dzisiaj napisać?
U Kasi obejrzałam piękne, energetyczne zdjęcia, które wrzuciła pod hasłem "Codziennie zrób coś fajnego".
Ja tylko napiszę - fajnie, że ten dzień się kończy. Powtórki już nie chcę. I to będzie najfajniejsze.
Mogę pokazać Wam fajną sikorkę, która czasem przyleci na balkon w poszukiwaniu czegoś pysznego:
A tu fajny fiolecik:
Nie do konsumpcji bynajmniej ;) Chociaż kto wie, w akcie desperacji, jak się nos zatka i oczy zamknie ....
Robię nalewkę - nie na kościach, nie .... na kasztanach. Dojrzewanie trwa dwa lata, a potem też tego nie pijemy, tylko robimy okłady na bolące stawy. Czy pomaga? Nie wiem, bo nie stosowałam, Chłop się nią smaruje po treningach i przed zawodami.
Wczoraj wleciała mi do pokoju sikorka. Przez dwie godziny nie dała się z mieszkania wykwaterować. Bała się i chowała po kątach, albo pod szafą. Nareszcie po długich perswazjach, uff!!! Trochę nam potem było za nią tęskno:).
OdpowiedzUsuńErrato, bo to trzeba mieć opracowane procedury na okoliczność. U mnie notorycznie ptaki wlatują przez komin do kominka. I właśnie wtedy wdrażam procedury. Pół minuty i ptaszyna uwolniona!
UsuńHanuś, podziel się tymi procedurami :) Bo ptaszki faktycznie płochliwe, chociaż wróble mnie w zeszłym roku rozpoznawały, jak szłam chodnikiem do domu - podlatywały bliżej, ale widząc, że jedzonka nie ma, leciały dalej ;)
UsuńZaraz, zaraz, denaturom kasztany zalewasz?
OdpowiedzUsuńDenaturom, a jakże. On później traci ten ładny fiolecik i zapach.
UsuńNiezła nalewka. I w modnym kolorze.
OdpowiedzUsuńA ja dziś, po przeczytaniu posta u Kasi, chwyciłam nożyce krawieckie i szast prast....mam całkiem nową fryzurę. Dla mnie fajna, a jutro idę do ludzi, to się okaże. Pozdrawiam
Lubię fiolet, toteż ten się mi podoba i stąd moje zdjęcie pod światło w celu uchwycenia odcieni ;))
UsuńCiekawam bardzo, jak teraz wyglądacie, dziewczynki :) Na pewno fajnie :) Mogłam też nożyczki wziąć i pobawić się we fryzjerkę domową. Ostatni raz robiłam to w wieku 4-5 lat. Grzywkę sobie obcięłam ;) Mam nawet zdjęcia hrehrehre ....
Rogata, Ty to jesteś odważna:)) Mój fryzjer poznaje już w progu, że grzebałam w grzywce nożyczkami i dostaję opierdziel, że on schodów nie będzie równał:)))
UsuńTeż podziwiam odwagę Rogatej :)
UsuńMatko, Owieczko, ja to zrobiłam dzisiaj o 3 nad ranem! Co jes???
OdpowiedzUsuńA to nie wiedziałam że kasztany zalać, ale cale trzy lata czekać to długo :) Ale zrobię na pewno tak.
OdpowiedzUsuńLidko dostałaś maila od numerologia? Pisałam po prośbie. :) A z fajnych spotkań z ptakami. Było bardzo fajne jedno spotkanie z gołębiem u nas w domu. Było bardzo zimno i padało, gołąb dobijał się do drzwi balkonowych, pukał dziobkiem i podskakiwał, to go wpuściłam nie bał się psa, powędrował przez całe mieszkanie, wszedł pod mebel i usiadł zadowolony. Dostał pudełko jedzenie i wodę przenocował w nim, rano się martwiliśmy co z nim, może chory? A on wyszedł z pudełka, powędrował na balkon i poleciał w świat. :))
Elu, zajrzałam do maila :) Rzadziej do tej skrzynki zaglądam, stąd czasem takie "wtopy".
UsuńDwa lata. Zrobiłam taką w 2009 roku, przeleżała dłużej niż te dwa lata i teraz jest używana. Ta ze zdjęcia jest nowa. Zrobi się później przezroczysta.
Niesamowita przygoda z tym gołębiem :) Cóż, zaczarowałaś go może? Nabrał sił, energii i poleciał sobie dalej.
Do naszego domu dawno już temu wprosiła się do domu kawka ,pukaniem w okno .Skonsumowała conieco ,dała do zrozumienia żeby ją wypuścić i odleciała :)))
UsuńJesteście niesamowite :))
UsuńJeszcze o takiej nie słyszałem:)
OdpowiedzUsuńKoleżanka z pracy ją zachwalała kilka lat temu, więc zrobiłam. Kasztanów i denaturatu nie brakuje :)
UsuńFajne jest to ,że Chłop pomógł mi przygotować winogrona na wino :)
OdpowiedzUsuńFajne jest to,że mam wielgachny kosz kasztanów :))))
Kasztany mam w mini poduszkach i ciągle "leżakują w nogach " naszego wyrka ;)
Nie działają na nikogo negatywnie,a wydaje mi się że od czasu od kiedy mam mini poduszki nie odczuwam tak często bólu kończyn.A "kręciło" mnie nieźle(chodzi o bóle reumatyczne)...
Co jeszcze fajnego...?
Mam nadzieję że jednak/mimo wszystko coś fajnego mnie czeka jeszcze ;>
To fajnie :) Na pewno coś miłego Cię czeka :)
UsuńCoś widocznie w tych kasztanach jest, że działają na bóle reumatyczne. Jeszcze można je pozbierać.
A u nas pół dnia padało ,a potem wyszło słoneczko i to było bardzo fajne :))))
OdpowiedzUsuńSikoreczka jak malowana :)))
Śliczna jest, to prawda:) Udało się mi ją ściągnąć obiektywem, bo z balkonu szybciutko poleciała na drzewo. Uwielbiam ich dzwoneczkowe odgłosy :)
UsuńU nas prawie cały dzień byle jaka pogoda była. Może jutro będzie lepiej. Pod każdym względem :) Wyśpię się chociaż.
ale dwa lata??? ło matko! toż te stawy się posypią przez taki czas!
OdpowiedzUsuńa dniowi mówimy DOBRANOC i zapominamy ;)
Buziaki na kolejny - lepszy dzień :) :*****
Mamy stare zapasy, więc jakoś damy radę ;))
UsuńDobranoc mówimy, zdecydowanie.
:*******
O jaciekrece!!! Rozne nalewki widywalam, ale czy taka fioletowa na kasztanach moze smakowac? Cukru dosyc daliscie?
OdpowiedzUsuńMoge sie zalozyc, ze nie wytrzymacie dwa lata, lakomstwo zwyciezy. No to po maluchu i na zdrowie, az oslepniem! ;)
Hrehrehre, jasne, że ją wyżłopiemy w try miga ;)
UsuńPanterko, ona nie jest do picia, tylko do nacierania :))) Aż tak bardzo w potrzebie nie jestem, żebym "bryne" ciągnęła ;))
To sie tylko tak mowi: do nacierania. Ale ok. zawsze mozna sobie dopisac ideologie przy produkcji nalewek na jagodziance. To na druga nuszkie! :)))
UsuńJak Ty mnie już znasz, Panterko ;) Na drugą :)) Na czecią i czfartom tesz ....... i na szfystkie nuszki ;)
UsuńNie wiedziałam o tej nalewce na kasztanach, bóle kończyn to ja mam ostatnio, oj mam, antidotum na zakwasy to sok z grejfruta, albo sok z cytryny z woda i gorąca kąpiel:)
OdpowiedzUsuńI pewnie pomagają? Albo swoje odboleć muszą i już ;)
UsuńPomagają, trochę boli, ale teraz to już tylko po wycisku, chyba, że jest zmiana ćwiczeń wtedy idę jak paralityk do domu:)) Ale przynajmniej wiem od czego mnie boli:)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej człowiek ma satysfakcję z tego bólu mięśni :)
UsuńPodoba mi sie ta nalewka i mam chęc ją uczynić dla mojego zbolałego po robocie męzulka. Może jakimś cudem uda mi się jeszcze znaleźć parę kasztanów, o ile dziki nie zeżarły. Tylko to czekanie dwuletnie! Czy my jeszcze będziemy snuć się po tej ziemi za dwa lata?! Matko, jaki to szmat czasu! Póki co nacieram na noc Cezarego maścia piekącą a on łyka polopirynę i dzięki temu wszystkiemu spi mocno i mniej się wierci ku mojej wielkiej radości!:-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że dzisiaj będziesz miała lepszy dzionek, Liduś kochana! Ściskam Cię mocno i z całego serca zycze by tak własnie było!:-))***♥
Mnie się też tak wydawało, że dwa lata to strasznie dużo. Przeleciało. I wciąż się po tym świecie snujemy ;) Nalewka stała sobie w jakimś kącie - datę napisałam na słoiku, bo się człowiek pogubić może ;) A tak zostają jakieś inne środki, czyli piekące maści, które też mają swoje działanie.
UsuńOlu, wydaje mi się ,że u nas znalazłabym jeszcze jakieś kasztany, to mogę Ci dosłać - dużo tego nie trzeba.
Już mam lepszy dzień, bo się wyspałam - w miarę :) I nie musiałam zaczynać pracy o jakiejś dziwnej, nieludzkiej porze, za oknem dzwonią sikorki, więc powinno być lepiej :)
Tobie też miłego dnia życzę, Olu :))) ♥
Lidia, mialam w mojej karierze zawodowej takich osobnikow, ktorzy bardzo chetnie by taka nalewke wypili, bez zakaski...
OdpowiedzUsuń:***
Nie wątpię w to, Orszulko :)) Chociaż u mnie w sklepie, pani miała problem z odnalezieniem tego produktu ;) Czyli na moim osiedlu nie jest to artykuł pierwszej potrzeby ;))
Usuń:******
Miałaś wczoraj zły dzień?
OdpowiedzUsuńPocieszę Cię.
Mam dzisiaj dzień MEGACHUJOWY.
To mi naprawdę przykro. Dzisiaj było trochę lepiej, widocznie coś w powietrzu lata i dupę truje wszystkim naokoło.
UsuńMoże jutro będzie lepiej? W swej naiwnosci mająca nadzieję ....
ja też miałam paskudny dzień. W dodatku bierze mnie jakieś choróbsko.... jak na złość...
UsuńOj Filiżanko :( A na choróbsko jakąś miksturkę moze sobie zaaplikujesz? Woda z miodem i cytryną? Po co dobijać się chorobą jeszcze.
UsuńObawiam się, że ten dzień może trwać nawet tydzień, albo - co nie daj Boże - przedłużyć się w miesiące.
UsuńWłaśnie przeczytałam Twój komentarz u Panterki ... Oby nie.
UsuńLidia, chyba juz dzisiaj lepiej,co?;)
OdpowiedzUsuńMoze mamie o tej nalewce powiem, bo cierpiaca...
Trochę było lepiej :)
UsuńCo do nalewki, to zawsze można spróbować, a nuż pomoże.