To było wczoraj, bo dzisiaj szaro, buro i ponuro. Wczoraj z rana wybrałam się na kijki i przy okazji zrobiłam kilka zdjęć. Szkoda, żeby marnowały się w czeluściach komputerowego dysku, więc je Wam pokażę. Przy okazji będą pociągi :) Nie tylko wczorajsze, zresztą.
Wróćmy jednakże do środy. Przymrozek wymalował na roślinach swoje impresje ;)
A na polu, na które słońce świeciło już całą mocą, znalazłam skarby, które już z daleka się skrzyły - na zdjęciu tego nie widać za bardzo:
Ale za to z bliska - cudo :)
Znany krajobraz robił wszystko, żebym zatrzymała się i kontemplowała go, dłużej niż zwykle:
Zdjęcia nie oddają, niestety, całego piękna.
A na przejeździe nikt nie przeszkadzał mi stanąć i robić fotki pociągom. Bo niedawno kupa "kolejorzy" się tam szwendała, bo coś tam naprawiali i mnie trochę z rytmu wybili :( I Chłopu memu donieśli niektórzy, że Lidka, ha, ha, bez nart szła. Na drugi raz dowcipniś do rowu wleci, tudzież zastygnie na chwilkę z przewodami w dłoni i odechce się głupich żartów ;)
Tym razem spokojnie sfotografowałam Lotosa:
A zaraz po nim, z drugiej strony, leciała lokomotywa manewrowa:
Którą to dzisiaj sfociłam na naszym dworcu:
A ten wjechał cicho i znienacka nie na ten tor, co zawsze, wzbudzając konsternację wśród czekających:
Ruch u nas, jakiego dawno nie było.
Musiałam dzisiaj wyskoczyć do Poznania, trwało to jakieś trzy godziny wszystkiego. Będąc już w domu, dostałam smsa od Kretowatej z zapytaniem, czy jestem w Poznaniu, bo mnie widziała, kiedy jechała tramwajem :)))
Tempo działania miałam iście kijkowe, jak na zawodach i udało się mi wszystko, co zaplanowałam :) Od poniedziałku przybywa mi obowiązków zawodowych i musiałam przez to pozałatwiać kilka papiurków, świadczących o tym, że obowiązkom tym podołać mogę. W tym, musiałam dać sobie utoczyć trochę krwi w celu jej analizy. Analiza wzorcowa, więc głupie myśli poszły sobie precz. Na jakiś czas, przynajmniej.
Po drodze byłam świadkiem niesamowitej sceny. Zrobiłam zdjęcie komórką, więc jakość taka sobie.
Gawrony i czający się kociamber. Ale go wyzywały, jedna przez drugą :))) Ciekawe, co im zawinił.
no ciekawe...ciekawe... co taki kociaczek milusi mógł zawinić gawronkom ;)))))
OdpowiedzUsuńnajważniejsze żeś zdrowa i w dodatku masz to na piśmie. teraz to już tylko do pracy rodacy....:) :***
Też się nad tym zastanawiam. Taki słodki koteczek ;) On jeden, a ich tyle i wszystkie na jednego.
UsuńDo pracy, mam nadzieję, że nie padnę i będę miała czas na blogaski :)
:***
Pewnie im ukradł jakiś kąsek :)
UsuńTo zdjęcie z kropelkami boskie!
Być może z tym kąskiem ;) Obie strony konfliktu nie zamierzały odpuścić. Kociamber czaił się na ptaszyska, a ptaszyska dawały głosy dziobami i tak dłuższą chwilę. Potem zauważyły, że się im przyglądam i gawrony odleciały.
UsuńKropelki są niesamowite, nawet sfotografowane komórką :) Na powiększeniu jeszcze ładniejsze :))
Mnie udało się kiedyś sfilmować telefoniczną kamerką dwa kociambry "w akcji". Wrzask był nieziemski:)).
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie :))
UsuńAle fajne zdjęcia :) A kotuś boski nasz "poluje" przez okno, bo podkarmiamy ptaszki a on ma za oknem telewizję za darmo. :)
OdpowiedzUsuńNa instynkty nic się nie poradzi ;)
OdpowiedzUsuńŚwiat jest mały, co nie? Wielki Brat w postaci Kretowatej jest wszędzie:)))
OdpowiedzUsuńStrach z domu wyjsc, wszedzie sie czlowiek na Krety natyka. Ciekawe, kiedy mnie przyuwazy. :)))
UsuńzDJECIA PRZYMROZKA BAJECZNE Ups skapslokowalo sie! :))
Dokładnie, jest tak, jak piszecie :))) Więc jeśli chciałabym na ten przykład z kochankiem - hipotetycznym, bo prawdziwego to nie mam ... więc z tym rzeczonym, spędzić romantyczne przedpołudnie w Poznaniu, to się nie da ;)
UsuńPanterko, miej się na baczności, bo nie znasz dnia, ni godziny :)))
Kretowata WIE WSZYSTKO i ma HAKA na każdego;))))
UsuńStrach się bać, normalnie ;)
UsuńHrehrehre, umarnę zaraz ze strachu!
UsuńTo tak przed halołinem Kret straszy ;))
Usuńno nie dziwie sie ze to nowe cudo konsternacje wzbudziło, albowiem w naszym kraju to istny skansen kolejowy...
OdpowiedzUsuńU nas takie cudeńka jeżdżą, a konsternację wzbudził jego wjazd na inny tor niż zwykle - może niedokładnie się wyraziłam :) Ale Chłop wytłumaczył mi, dlaczego wjechał na ten tor, a nie na ten, co zawsze ;) Zamieszane to wszystko.
Usuńwiem ze jeżdżą ja na oczy własne nie doświadczyłam choćby widoku. Widocznie zbyt rzadki.
UsuńMoze kiedyś Ci się uda :) W Wielkopolsce takie jeżdżą i zachodniopomorskim też. Mazowsze też takie ma chyba i nie wiem, gdzie jeszcze.
Usuń:)
UsuńUlalala, ależ kadry uchwyciłaś:) Uwielbiam takie dni, gdy zaplanowane rzeczy mogę szybko załatwić i mieć wooooolne... Ściskam!
OdpowiedzUsuń:) Czasem się udaje i tak można. A zmęczona byłam ..... straszliwie.
Usuń♥
Ale Cię wypatrzyłam, co??? To dzięki mojemu super-hiper-nowoczesnemu systemowi naprowadzania na Bloginie;))) testuję, testuję, a jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, wejdzie toto do masowej produkcji;))))
OdpowiedzUsuńHe,he, nooo ;)) Testuj, bo czasem się moze przydać. I zbijesz na nim fortunę :)))
UsuńW momencie, kiedy mnie widziałaś, to leciałam na piątym biegu na dworzec. To znaczy na pociąg, bo dworca przecież nie ma już w Poznaniu.
No dworca nie ma, dobrze, że choć pociągi dojeżdżają;)))
UsuńJeszczyk dojeżdżajum ;) O dziwo.
UsuńAaaaaa! I to mi przypomniało, że aparat mam ze sobą nosić, kiedy idę do pracy na 7.00!!!
OdpowiedzUsuńAparat trzeba cały czas mieć przy sobie :) A przynajmniej komórkę, która robi przyzwoite zdjęcia :))
UsuńNie mam komórki, która robi przyzwoite zdjęcia, bo telefon służy mi li i jedynie do rozmawiania oraz SMS-owania. A aparat mam duży, to nie takie proste tarabanić się z nim codziennie. Do torebki się nie zmieści, a nieodłączne siaty w rękach... wiadomo.
UsuńZ aparatem też nie chodzę na co dzień, bo za ciężki. Ratuje mnie komórka zawalona zdjęciami ;)
UsuńPiękne widoki :)
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć :) I takie rozległe, bez bloków czy innych dziwnych budowli.
UsuńTo prawda :) Co powiesz na wspólną obs? :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, do końca nie wiem o co chodzi z tym wzajemnym obserwowaniem :) Blogi, na które zaglądam, mam w ulubionych.
UsuńU mnie również przymrozki już są:)
OdpowiedzUsuńChyba wszędzie się zaczęły. Niestety ...
UsuńCudne zdjęcia! To tytyłowe, pajęczynowe i to mroźne, kropelkowe!***
OdpowiedzUsuńDziękuję, Olu :*****
UsuńTak, całego piękna i uroku chwili i tego co czujemy w tym momencie nie można w 100% oddać w zdjęciu.
OdpowiedzUsuńAle choć cześć warto przekazać - zmrożona rosa na zielonej trawie - cudnie wygląda :)
Warto, zdecydowanie warto :) Widzę, że rosa we wszelkiej postaci podoba się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia z naturą są milsze dla oka niż te z pociągami :-) A więc nie tylko w realu to działa, zdjęcia natury również relaksują.
OdpowiedzUsuń:)) pociągi są dla świrusów takich, jak ja ;)) A dla wszystkich natura :)
UsuńTo juz chyba ostatnie podrygi jesieni, szarosci w zielonosci, piekne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie "pociagowa dziewczyne, lepij chyba jednak brzmi pociagajaca" :)
Chciałoby się, żeby taka jesień trwała i trwała aż do wiosny :) Pociągowa faktycznie chyba lepiej brzmi.
UsuńPozdrawiam polarną podróżniczkę :)))
Zdjęcia skarbów mroźnego ranka - przepiękne:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Nawet na najzwyklejszej łące można coś ciekawego znaleźć :)
UsuńLidia, mam nadzieje, ze Twoje nowe obowiazki zawodowe nie zabiora nam Ciebie stad. Bardzo bym sie zasmucila...
OdpowiedzUsuńA kolejorze niech uwazaja, bo rowy glembokie som i niebezpieczne :)
Serdeczne pozdrowienia dla Ciebie :***
Pewnie, że nie zabiorą - nie dam się :))) To zresztą długo nie potrwa, najprawdopodobniej.
UsuńTen jeden kolejorz niech uważa szczególnie hrehre ...... Bo, kto pod kiem dołki kopie, sam w nie w końcu wleci.
Miło Cię znowu widzieć, Orszulko na blogach :********
Piekne te przymrozkowe fotki:)
OdpowiedzUsuńW jakims kabarecie to bylo, ze niby wszystkim narty pokradli, bo z samymy kijami lotaja;) Kolejorz pewnie ogladol;)
Pewnikiem oglądoł i stwierdził, że to bardzo śmieszne jest i można w życiu na co dzień wykorzystać hrehre ....
Usuń