wtorek, 4 marca 2014

Chleb na Podkoziołek

Może najpierw wyjaśnię, co to Podkoziołek., bo nie wszyscy znają chyba to określenie. U nas, czyli w Wielkopolsce tak nazywają się po prostu ostatki. Nazwa pochodzi od koziołka, który był elementem zabawy w ostatni dzień karnawału. A dlaczego koziołek? Jak nietrudno się domyślić, symbolika tkwi głęboko w czasach przedchrześcijańskich i powiązana jest mocno z płodnością, seksem. Ale nie o tym chciałam pisać, informacji na ten temat jest trochę w sieci, można sobie poszukać :)

Wczoraj upiekłam chleb. Nie wyszedł mi może jakiś super i wspaniały, bo zużyłam nań trochę starawą mąkę żytnią, dodałam chyba ciut za dużo wody, no i mój piekarnik to piekarnik z fochami, aczkolwiek nie było tak źle z nim.
Kilka lat temu sama zrobiłam zakwas, nie zużyłam go do końca, bo zapał mi minął. Jak pisałam w poprzednim poście, na warsztatach dostaliśmy po małej porcji, podkarmiałam go regularnie i część zużyłam na zrobienie zaczynu.
Wtedy, czyli kilka lat temu znalazłam fajną stronę o pieczeniu chleba, mam ją w ulubionych zresztą i stamtąd wzięłam przepis na chleb codzienny. Przygotowania trzeba zacząć dzień wcześniej, przygotowując zaczyn. To nic trudnego.
Oto mój niedoskonały jeszcze wypiek:





Tego pęknięcia nie powinno być, następnym razem będzie może lepiej ;)

W moich ulubionych mam również zakwasową mapę Polski. Nie wiem, na ile jest aktualna, ale może akurat ktoś w pobliżu będzie mógł się nim podzielić. Mój zresztą też rośnie, dokarmiam go świeżą mąką razową, wczoraj miałam z nim poważną rozmowę na temat rośnięcia, wziął sobie do serca moje prośby i uwagi ;) w razie czego mogę się nim podzielić. 
Kretowata - jeśli chcesz, to daj znać tylko :)

Wczoraj również - pracowity ten poniedziałek miałam, wzięłam się za porządki w sypialni. W sensie odkurzania, odsuwania łóżka itp. Mebli tam wiele nie mamy, kilka półek, na nich gromada kotów, a na kotach mnóstwo już kurzu było. Z rozpędu umyłam okno - widać było różnicę przed i po ;) i zastanawiam się, jak tu dobrać się do szafy. Nie, żeby zamknięta była, czy drzwi się zacięły. Nic z tych rzeczy ... 
Zobaczymy, nie ucieknie mi przecież.
Takie mam czasem napadowe chęci, czy potrzeby porządkowania ;)

Miłego dnia wszystkim :)

33 komentarze:

  1. Gratuluję chlebka! Mnie tam żadne pęknięcia nie przeszkadzają, wygląda bardzo smakowicie. Jak popatrzę na twoje dokonania to może też się w końcu do zakwasu przekonam. Pozdrawiam!
    Do twojego owsianego przymierzam się w przyszłym tygodniu:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Jutro wezmę się znowu za pieczenie, może jakiś inny, ale też na zakwasie. Chociaż o drożdżowych też myślę.
      Może też ten owsiany? Pochwal się, Miko, jak go upieczesz :)

      Usuń
  2. Chlebek wygląda na pyszny, aż się chce zadziałać w tym kierunku :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nieźle też smakował. Działaj, działaj :)

      Usuń
  3. A ja lubie taki chleb z felerem, peknieciem albo inna niedorobka, bo wskazuje to na domowy wyrob. Kiedy cos jest zbyt perfekcyjne, smakuje mi mniej :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie zaskakujecie, bo myślałam, że to pęknięcie oznacza jakiś feler. Mnie tam nie przeszkadza, byleby chleb smakował i nie kruszył się :)
      Ciekawa koncepcja z tą perfekcyjnością - moze zbyt nieprawdziwie wygląda i dlatego mniej smakuje?

      Usuń
  4. Przecież ta skórka na pęknięciu najlepsza! Tylko chlebki produkowane masowo, takie "fabryczne" nie mają pęknięć! Wygląda bardzo smakowicie.
    Lidka, krasnoludki trzymają drzwi szafy od środka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sklepie zawsze wybieram chleb z pęknięciami, zdarzają się takie w naszej piekarni. Jutro będę piekła następny :)
      Chyba krasnoludki trzymają i to mocno, paskudy jedne. Obawiają się i całkiem słusznie, że wymówię im mieszkanie ;) , jak to dzieje się w przypadku stworzeń z długimi i chudymi "nuszkami" ;)

      Usuń
  5. Owieczka kiedyś napisała, że mroziła zakwas, to i ja tak uczyniłam, mam zamrożony, bo ostatnio chlebka nie piekę. Piekłam też z zamrożonego, bez problemu wyrasta, więc jeśli się boicie, że Wam się zakwas zepsuje bo nie mamcie czasu upiec, śmiało do zamrażalnika. Ja przez ten chleb swojego wypieku mam na pieńku z krasnoludami, więc pilnuj się Lidia......wiem, co mówię,,,,,,,a jeszcze takie jeszcze ciepły z masełkiem i solą? .......Aaaaaa, jesz............, no właśnie ja też jadłam pół bochenka wieczorem........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zjedliśmy wczoraj po dwa kawałki takiego ciepławego, wieczorem, mniam, z rozpływającym się masełkiem .... :))) Ale pamiętam o Twoich przestrogach i wezmę je pod uwagę.
      Z zakwasem tak zrobię, na razie nie mam takie potrzeby. Dzisiaj rodzicom zaniosłam trochę, bo też mają chęci upiec chleb.

      Usuń
  6. Ty kusicielko Tyyyy:) Chlebek cudny i pewnie tak smakuje. Pekniecie musi byc bo widac , ze to produkt wlasnej roboty.
    Jak juz tak rozpedzilas sie ze sprzataniem, to moze wpadniesz do mnie, co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuszę, kuszę :))) Smak chleba jest do przyjęcia ;)
      Co do sprzątania u Ciebie, to nie bardzo, bo nie chce mi się jeździć do ambasady i o wizę błagać ;) I te mrozy u Ciebie ... Nie da rady, chyba, że przeprowadzicie się w cieplejsze rejony ;)
      Poza tym, dzisiaj nic w tym kierunku nie zadziałałam.

      Usuń
  7. Wiesz Lidia, gdy zobaczylam Twoj upieczony chlebek, to mi sie przypomnialo jak wpadalam do kuchni Babci, odrywalam pietke cieplego chrupiacego chleba i zajadalam popijajac mlekiem prosto od Maliny. Jaka bylam wtedy szczesliwa :)
    Fajnie, ze pieczesz, jutro moze i ja cos zmajstruje chlebowego piekarnikowego ;) A potem bede zdziwiona, czemu za prund tak duzo przyszlo ;) Ale ja zawsze jestem zdziwiona, czy to pieke, czy nie pieke :) Sciskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ciepły chleb najlepszy jest :)
      Majstruj, Orszulko, majstruj :) Ja tam za prund już nie liczę i nie dziwię się, ile i dlaczego tak dużo. Jedynie, gdyby było bardzo i ponad normę dużo.
      :***

      Usuń
    2. Wiem ! Krasnoludki mi prund naciagaja ;) Jak nic, wyszly z szafy, pojszly do licznika ;)

      Usuń
    3. O to zarazy jedne. Lubiom ;) w tych szafach siedzieć. Jak przegonisz z jednej, to lezą do drugiej. Wytłuc tego nie można ;)

      Usuń
  8. W dzieciństwie, gdy mama wysyłała nas po chleb, dawała nam szczegółowe instrukcje co do jego wyglądu. Mówiła: kup płaski i popękany. Do dziś z powodzeniem stosuję się do tych zaleceń:-)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widzisz, coś w tym popękaniu musi być. Ja zawsze intuicyjnie taki wybierałam :)

      Usuń
  9. Taki domowy, jeszcze ciepły chlebek z masełkiem...pychota! I ja za porządki muszę się wziąć, koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porządki nie uciekną ;) :))
      Taki chleb smakuje, fakt, ale zawiązuje sadełko, przed czym Mnemo mnie ostrzega w komentarzu powyżej chociażby ;) Żeby wieczorem nie jeść, upiekę go wcześniej. Następny w kolejce już czeka, zresztą ;)

      Usuń
  10. chlebek wygląda pysznie i domowo ... te pęknięcia dodają mu jedynie uroku :) mój też zawsze jest popękany :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie go dojadam i niedługo następny wyląduje w piecu. Trochę inna receptura z ziarnami czarnuszki.
      :***

      Usuń
  11. Bardzo smakowicie wygląda :). Lubię gdy popękany odrywam ręcami :) kawałki wtedy wydaję się smaczniejszy tak po barbarzyńsku jedzony.
    Piekę chlebek w maszynie, raz w tygodniu muszę po prostu, bo mąż się odzwyczaił od chleba z piekarni, zresztą ulepszacz jaki tam dodają to czysta chemia, która nieźle potrafi poparzyć, gdy się choć trochę jej dostanie na skórę. O czym doskonale wiedzą pracownicy piekarń. Czarnuszka doda goryczy ale tylko wtedy gdy chleb ciepły się to czuje. Ja dodaję do swojego zioła np macierzankę lub ostropest plamisty na wątrobę doskonały, ziarna słonecznika cale i ziarno gorczycy białej na przemian. Maszyna wygodniejsza wiem. :) ale piekłam też w piekarniku kiedyś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maszyny nie mam, więc pozostaje piekarnik z fochami ;)
      O widzisz, ostropest, dzięki za przypomnienie :) Ten dzisiejszy z czarnuszką smakuje nieźle, trochę ją czuć, ale o to chodzi w końcu.
      Przerażające jest to, co piszesz o tym ulepszaczu!! I my to jemy?? I takie coś dopuszczone jest jako dodatek do żywnosci?? Toż to kryminał jest.

      Usuń
    2. Mam znajomego piekarza Lidia, to co on opowiada jakie cuda dodaja do pieczywa to glos na glowie sie jezy :(
      Na przyklad do ciemnego pieczywa dodaja karmel, zeby bylo ciemne, a ulepszacze sa na porzadku dziennym. Dlatego warto piec samemu, bo wiemy co zjadamy. Poprosze o przepis na chlebek z platkami i ten co jest wyzej na zdjeciach jesli moge :)

      Usuń
    3. Juz znalazlam przepis, przeciez podalas strone, o ja nieprzytomna ;) Ale na ten z platkami poprosze :)

      Usuń
    4. Zaraz Ci wyślę ten z płatkami :)
      Coś strasznego porobiło się z tym naszym jedzeniem, nawet na chlebie oszukują, jak mogą.

      Usuń
  12. Hmmmm może też sobie zrobię :) Maszynę do chleba nawet mam a ostatnio się kurzy bardzo ;)'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej zrób :) Tym bardziej, że masz maszynę, która nie ma co robić, biedulka ;)

      Usuń
  13. A ja tam chleby pęknięte lubię, bo są w tym miejscu chrupiące...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to widzę, że więcej nas jest - fanek popękanych chlebów :))

      Usuń
  14. Też mam piekarnik z fochami! Często przypala mi ciasta od spodu. Musze go pilnowac, zagladać, przemawiać. Nie lubi być sam, gagatek jeden!
    Zakwas dostałam kiedys od zaprzyjaźnionego piekarza. Piekłam i piekłam, raz sie udał, raz nie, mnóstwo gazu na to zuzywałam, po kilka razy w tygodniu piekłam aż przestałam, bo po prostu nie miałam już na to czasu.Latem biegam tu jak kot z pęcherzem i nawet zapominam jak sie nazywam. I zapomniany zakwas sie zepsuł.Szara pleśnią pokrył. A ja już do pieczenia nie wróciłam. I na razie nie będę wracać, do czasu aż nie dorobimy sie prawdziwego pieca na drewno.Z brandurą (to jest ten piekarnik w piecu)!
    Ale Ty piecz Lidko i ciesz sie tym, bo to prawie jak czary!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba ten mój piekarnik jest bratem bliźniakiem Twojego ;)), bo zachowuje się identycznie.
      Z zakwasem to już tak jest, jak go nie zamrozisz, czy nie wysuszysz, to szybko pleśnieje, taki niedokarmiany i nieużywany. Mam nadzieję, Olu, że niedługo dorobicie się tego pieca - tam się dopiero dzieją magiczne rzeczy :))

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.