Dopiero przed chwilą przeczytałam resztę Waszych komentarzy, za które oczywiście i bardzo serdecznie dziękuję :***
Zacytuję Kretowatą, bo trafiła w samo sedno:
Jak człowiek leży na OIOM-ie ( a sama kiedyś leżałam;) to ma takie marzenia: O Boże, znowu pójść do sklepu, do zwykłego sklepu i kupić sobie, no kupić sobie siatę pyrek, ale takich zwykłych pyrek i potem je wlec do domu, i żeby były ciężkie jak jasna cholera!!! A potem je obierać, mieć brudne ręce, iść wyrzucić obierzyny na kompost, na taki naprawdę śmierdzący kompost iść, a potem zjeść zwykłe pyry, suche, tylko z solą, i popić kwaśnym mlekiem, ale takim zimnym! I potem zmywać, kurde, zmywać w swoim zlewie swoje brudne gary - Jezu!!! Jakie to wtedy piękne;) Takich przyjemności Wam życzę - już niedługo;) Buziaki przerzucam przez las pod Miłosławiem;) Będzie dobrze;)
A popłacz sobie, będziesz mniej sikać;)
Sama prawda. Mój, nie marzy może o targaniu pyrów ze sklepu, ale o napiciu się kompotu i o przeróżnych owocach. Obiecałam, że spenetruję naszą piwnicę i piwnicę mamy, może jakieś zapasy się jeszcze znajdą. A, jeśli nie, to ugotuję mu z mrożonek, albo z zeszłorocznych jabłek i mu zaniosę, jak już będzie miał pozwolenie na wypicie czegoś więcej niż odrobiny wody.
Wczoraj po południu przenieśli go na chirurgię z OIOM-u. Wymęczony był strasznie, bo w nocy się nie wyspał, nasłuchał się
o wojnie krymskiej i w dodatku ktoś wczoraj zmarł na tym oddziale, nie w jego pomieszczeniu, ale tam wszędzie są szyby, więc wszyscy wszystko widzą.
Chrypiał poza tym, podrażnionymi od respiratora strunami głosowymi, pić mu się cały czas chciało, może dzisiaj będzie już lepiej.
Ja staram się dbać o siebie, jak pisałyście i napominałyście. W miarę normalnie jem, tzn. śniadanie, obiad u mamy i kolację.
Do tego picie, bo odwodnienie nie jest dobre, masz rację, Hanuś ;)
Zmarszczkami, Panterko na razie nie będę się przejmować, najwyżej pójdę do kosmetyczki na serię zabiegów ( mam jeszcze karnet!) i jakoś mi je tam doprostuje ;)
Padłam wczoraj przed 21, po co mam na siłę siedzieć i się męczyć. Rano za to wcześniej wstanę.
Spokojnego i miłego dnia Wam życzę :)
Lidko, niech Wam wiosna dużo sił naniesie.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się. :)
Dziękuję Jolu :) Od osiemnastej poczułam niespodziewany przypływ sił, więc coś w tym chyba jest ;)
UsuńMąż też się chyba nieźle czuje - tak twierdzi przynajmniej i wygląda.
Kochana Lidko, dzielna jesteś! Wiesz, taki pobyt kogoś w szpitalu ma jedną dobrą stronę: zbliża, pozwala docenić drugą, kochaną osobę, czuje się wtedy to morze miłości i to obie osoby. Będzie dobrze, niech tylko ten marzec już przeminie!
OdpowiedzUsuńBuziaki :) Pozdrowienie dla męża!
Dziękuję, Gosiu :) Pozdrowię na pewno.
UsuńMarca już niewiele zostało, ale czujność nalezy zachować. Z tym docenianiem to prawda. Niby się docenia, niby jest sie blisko, ale dopiero taka próba pokazuje na co na stać i kim dla siebie jesteśmy. Staram się być dzielna, już mi lżej i to sporo i oby to była tendencja wzrostowa.
Lidka, teraz już z górki i tylko lepiej, z minuty na minutę. Przy tym pięknym słońcu nie ma innej możliwości. Ślę fluidy, a potrafię czarować!
OdpowiedzUsuńPowtarzam sobie jak mantrę, że z każdą minutą jest coraz lepiej i lepiej .... Co do czarowania, to nie mam żadnych wątpliwości :))
UsuńO Boże, jak bardzo w sedno trafiła Kretowata! Tak właśnie jest, że te najprostsze i nawet nielubiane czynności stają się naszym największym marzeniem w niemocy. Już wkrótce mąż wypije morze kompotu do wypęku. Tego Wam życzę:-)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Errato :)
UsuńTaki paradoks, że prozę życia docenia się wtedy, kiedy się ją utraci. Mam nadzieję, że niedługo sobie popije tych kompotów. Znalazłam w domu kilka z wiśni.
Jak braknie daj znać - pełno u mnie jeszcze mirabeli;)
UsuńO, fajnie, dam znać na pewno. Mirabelki też mogą być :))
UsuńTak, leżąc w szpitalu myśli się tylko o domu, o tym co robi pies, a czy mu dali jeść, a czy mu nie smutno... I żeby sobie ugotować to co się lubi, a nie obrzydliwe klopsiki bez smaku. Życzę mężowi twemu, żeby jak najszybciej (ale wtedy, kiedy już będzie na pewno wolno!) mógł sobie wypić ten domowy kompot we własnym kubeczku i we własnej kuchni:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, Miko :) Jemu woda smakuje nawet, bo od kilku dni nic nie je, dopiero dzisiaj lekarz pozwolił dawać herbatę. I nic sam nie kombinuje.
Usuńto są właśnie takie chwile gdzie proza życia staje się największym marzeniem.... takie w których odnajduje się prawdziwą wartość życia i najbliższych którzy przy nas są... to ważne chwile.... Kretowata ujęła to w sposób najlepszy z najlepszych... zamyśliłam się :) Dla Was buziaki wielkie i mnóstwo serdeczności... żeby ogrzała i pomogła w jak najszybszym powrocie do domku :*****
OdpowiedzUsuńDziękuję, Emko :) Zobaczymy, jak to z tym powrotem będzie. W poznańskich szpitalach dość szybko do domu wyganiają, a u nas na chirurgii luzy, wolne pokoje, pielęgniarki nie biegaja jak oparzone .....
UsuńStaram się pamiętać o tej prozie życia i jej wartości, ale widocznie coś jeszcze było nie tak i kopniaczek dostaliśmy.
Kretowata dobrze napisała, wszystkie wcześniejsze problemy przestają być problemami, a dawne żale gdzieś odpływają. Teraz ma być tylko lepiej. Jakbyś nic nie znalazła w piwnicy to daj znać, może kompotu nie mam, ale dżemik się znajdzie. I jeszcze proszsz Lidko na maila adresik Twój, bo ja chcem Twojemu mężu serducho wysłać, takie na szybki powrót do zdrowia. Co prawda sama szyjesz śliczne, ale co od łobcej baby to łod łobcej:)) Obiecuję, że będzie w męskim kolorze:)))(
OdpowiedzUsuńLidka, Ty na niom uwożej!
UsuńDziękuję, Mnemo :) Zaskoczyłaś mnie tą propozycją niesamowicie :) Wysłałam. Kompoty z wiśni znalazłam w naszej piwnicy, u mamy też sie coś znajdzie, więc będzie miał co pić.
UsuńSerducha od łobcej baby to chyba nie dostał, przynajmniej ja nic nie wiem ;)
Hana, mówisz? Będę uwożać, serducho dam do sprawdzenia najwyżej, tylko nie wiem komu jeszcze ;)
Paczcie, jak to jest, trzeba dopiero pobytu w szpitalu, zeby docenic wlasny dom i zwykle szare zycie, ktorego normalnie czlowiek ma dosc, a kiedy go nie ma, to za nim teskni...
OdpowiedzUsuńAcha, picie nie tylko wygladza zmarszczki, przeplukuje tez uklad moczowy i ma jeszcze kilka innych zbawiennych dla organizmu dzialan ubocznych. Musze jednak dodac, ze picie nie znaczy wyskokowo, bo to dziala wprost naprzeciwko ;)
Moja znajoma na zadane przez lekarza mimochodem niewinne pytanie, czy pani duzo pije, zaczela sie jakac i chrzakac oraz tlumaczyc, ze ona nie, tak tylko czasem, z jakiejs okazji. Na co lekarz poprawil sie: pytalem o wode, herbate, soki i takie tam. Uderz w stol... :)))
Oraz, co najwazniejsze, zyczenia dla rekonwalescenta szybkiego powrotu w pielesze, w dobrym zdrowiu, rzecz jasna :)))
Dziękuję, Panterko :) A śniłaś mi się dzisiaj :) Przyjechałaś do Polski i czekałyśmy na dworcu Poznań Garbary na jakiś pociąg, podjeżdżały same jakieś takie obskurne i mi było głupio, że tylko takie brzydkie jeżdżą. Ale do żadnego nie wsiadłyśmy. Ten dworzec też inaczej wyglądał niż w rzeczywistości.
UsuńPicie ważne jest, to fakt. A, że niektórym kojarzy się z alkoholizowaniem, to już inna bajka ...
Jezdzilam kiedys czesto do Poznania na targi...
UsuńNo proszę :)
UsuńWiosna nadejszła, więc u małżonka Twego idzie ku lepszemu :))))Szybkiego powrotu do zdrowia życzę choremu, a Tobie buziaki ślę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Beatko :) Mam nadzieję, że idzie. Wiosna pięknie sie zaczęła, ciepłem niesamowitym, nawet o tej osiemnastej.
Usuń:***
Ciesze sie, ze wszystko wraca do stabilizacji. Pozdrawiam Was oboje :)
OdpowiedzUsuńIde gotowac ziemniaki, zjem ze smakiem :) I popije kwasnym mlekiem, a co :)
Chyba tak, powoli wraca.
UsuńZiemniaki z kwaśnym mlekiem dobre są :)
Szybkiego powrotu do domu , spełnienia marzeń a Tobie Lidio byś miała tylko powody do uśmiechu:)
OdpowiedzUsuńTakie sytuacje faktycznie zbiżają, potęgują miłość , widzimy co ma wartość - własnie takie zwykłe sprawy, których na co dzień nie doceniamy , nawet narzekamy- są piękne:)Pozdrawiam, buziaki
Dziękuję, Izo :)
UsuńCzasem za dużo narzekamy, wkurzamy się na wszystko dookoła, a nie warto. Jest cała masa ludzi, która chciałaby być na naszym miejscu, a nie mogą.
Pozdrawiam serdecznie :***
Znam to , leżysz i czekasz kiedy wstaniesz a jak wstaniesz to starsz się nie przewrócić.
OdpowiedzUsuńA potem w domu myslisz ,że chyba nigdy normalnie nie będziesz chodzić po schodach.
Życzę mu szybkiego powrotu do normy i kondycji ...
O siebie też dbaj...
Dziękuję, Krysiu :)
UsuńStaram się o siebie dbać, jak mogę. Pozwolili mu wczoraj wstawać, po założeniu pasa wzmacniającego, ochoczo z tego skorzystał i z radością poszedł ( ze mną) do łazienki. Mała rzecz, a cieszy.
Przed operacją był na szczęście w dobrym stanie, nie zdążył się wycieńczyć - na szczęście, więc wczoraj bez większych problemów wstał, aczkolwiek nie nadużył tej wolności.
Co ze schodami, to się okaże po powrocie do domu, na szczęście to tylko pierwsze piętro.
Wiosna powoli się rozwija na razie męczy zmęczeniem. może chodzi jej - Wiośnie, o to by się nie forsować? spokojnie nawet radość sobie dozować? Tak myślę. :)) Wielkie serdeczności Lidko.
OdpowiedzUsuńMęczy, nie da się ukryć. Dzisiaj były trudne momenty dla mnie, bo dopadało mnie totalne zmęczenie i wyczerpanie, nawet na chwilę się położyłam w ciagu dnia. Na szczęście minął i mogę zaraz położyć się do łóżka :)
UsuńMoże coś w tym dozowaniu jest. Żeby powoli wejść w nową porę roku, porę odrodzenia i narodzenia czegoś nowego.
Pozdrawiam serdecznie, Elu :)
Lidia i jesli masz z kim sie posmiac, to zrob to koniecznie. Cwiczenia przepony dzialaja cuda.
OdpowiedzUsuńI pozdrow meza.
Szpitale byly nasza codziennoscia, kiedys..
Marzylam o spacerze w parku, sloncu nad glowa, wiaterkiem i liscmi szeleszczacymi w jego podmuchach.
Jak tylko zaczyna mi odbijac, to znaczy szukam dziury w calym, czepiam sie, i uwazam, ze mi zle, to sobie przypominam tamte marzenia i tamten czas i od razu , mi przechodzi.
Pierdolami juz sie w naszym zyciu nie przejmujemy. Sciskam Cie:)
Komedię sobie jakąś znajdę :) Męża pozdrowię, dziękuję, Kasiu :) Dostał już tyle kobiecej, dobrej energii, jak nigdy w życiu, ale to było mu chyba potrzebne :)
UsuńTakie ciężkie chwile są chyba po to, by móc się potem cieszyć życiem i nie przejmować pierdołami, no chyba, że ktoś wniosków nie wyciągnie i lubi się przejmować.
Tę lekcję musimy odrobić bardzo starannie i na szóstkę. innej opcji nie ma.
Pozdrawiam serdecznie, Kasiu :))