .
OdpowiedzUsuńJestes świetna.
Gratulacje:)
Dziękuję :)) Nawet ostatnia nie byłam, ani przedostatnia :)))
UsuńGratuluję i to bardzo.Buziaki.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam Cię serdecznie :******
UsuńGratuluję Lideczko i bardzo podziwiam was oboje. Przekraczać swoje ograniczenia to naprawdę wielkie wyzwanie.
OdpowiedzUsuń♥
Dziękuję Elu :)) W tej dziedzinie mam ogromne ograniczenia sprzed wielu, wielu lat. Odkopać to wszystko to naprawdę mrówcza praca dla mnie i jeszcze nie mam pewności, czy się uda.
UsuńJesteś niesamowita Lidusiu! I wiesz, ogromnie duzo pozytywnej energii płynie z tego posta. Dziekuję za nia, bo u nas leje, wieje, zimno i szaroburo, toteż nic w zwiazku z tym sie nie chce!Musze jednakowoż jakos zebrać sie do czynu.
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie!:-))*
:)) Bo to był bardzo fajny, energetyczny dzień :) Też muszę go sobie po raz kolejny przypomnieć. U nas zrobiło się chłodno, słońce przebija zza chmur i też ciężko zabrać się za prozę życia ;)
UsuńDużo sił, Olu Tobie życzę i udanego dnia mimo nieciekawego startu :***
Gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńCzytałam i zastanawiałam się, że może i ja spróbuję biegania ale tylko w stylu slow jogging :) jak gepard albo lew ... chyba skończyąłbym królowanie na tym świecie ;-)
Dziękuję :)) Jak gepard to mój mąż biega, ja slow, albo kijki jeno ;)
UsuńPodświadomość trza potraktować metodą 'kija i marchewki', po prostu przekupić ją pysznymi lodami po biegu ;))
OdpowiedzUsuńGratulacje, wspaniałe osiągnięcia ! ;)
Dziękuję :))
UsuńTrochę ten mój kij za słaby, a marchewka za mało słodka ;) Pomyślę o przekupstwie, jak inaczej nie da rady ;)
Przyznam się:) Jak to tak trochę przez Ciebie (dzięki Tobie:) zaczęłam .. na basen chodzić. Ujęła mnie Twoja aktywność sportowa i to, że tak ją promujesz:)
OdpowiedzUsuńTo super z tym basenem, Arteńko :)) Kurczę, to teraz zrzuciłaś na moje barki ogromną odpowiedzialność ;)
UsuńInspirujesz i to bardzo. Powinnaś zostać ambasadorką aktywnego stylu życia :)
OdpowiedzUsuńGratuluje, nie lada wyczyn !!!!
Dziękuję :)
UsuńNiektórzy są bardziej ode mnie aktywni, ja przy nich to jestem leń ;)
Biec w jednym czasie 5 km to i tak jak dla mnie sporo. :-)
OdpowiedzUsuńDla mnie też :)) Sama w to nie wierzyłam.
UsuńGratulacje dla Was! Bardzo podobają mi się te medale:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)) Tak, medale mają tam pomysłowe, w zeszłym roku też były fajne.
Usuńno proszę jacy dobrzy mieszkańcy!
OdpowiedzUsuńNaprawdę :)) Po raz drugi się o tym przekonałam.
UsuńLidia, jestescie niemozliwi:)) Gratuluje:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)) Coś trzeba robić ;)
Usuń