Dzisiejszy dzień ciut lepszy, denaturatu w desperacji nie wypiłam, ani żadnych innych napojów "wzmacniających" - swoją drogą ciekawe, kogo wzmacniają. Chyba tylko przemysł palikotowy, to znaczy spirytusowy ;)
Ale do rzeczy. Biorąc udział w Jesiennej Akademii Szycia, wyprodukowałam fartuszek kuchenny. Uważam, że na tle innych prezentuje się nie najgorzej.Możecie sobie obejrzeć tutaj.
Ten mój, zupełnie niechcący i w sposób niezamierzony, wyszedł mi w
ludowych klimatach. Do jego produkcji zużyłam grubą, bawełniano- lnianą (chyba)
zasłonę, kupioną ongiś w lumpeksie do celów zgoła innych, aniżeli
uszycie z niej fartuszka.Z tamtych celów nic nie wyszło, zasłonki przeleżały sobie jakiś czas i doczekały się swego. To znaczy jedna się doczekała.
Fartuszków kuchennych mam kilka w domu i rzadko któregokolwiek używam. Jakoś mi nie pasują ;) Pomyślę, co z tym zrobić. Wygląda trochę, jak letnia sukienka.
A na koniec jedno z licznych moich zdjęć, zrobionych podczas kijkowych wędrówek. Dla wszystkich, szczególnie dla tych osób, którym jest źle. Ta piękna pajęczynka ze skrzącymi się w słońcu brylancikami wody. Niech te brylanciki będą samymi dobrymi zdarzeniami i wiadomościami, a sieć otuli i chroni Was przed złymi.
Klejnotów jest tyle, że wystarczy dla wszystkich potrzebujących. Mam ich zresztą więcej. Chwytajcie :)
Chwytam, Lidus... :*
OdpowiedzUsuńPiekna!
:)
Usuńprzeczytałam, ze kłopotów masz tyle, że wszystkim wystarczy... już se pomyślałam że do kitu z tą Twoją hojnością ale wróciłam i przeczytałam ze zrozumieniem :))))))
OdpowiedzUsuńco do fartuszka to powiem tak... gdybym taki zobaczyła w sklepie od razu bym kupiła! jestem nim bezwzględnie zauroczona! nie widziałam jeszcze tak pięknego fartuszka ... i mam nadzieję, że wygrasz!
:***
Kłopotów nie rozdaję ;) Dobrze, że wróciłaś i przeczytałaś wpis jeszcze raz :))
UsuńDziękuję Ci, Emko za miłe słowa :) Są piękniejsze, ale mój też niczego sobie i wstydzić się za ten "uszytek" nie muszę :) Trochę się mi kojarzy z trachtami noszonymi w Bawarii i Tyrolu. Noszą je również zwykłe kobiety na co dzień. Fajna sprawa moim zdaniem :)
:******
Lidia, Twoj fartuszek bardzo uroczy jest :) Bardzo ciekawy fason i kolory, starannie uszyty, co widac z daleka.
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie takze ten z sowami :)
Ja to bardzo fartuszkowa jestem :) W kuchni bez fartuszka ani rusz :)
Klejnot chwytam swa raczka i niech przyniesie mi spokoj ducha, bo ostatnio nerwowo jest.
Buziak :***
Dziękuję, Orszulko :) Ten z sowami też mi się podoba i jeszcze kilka innych - są ładnie odszyte i z fajnych tkanin.
UsuńPewnie masz całą kolekcję fartuszków w takim razie :) A klejnoty łap, niech ta nerwowość przejdzie w koncu.
:******
Lidia, kolekcji to moze i nie mam ale troche sie nazbiera w jednym i drugim gospodarstwie :)
UsuńSzfyscy sie zachwycaja jak w fartuszkach chodze ;) Moze powinnam tylko fartuszki nosic :))))
Hmmm, tylko? ;) ciekawie by to wygladało hrehre ...... zawsze możesz spróbować ;)
UsuńTwój najładniejszy! Ewentualnie ten z sową MOŻE konkurować. Reszta to zwyklaki! Najzwyklejsze! Można głosować, czy cóś, bo nie czytałam TAM ze zrozumieniem? On, ten fartuszek znaczy, wygląda, jak śliczna, letnia sukienka. U nas na wsi kobity zaparzajo się w takich nylonowych, bez rękawa, przeważnie filutowych:) Ja mam do takich celów kolekcję z lumpeksu.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Hanuś :) Głosować będzie można zaś późnij, jeśli którąś moją pracę wybierze jury. Ale to jeszcze trochę, bo jeszcze dwie rzeczy są do uszycia. Zobaczymy, w razie co - będę żebrać o głosy hrehrehre ...
UsuńOjesu, nic mi nie mów o stylonowych koszmarkach ... wiecznie żywe są. Aż mnie otrząsa, jak widzę coś takiego. Ale roz,dwa sie wypierze i rukzuk wyschnie ;)
Ja mam dwa po babciach, jeden z warsztatów kulinarnych i teraz ten nowy.
Chyba najładniejszy fartuszek jaki widziałam:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Filiżanko :))
Usuń:))
UsuńFartuszek jak sukienka! Cudo.
OdpowiedzUsuńI pajecza etolke biore;) Cudna.
Ten z sowkami tez niczego:) I przepraszam za cudow namnozenie;)
UsuńSówki też mi się podobają :) A cuda są nam potrzebne, więc niech się mnożą - jak najwięcej :))
UsuńFartuszek jest tak śliczny, że mogłabyś zarabiac na takich!
OdpowiedzUsuńBrylancik biorę i idę spać. Buziaki!
Dziękuję, Gosiu :) Może i jakieś zapotrzebowanie byłoby ;)
UsuńWeź nawet i dwa, albo więcej :) O tej porze już chyba spałam wczoraj ;)
:***
Podziwiam ludzi którzy potrafią coś własnoręcznie uszyć ;) super fartuszek. Brylantowa pajęczyna ma moc ! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Miriam :) Coś tam udłubię czasem :)) Ta ma, zdecydowanie. Fizycznie już jej nie ma, ale pozostała na zdjęciu i niech działa pozytywnie :)
UsuńTo jest fartuch?! Chyba jestem nietutejsza, myślałam, że sukienka.
OdpowiedzUsuńMój Boże, a mnie nie ma kto spódnicy zwęzić, guzika do płaszcza zimowego przyszyć...
Dobre ustawienie do zdjęcia i można podpicować wszystko ;) Moje przeróbki też leżą i czekają na lepszy czas ;))
UsuńByć może Twoja pajęczyna będzie początkiem odbijania się od dna. Dziś chce mi się ryczeć o pół milimetra mniej niż wczoraj.
OdpowiedzUsuńSzczerze Tobie tego życzę ♥ czegoś trzeba się chwycić.
UsuńFartuszek bardzo ładny i w kolekcji świetnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńPajęczyna z klejnotami i jak gęsto utkana:)
Pozdrawiam
Dziękuję Izo :) Udał się mi nad podziw ;)
UsuńOstatnio wyszukuję pajęczynki i się nimi zachwycam, czasem fotografując :))
Pozdrawiam Cię również :)
O kurcze blade - ile ja mam do nadrobienia, bo dawno mnie u Ciebie nie było.
OdpowiedzUsuńZobaczyłam niżej tekst o 10-kilometrowym biegu w ktłórym brała udział Twoja Druga Połowa - Gratulacje.
A moje dziecię młodsze to biega we wszystkich maratonach - w ub. niedzielę pędził po Poznaniu - przeleciał te ponad 42 km w czasie 5 godzin i 4 minut!!! Ale nie był ostatni, bo ostatnia jest zawsze ponad 70-letnia pani Maria, która biega zawsze i wszędzie od wielu lat.
A ten Twój fartuszek kuchenny to wygląda jak bardzo elegancka sukienka wieczorowa - tylko niekompletna, bo pewnie z tyłu się nie schodzi :-)))
Nie schodzi się ;) Trzeba by dosztukować ;) I gołe plecy zostawić.
UsuńDziękuję za gratulacje w imieniu Drugiej Połówki :) Teraz w niedzielę będzie biegł w półmaratonie, a na maraton szykuje się pewnie w przyszłym roku. Do Poznania mamy najbliżej ;) Twoje dziecię ma mój podziw, bo każdy, kto bierze w czymś takim udział i kończy jest zwycięzcą :) Limit wynosił chyba 7 godzin.
A panią Marię znamy :) Ma kobieta kondycję :)) Niedługo rusza cykl City Trail - już w sumie ruszył w niektórych miastach, pani Maria też bierze w nim udział. My również :)
Fartuszek jest śliczny. Wygląda bardzo gustownie. W takim można i gości przyjmować. Wygląda doskonale.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Tyle pochwał, bo jestem miłośniczką fartuchów kuchennych. Mam sporo, nie tak ładnych.
UsuńDziękuję Owieczko :) Tylu pochwał dawno nie dostałam, leją mjut na moje serce ;)
UsuńJakbym do niego dobrała bluzkę i spódnicę, to wyglądałabym jak Tyrolki ;) Tyle, że u siebie wzbudziłabym niezdrową sensację na ulicy ;)))
Super,ja niestety nie mam takich zdolności :(
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Masz na pewno inne :)
UsuńA ja myślałam, że to sukienka! bardzo mi się podoba, bardzo, bardzo...ja to szyć nie umiem:D Fajnie "złapałaś" te pajęczynę:)
OdpowiedzUsuńFartuszek tak energetyczny , że gazu można przyoszczędzić ;)
OdpowiedzUsuńObejrzałam pozostałe ,twój najcieplejszy ,mam na mysli pozytywną energię i tak jak dziewczyny pisały ,bardzo elegancki :)
Napatrzyłam sie na pajęczynowe klejnoty i jestem bogatsza :)))
UsuńZobaczymy, jak rachunki za gaz przyjdą ;)) Dziękuję, Marija za dobre słowa :)
UsuńKlejnotów bierz, ile chcesz, tu wszystko Twoje ;)
Fartuszek mi sie podoba bardzo! I pajęczyna kroplista też. I diamencik, brylancik z niej cudny chętnie biorę na jesienne smutki Liduś kochana. Dziekuję!:-)*
OdpowiedzUsuńZnalazłam trochę kasztanów, będzie wiec nalewka!
Całusy zasyłam późnym wieczorem!:-))***
Bierz, Olu, bierz :) Miło ze strony dzików, że się z Tobą podzieliły kasztanami :) Znów wieczór, więc spokojnej nocy życzę :)))
UsuńKlejnoty cudownie bogate ależ ta Natura rozrzutna. :) A fartuszek boski. Lidko uszyj plecak na ramiona do noszenia dużego kota. :)) Zamawiam. :)
OdpowiedzUsuńRozrzutna i hojna niesłychanie :)
UsuńPlecaków nigdy nie szyłam, ale moze coś na próbe. Widziałam taki ze starych dżinsów np. Muszę przejrzeć opis i dam Tobie znać :)
To czekam kochana niecierpliwie :)
UsuńŚliczny fartuszek! Chyba najpiękniejszy! :) Zapraszam do siebie i pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Max :) Zajrzę na pewno :)
UsuńBez fartuszka w kuchni ani rusz, zawsze ufajdam ubrania. Twój wygląda na taki "elegancki", aż żal by w nim było smażyć kotlety ;-) Nie sposób nie zauważyć i nie pochwalić zdjęcia z pajęczyną - rosę świetnie uchwyciłaś!
OdpowiedzUsuńChyba zacznę go zakładać ;) Zawsze można wyprać, albo uszyć nowy :) Dziękuję za miłe słowa, Gaju :)
UsuńRewelacyjne zdjęcie pajęczyny!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńFartuszek piękny, natomiast pajęczyna urzekająca:) Pozdrawiam niedzielnie:)
UsuńBardzo ładny fartuszek :) Od jak dawna szyjesz? Jaką masz maszynę?
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń