Niedawno znalazłam w Internecie tłumaczenia tytułów filmowych i jestem nimi zachwycona :))) Ktoś, kto to zrobił, doskonale zna poznańskie realia i bardzo udatnie dobrał/dobrała słownictwo.
Mam nadzieję, że będzie się Wam podobało.
"Gdyby Poznaniacy tłumaczyli tytuły filmów i gdyby je kręcili:
- Hobbit tam i z powrotem - Kakalud w te i wew te
- Tramwaj zwany pożądaniem – Bimba Zwana Pożądaniem
- Chłopcy z ferajny – Szczuny zez fyrtla
- Obcy - Warszawiok
- Harry Potter i kamień filozoficzny - Żgajek w brylach i fifny kamlot
- Coś - Wihajster
- Ptaki ciernistych krzewów - Glapy w agryście
- Green street hooligans - Penery z Chwaliszewa
- Chłopi - Bambry
- Kawa i papierosy - Lura i ćmiki
- Ziemia obiecana - Swarzyndz
- Wstyd - Poruta
- Tańczący z wilkami - Z kejtrami na miganie
- Kobieta kot - Pinda kociamber
- Pociąg z forsą- Bana z bejmami
- Prawdziwe kłamstwa - Akuratne blubry
- Dirty dancing - Unorane migane
- Taksówkarz- Dryndziorz
- Psy - szkieły (kejtry)
- Chłopaki nie płaczą- Szczuny nie dudlają
- Wall Street: pieniądz nie śpi - Na Marcinie bejmy nie kimajom
- Nóż w wodzie -Haj wew ślumpie
- Tatarak- Chęchy
- Diabeł ubiera się u Prady - Diaboł łobleko się u Prady
- Dziewczyna z sąsiedztwa - Mela zez okolic
- American Pie - Hamerykańska Szneka
- 12 gniewnych ludzi - 12 nerwerwerów
- Drogówka - Szkieły
- Armagedon - Koniec Dymbiec
- Gorączka - Garówa
- Jackie Chan: pierwsze uderzenie - Jacol Chan: piyrsza fanga
- Skąpiec-Nyrol
- Policjanci z Miami - Szkieły zez Kiekrza
- Maratończyk - Laufer".
Dzisiejszy dzień był ciepły i słoneczny - prawdziwe powitanie Wiosny. Mnie on zmęczył do tego stopnia, że po południu trasę szpitalno- pracową odbyłam samochodem. Chociaż nie przepadam za parkowaniem w mieście, to już nie chciało mi się lecieć pieszo, chociaż daleko nie mam. Na szczęście po 15-stej rozluźnia się na takim dzikim parkingu, za który nie trzeba płacić, a jest wszędzie blisko, więc się zdecydowałam. I to był bardzo dobry pomysł.
Mąż czuje się coraz lepiej. Dzisiaj już nawet za dużo kroplówek nie dostawał, rana goi się dobrze. Oby tak dalej.
Siedziałam u niego do wpół do ósmej, przekraczając haniebnie dozwolony czas odwiedzin, ale to był czas bardzo nam potrzebny. Chłop mój od popołudnia jest sam w pokoju, więc mogliśmy spokojnie porozmawiać.
Spokojnej nocy Wam życzę i miłego weekendu :)
Lidko, obśmiałam się jak norka z tych tytułów, cudne są! Najlepszy był Swarzędz jako Ziemia Obiecana:))))
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że mąż wraca do zdrowia i że tak się dobrze złożyło, że mogliście sobie spokojnie pogadać. Pozdrowienia dla niego nieustające!
Swarzędz dobry jest :)) Zastanawiam się dlaczego ta miejscowość, a nie np. Komorniki, gdzie też jest sporo firm i ciągle się ta miejscowość rozwija. Widocznie Swarzędz jest lepszy, albo osoba tłumacząca stamtąd pochodzi.
UsuńPozdrowienia przekazuję :) Buziaki :***
Koniec Dymbiec rządzi;)
UsuńFajne to powiedzonko, słyszałam je dawno temu i bardzo się mi podoba ;)
UsuńLidka, wydaje mi się, że Swarzędz z powodu mebli i stolarzy (kiedyś). Tam było bardzo bogato.
UsuńNo tak, było, chociaż dzisiaj gmina też sobie nieźle radzi, więc zliczając to wszystko - Ziemia Obiecana jak nic ;)
UsuńWspaniałe wieści. I oby tak dalej, a nawet jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńPoznańska mowa wymiata, ma się rozumieć! Zwłaszcza Wihajster:-)))
Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej :)
UsuńWihajster to piękne słowo, bo można się nim posłużyć w razie lingwistycznej niemocy ;)
Moja Babcia na wichajster mówiła dynks. Tłumaczenia piękne, Poznań to dla mnie miasto wspomnień, lubię je i tą gwarę też. Życzenia zdrowia dla męża.
UsuńDziękuję, Agnieszko :))
UsuńDynksa też używamy, a jakże, moze nawet częściej niż wihajstra.
Umarlam przy Ziemi obiecanej, Obcym, Ptakach ciernistych krzewow, calkiem i na smierc sie zasmialam. Teraz pisze z zaswiatow. :)))
OdpowiedzUsuńWihajster i chynchy (nie chechy) uzywalismy tez w lodzkiem, wiele innych przypomina gware slaska. Calosc - bumba!
Nie przestaje wysylac dobrych mysli, fluidow i co tam jeszcze, zebys w koncu mogla miec swoj skarb w domu. :)))
Na poprawę humoru i przeczyszczenie przepony - idealne :)) Mam nadzieję, że Ci tam dobrze w zaświatach, Panterko :)
UsuńU mnie też się bardziej chynchy mówi i co do ptaków powiedziałabym "glapy w angryście" , ale wiadomo, że wymowa jest różna w różnych miejscach. To, że u Ciebie takich słów się używa, to nic dziwnego, w końcu mnóstwo Niemców tam przyjechało i miało swój wpływ na język.
Skarb jeszcze trochę tam poleży, myślę, najwcześniej to za tydzień wróci. Za fluidy nieustannie jestem wdzięczna :)
Dzięki Lidka za tę porcję chichrów. Obśmiałam się jak przy ogłoszeniach, a nawet bardziej. Aż mnie brzuch rozbolał. U nos jak już szczuny co wymyślum:) Rozłożył mnie zwłaszcza Armagedon:))))
OdpowiedzUsuńCzymcie się zes Chopym za rynke i dzióbka mu dej.
Czymomy się, kiedy sie ino do. Dzióbka tysz mu dom :)
UsuńTwoje ogłoszenia też są dobre, czasem takie perełki się trafiają, że człowiek staje zadziwiony. "Kuniec Dymbiec" słyszałam nieraz od Poznaniaków w różnych sytuacjach, ale zestawienie z Armagedonem jest naprawdę mistrzowskie :)))
Lidka, a powinno być "czymimy sie"?
UsuńA, nie wim ;) Trzeba by jakiej konsultacji z kimś, kto się orientuje w meandrach naszej gwary. Możliwe, że obie formy są prawidłowe :))
UsuńCzymimy sie, na bank!
Usuń:)) Za dużo "obcych" wpływów i potem się myli ;)
UsuńBardzo się cieszę, ze z Twoim męzem lepiej a Tobie dobry humor wrócił i masz chęc by dzielić sietym humorem, zamieszczając te świetne przekłady na gwarę poznańska. Wichajster i mnie był znany. To bardzo uzyteczne słowko, gdy całą reszta wyleci nam z głowy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że weekend przebiegnie Wam spokojnie, wszystko sie szybko zagoi i wkrótce pospacerujecie razem z męzem po lesie ciesząc sie oznakami buchającej zewsząd wiosny. Życze tego gorąco!:-))
Tak, Olu, przyszedł czas na tego posta, który tkwił sobie w "roboczych" od pewnego czasu. U nas jeszcze używamy słowa "dynks" i też wszystko staje sie jasne :)
UsuńDziękuję za życzenia, też mam nadzieję na spokojny weekend, rana co dzień wygląda lepiej, a do lasu by się chciało, oj chciało ....
dobrze, że życie wraca do normy :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu Wam życzę i szybkiego zdrowia zdrowia zdrowia :)
:******
Dziękuję, Emko :******** Tobie również :) Nie dotarłam jeszcze do Twojego wpisu o Małej, zostawiam go sobie na deser ;)
UsuńDziekuje za dawke humoru :) Pinda kociamber mnie urzekla :)
OdpowiedzUsuńZ Twojego Malzonka dzielny pacjent jest, a z Ciebie dzielna Malzonka. Trzymajcie sie cieplo, pozdrawiam :)
Słowa kociamber używam dość często, pinda - rzadziej i bardziej w negatywnym sensie ;)
UsuńNie mamy wyjścia, musimy być dzielni, z takim wsparciem poza tym, innej opcji nie ma :)
:*******
A chopa ukochej ody mnie;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)) Ukochom ino jutro, bo dopiro do domu wróciułam :)
UsuńUbawiłam się :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że małżonek wraca "do siebie".
Pozdrawiam Was serdecznie. :)
Powoli, ale chyba skutecznie.
UsuńDziękuję za pozdrowienia i odwzajemniam je :)
To bysmy se pogadaly.Jo po slunsku, Ty po swoimu;)
OdpowiedzUsuńChopu kusika dej ody mnie;)
I pewnie byśmy się zrozumiały :))
UsuńA dom mu, co tam bede chopu kusika żałować ;)
Super tłumaczenie:) Życzę zdrowia mężowi:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńPiękna ta Wasza mowa...:o)
OdpowiedzUsuńPiękna i taka dosadna :))
UsuńNo: Lura i ćmiki super się mnie podobało :) A i to jeszcze :
OdpowiedzUsuńSzczuny nie dudlają. :))
Świetne a ja ze środkowej Polski tu nie ma chyba? gwary.
Mazowsze bardziej północny wschód, tam dopiero mówią a koleżanki ze Śląska za nic zrozumieć nie mogłam, dopóki nie zaczęła mówić "po ludzku". :))
Wpływy wpływami a sporo słów słowiańskich rdzennych.
Lidko wysyłam spokojnie niech zdrowieje w międzyczasie przyczyny poszukajcie. By się na przyszłość zabezpieczyć.
Serdeczności kochana.
Dziękuję, Elu :) Na pewno będziemy szukać i w ciele, i w duszy, tylko niech dojdzie do siebie po operacji, żeby siły były.
UsuńTe słowa, które wypisałaś, są w użyciu, szczególnie ćmiki i szczuny - tak wynika z mojego doświadczenia. Gwary są fajne, ja śląską jako tako rozumiem, ale tylko dlatego, że znam niemiecki. Wydaje mi się, że u Ciebie używa się pewnych charakterystycznych zwrotów, a czy istnieje jakaś gwara? Może i nie, zważywszy na historię Twojego miasta i różnorodność ludzi, jaka tam zamieszkała.
Gdy jestem gdzieś na wakacjach, to lubię słuchać, jak inni mówią i próbuję zawsze zgadnąć, skad są. Często się mi udaje :)
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Już prawie zapomniałam, jak to się godoło u nos, ale dzięki Wom co rusz se coś przypomne. Ciygiem jednak już nie dam rady. Pamiętam, byłyśmy po liceum na obozie, OHP to się nazywało, kelnerowałyśny w Jarosławcu w jakimś ośrodku. W czasie wolnym odwiedzały nas poznane na plaży chłopoki. Aura była marna, padał deszcz to współlokatorki zaprosiły ich do domku. W domku uwieszone do żabek od firanek suszyło się nasze pranie między innymi majtki. I tak czekamy na nich, a tu nagle leci jedna z koleżanek, Hanka miała na imię, zziajana i woła " dziewuchy!!! gacie ściągać, szczuny idą".......nie doczekała się zdjęcia tych gatek z okien, bo my leżałyśmy i kwiczałyśmy, a ona sama latała po oknach i gacie zbierała......tak to było z tymi szczunami i gaciami.....
OdpowiedzUsuńLiduś jutro wysyłam, to co obiecałam!!!!! Miałam zasrany cały łikend.......
Padłam z tymi gaciami razem :)))) Dobre :))
UsuńJak się danego języka nie używa, to się zapomina, tyle lat mieszkasz na obczyźnie ;) , to dziwne nie jest.
Idę czytać Twojego posta, a na przesyłkę spokojnie będziemy czekać :)