Witajcie wszyscy, którzy zechcecie poczytać :)
Pranie skończone, rzeczy ułożone częściowo na swoim miejscu, powoli dochodzę do siebie i powoli układam sobie posty w głowie.
Co do tytułu. Trochę przewrotny, ale gdy spędzi się w sumie trochę ponad cztery dni w tym środku lokomocji, to czujesz się tam prawie jak u siebie ;)
Nasza podróż w jedną stronę trwała dwa dni. Na szczęście z noclegiem tranzytowym, co uważam za bardzo dobry pomysł pod każdym względem.
O 4.30 ruszyliśmy spod Dworca Letniego w Poznaniu, kierując się na południe, przejeżdżając przez Wrocław, który zachwycił mnie obwodnicą :) Nie trzeba teraz kisić się
w wielkomiejskich korkach, błądzić nie wiadomo gdzie, miasto zostawiamy z boku, przejeżdżamy przez imponujący Most Milenijny, obok stadionu, cóż więcej chcieć ;)
w wielkomiejskich korkach, błądzić nie wiadomo gdzie, miasto zostawiamy z boku, przejeżdżamy przez imponujący Most Milenijny, obok stadionu, cóż więcej chcieć ;)
Tak sobie więc jechaliśmy, mijając Kłodzko, Czechy, wjechaliśmy do Austrii na drogę wśród Alp, w międzyczasie zatrzymując się na popas ;) i dojechaliśmy do urokliwej miejscowości Semirach, pnąc się nieustannie w górę po serpentynkach. Tam, w uroczym hotelu zostaliśmy nakarmieni i rozlokowani do spania.
Było jeszcze na tyle wcześnie, że wystarczyło czasu na krótki spacer i zachwycenie się otoczeniem.
Zrobiliśmy kilka zdjęć, nie oddają oczywiście w całości uroku okolicy.
Jeden z wielu zakrętów, które mogły zawrócić w głowie ;)
W dole jest przygotowane miejsce dla chcących postrzelać sobie z łuku :)
Góry, góry, a pod lasem mój mąż, ciekawy, co jest dalej ;)
Część pensjonatu. We wszystkich oknach były kwiaty. Nasze okno to to otwarte, na piętrze, bez balkonu.
Słońce wyłaniające się zza gór, okna pokoju wychodziły na wschód.
Dobrze. Pozachwycaliśmy się pięknymi górami, a teraz - co było wcześniej? Na dawnej granicy czesko - austriackiej? Kto jechał, ten wie ;) A kogo tam nie było, to się teraz dowie :D
Widok ów powalił nas, czyli męża i mnie na kolana .... zobaczcie same:
Merlin obracał się wokół własnej osi, a smok co jakiś czas ział dymem i wydawał dźwięki :)))
Dama z włócznią w całej okazałości:
Jeszcze jeden smok i usiłujący go dopaść dzielni rycerze na koniach ;)
A tutaj, znane nam z dzieciństwa ( bo przy placu zabaw dla dzieciaków):
Krecik i jego przyjaciółka :)
Królestwo Kiczu robi wrażenie, prawda?
W takich to klimatach kiczowato - przyrodniczych opuściliśmy Austrię i ruszyliśmy do Słowenii, wjechaliśmy do Chorwacji - w oszałamiającym tempie zbudowano tam autostradę, biegnącą przez środek państwa. Nie trzeba więc dostawać zawrotów głowy na trasie wzdłuż Adriatyku, która może jest i malownicza, ale kręta i sama jazda trwa o wiele dłużej.
Krajobraz zmieniał się z każdym kilometrem, pojawiły się pagóry, skały, czasem nagie, a czasem pokryte gąszczem nieprzebytej roślinności i czerwona ziemia.
Wszechobecne drzewa z dojrzewającymi oliwkami:
Inne niż u nas domy, wybudowane na zboczach gór:
Minęliśmy Chorwację, wjechaliśmy do Bośni i Hercegowiny, która załapała się na kawałek morza w miejscowości Neum, żeby po ok. 30 km ponownie wjechać do Chorwacji, dotrzeć do Dubrownika, zachwycić się nim, patrząc z góry, przejechać jakieś 250 km, mając po prawej stronie Adriatyku dotrzeć na miejsce po jakichś 14 godzinach jazdy z totalną głupawką od zmęczenia podróżą, niewyspaniem, wrażeniami.
Ciąg dalszy nastąpi :) Gratuluję dotarcia do końca postu :)
Ogromna róznorodnosc widoków od samego początku Lidko. Ten wspaniały, jak z basni smok, kręte drogi wśród zieleni,góry, no i turkusowy kawałek morza - wszystko ciekawe. Pewnie miałoby sie ochote wszędzie spędzic chociaż dzień. Pospacerować na spokojnie i poznać atmosferę tych miejsc. No ale autobus jedzie dalej, więc mus jechać i wioo, zmęczeni podróżnicy, nie ociągać się, bo jeszcze tyl jest do zobaczenia!
OdpowiedzUsuńWiesz Lidko, mnie zawsze podczas takich wycieczek w trasie ogarnia smuteczek, że juz nigdy nie bedę miała czasu by wrócic do tych fascynujacych, widzianych właściwie tylk ow przelocie miejsc i zwiedzic ich do porzadku. Ale zycia by nie starczyło na wszystko. Trzeba wyznaczać sobie cele i do nich zmierzać, nieprawdaż?
Uściski serdeczne zasyłam wieczorem!:-)
Olu, jest dokładnie tak, jak napisałaś. Szybko, bo czas goni, a ja nie lubię czegokolwiek na szybko zwiedzać, byłoby dobrze zostać wszędzie chociaż jeden dzień, a tu nic z tego.
UsuńAutobus ma tę przewagę nad samolotem, że widać te cudowności po drodze i przełączając aparat na tryb "sportowy", zachować coś ku pamięci.
Myślę, że do Czarnogóry już niekoniecznie pojadę, ale Chorwacja - czemu nie? To a propos celów :) Aczkolwiek wyjazdy się narazie skończyły - te dalekie przynajmniej.
Pozdrawiam wieczornie :)
Witaj Lidko, w taki sam sposób zwiedziłam Bałkany. Zaczynaliśmy od Serbii, przez Albanię, Macedonię, Czarnogórę,Dubrownik i jeszcze wiele innych. Można powiedzieć, że spędziłam dwa tygodnie w autokarze ale to co zobaczyłam, nawet przez te szyby autokaru na długo pozostanie w mojej pamięci, bo widoki były naprawdę cudowne. Zgadzam się z Tobą całkowicie, że autobus ma przewagę nad samolotem właśnie przez te cudowne widoki. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCześć Beato :) To miałaś jeszcze bardziej hardkorowy wyjazd od nas :))
UsuńJak się dobrze aparat ustawi i ma się refleks Japończyka na wakacjach, to można te widoczki utrwalić na dysku ( chciałam napisać, że na kliszy ).
Piękne widoki. Jazda autobusem jest uciążliwa, ale daje możliwość zobaczenia wielu ciekawych miejsc. Jakiś czas temu byłam na wycieczce objazdowej, na Korsyce...12 dni w autokarze, ale wrażenia niesamowite.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :)
Na szczęście nasz autobus był wygodny, więc jakoś dało się wytrzymać.
UsuńNa objazdówce nigdy nie byłam, ale podziwiam tych, którym się to udaje :)
Na Korsyce nie byłam, ale widoki z pewnością inne niż u nas, co robi wrażenie :)
Takie widoki i posiedzenie w autokarze przeżywałam w kwietniu. To znane miasteczko tylko mijaliśmy, teraz już nie jest aż taką atrakcją ( szczególnie, jak się jedzie w parach) i nie było go w planie zwiedzania. Od tego momentu się nasze drogi rozchodzą Ty pojechałaś na południe, ja na południowy zachód do Włoch. Wcale mi się w tym autokarze nie nudziło a to za sprawą widoków. Twoje też śliczne. W przyszłym roku może ja w tym kierunku uderzę?
OdpowiedzUsuńNie znałam tego wesołego miasteczka, więc przeżyłam lekki szok ;)
UsuńWłochy też fajne. Co do Czarnogóry, to tej miejscowości, w której byliśmy nie polecam, ale koleżanka była jeszcze niżej, w jakimś lepszejszym ;) hotelu i sobie chwali.
Dokładniej ją dopytam, w jakim hotelu się byczyła ;)
Ponoć Dubrownik cudny......
UsuńTak, to piękne miasto, wlecieliśmy tam na 2 godziny w drodze powrotnej. Trochę mało, ale zawsze coś.
UsuńNigdy tam nie bylam, ale dzieki Tobie czuje, jakbym brala udzial w tej meczacej podrozy autokarem. Wszystkie uciazliwosci rekompensuja jednak przecudnej urody krajobrazy, takie inne od naszych. Czekam niecierpliwie na ciag dalszy.
OdpowiedzUsuńJutro postaram się coś wymodzić dalej ;)
UsuńA wszystko jeszcze przed Tobą, Panterko :) Zamiast na północ, ruszysz na południe, tylko, że tam jest pieruński gorąc.
Ale u nas też tak było, więc co za różnica ;)
Poza widokami podziwiam fakt, że panujesz nad wrażeniami i pamiętasz, skąd są które zdjęcia!
OdpowiedzUsuńJeszcze panuję, bo mam na świeżo, a w razie wątpliwości popatrzę sobie na datę zrobienia zdjęcia i już wszystko jasne :)
UsuńA daty skonfrontuję z planem, który przygotował nam organizator. Sprytne, nie? ;)
Podziwiam Ciebie, bo ja po kilku dniach od przyjazdu do domu już nie pamiętam gdzie zdjęcie było robione. Muszę sobie chyba datę ustawić w aparacie. Może coś da :)
UsuńI problem w tym, że nie jeździmy na zorganizowane wycieczki z programem.
Mąż nie znosi wstawania , jedzenia i zwiedzania "pod zegar" ... ja to bym i na rozkaz zwiedzała aby tylko jechać :) :) :)Nie straszne by mi były dni spędzoene w autobusie. Kocham jeździć.
Jak już gdzieś jedziemy to wyglada to mniej więcej tak ... o ładnie tutaj weż skręc albo ...szybko zatrzymaj się :)i pstryk fotka. Już teraz jak jest możliwość i zdążę to tablice z nazwami miast pstrykam :)
Czekam na więcej zdjęć bo te tereny obce mi całkowicie.
Całuski
Jak zdjęcie wrzuci się na komputer, to we właściwościach powinna być data i godzina jego zrobienia. Do tego krótki plan lub tajny zapisek, kiedy i gdzie byliśmy, i już :)
UsuńMoże kiedyś kogoś namówisz, żeby pojechał z Tobą na wyprawę, niekoniecznie musi być to mąż ;)
My się śmialiśmy, że jesteśmy niczym japońska wycieczka z aparatami i kamerami. Coś w tym jest ...
I Jaki Krecik!!!!! Łał!!! W autobusie tylko jeden raz, 26 godzin i ani razu więcej, ani razuniu, to nie dla mnie;) Ale z noclegiem - świetny pomysł;)
OdpowiedzUsuńZaraz pomyślałam o Tobie :))
UsuńMy mieliśmy rozbite na około 12, 14 godzin, więc da się to przeżyć. Też nie piszę się już na takie długie trasy bez noclegu.
Dwa dni w autobusie! A ja piszę o nieludzkich 9 godzinach w pociągu... Wstyd mi. ;)
OdpowiedzUsuńWpadnę jeszcze na ciąg dalszy. :)
A wpadaj, Jolko, wpadaj :)
UsuńNooo i to jeszcze z miejscami leżącymi ;) Toż to full wypas normalnie ;) Aczkolwiek komfort jazdy wygodnym autobusem jest chyba o wiele wyższy, aniżeli niektórymi pociągami.
O szybkości przemieszczania się nie wspomnę. Chociaż ten Wasz pociąg najgorszych osiągów nie miał, zważywszy na długość trasy, jak mi się wydaje.
I ja Cię podziwiam za ten autobus, ale widzę, że absolutnie było warto. Co za fajne widoki, ciekawostki, no i w ogóle wiadać, że cudnie jest podróżować. Buziaki, Lidko:)
OdpowiedzUsuńPodróżowanie jest w sumie fajne :) Choćby dla tych widoków.
Usuń:*
Jazda pewnie meczaaca ale jakie widoki za to, my tez wolimy przemieszczac sie samochodem ( pokonujemy wielkie odleglosci) ale uwazam, ze jest to lepsza forma zwiedzania jak np.lot samolotem z miejsca a do miejsca b.
OdpowiedzUsuńTyle pieknych miejsc mijamy wiedzac, ze juz tam nigdy nie wrocimy, pozostaje jednak fotografia i to jest fajne:)
Dokładnie tak jest. Chociaż przez szybę się zdjęcie zrobi. Poza tym nasz autobus był wygodny, więc dało się wytrzymać te godziny jazdy.
Usuń