piątek, 7 marca 2014

Post z cyklu: Podróże kształcą.

Tak się złożyło, że wczoraj musiałam odwiedzić moją dentystkę, niestety. Nic do niej nie mam, fajna i kompetentna z niej kobieta, ale sam przebieg wizyty jest mało komfortowy, nie mówiąc już o uszczupleniu zasobów pieniężnych. Mówi się jednakże trudno, mus to mus, nie o tym będę pisać, jednakże.
Do Poznania jeżdżę zazwyczaj pociągiem i tenże środek lokomocji wybrałam. I dziwnych osobników spotkałam. Najpierw przy kasie biletowej. Gdy przyszłam, stało tam kilka osób, jakaś kobieta kupowała bilety na jutro, o coś tam panią kasjerkę wypytywała, bo bilety były na drugi dzień, chwilę to trwało. Moją uwagę zwrócił osobnik płci męskiej, trzeci w kolejce. Kręcił się, wiercił, wzdychał, jakby miał robaki w tyłku, albo ktoś go od spodu przypalał, tudzież się czegoś naćpał ... Kobieta odeszła od kasy, a facet za nią spytał się o bilet miesięczny, ile kosztuje i o coś tam jeszcze, w końcu poprosił o sprzedanie miesięcznego. Osobnik płci męskiej dostał prawie furii, uderzył pięścią w stojący obok automat do kawy, zaczął głośniej wzdychać, dreptać 
w miejscu, ale się w końcu doczekał. Zamiast od razu poprosić, co tam chciał, wyleciał z paszczą do kasjerki, dlaczego nie ma automatu biletowego, bo przecież tutaj stał, a teraz on musi czekać w kolejce .... Kasjerka nie dała się wciągnąć w pyskówkę, zapytała tylko, dlaczego on do niej ma pretensje, jak mu się to nie podoba, to może złożyć zażalenie do Poznania, bo to racja 
i osobnik po tej kilku zdaniowej wypowiedzi poprosił o bilet do Poznania NAUCZYCIELSKI !
Ręce mi opadły, że taki świr pracuje w szkole i naucza dzieci lub młodzież, a pani w kasie nie omieszkała tego skomentować, że pan jest nauczycielem, a nie potrafi się zachować. Miała rację.
Świrusa widziałam jeszcze jak latał po peronie, gdy pociąg został wcześniej zapowiedziany i śmiał był nie nadjeżdżać po kliku sekundach. Nie mam pojęcia, w jakiej szkole ten debil uczy, ale tylko współczuć jego uczniom i współpracownikom. Chyba, że po przekroczeniu progu swej placówki edukacyjnej, zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W co osobiście nie wierzę.
Cóż, załatwiłam, co miałam załatwić u dentystki, poskarżyła się, że nie ma swojego zaufanego dentysty ( szewc bez butów chodzi ;)), a swój rozwalony przez kilku konowałów i bolący ząb, powierzyła swojemu technikowi protetycznemu, który stanął na wysokości zadania i na razie jest ok. Swoją drogą, ja trafiłam na nią dzięki ogłoszeniu w gazecie, zupełnie przypadkowo, czasem los nas skieruje w dobre strony.
Nadszedł czas powrotu, a w pociągu usłyszałam rozmowę upiornej dziewoi, lat 20 plus ze swoją znajomą, lat 50 plus. To był koszmar. Dziewoja rozmawiała z ową znajomą o swoim życiu uczuciowym, które wiedzie z chłopakiem z gospodarstwa rolnego. Znajoma starała się nakłonić dziewoję, żeby dokładnie przemyślała sobie sens trwania w tym związku, gdyż na gospodarstwie trzeba ciężko fizycznie pracować, a pracy nigdy nie ubywa, bo zwierzęta, bo ziemia, nie mówiąc już o zajęciach domowych. Na to dziewoja buńczucznie, że ona nie ma najmniejszej ochoty zasuwać w oborze, czy na polu i ona od razu to z teściową i mężem ustali i ewentualnie może coś w domu zrobić. Wszystkie te jej mądrości okraszone były przerywnikami w postaci wulgaryzmów, 
w celu wzmocnienia ekspresji, zapewne.
A teściowej to ona powieeeee .... że ...... i tu następowała seria, jakże przekonujących argumentów za niebrudzeniem sobie rączek przez dziewuszysko. 
Wysiadłam naprawdę zniesmaczona po tym, co usłyszałam, nie podsłuchiwałam, gdyż rozmawiały bardzo głośno. Straszne takie pustaki, które we łbie tylko echo mają.
Tak to się dokształciłam w sensie socjologicznym ;)

Zmieniając temat. Upiekłam drugi chleb na zakwasie, według innego przepisu, dodając ziarna czarnuszki. Wydaje mi się, że ten poprzedni lepiej się wypiekł i lepiej smakował. Może ciut za dużo tej czarnuszki sypnęłam. Poza tym, męża rozbolał żołądek po zjedzeniu tego chleba .... nie mam pojęcia, dlaczego.

A chleb wyglądał tak:



Dzisiaj kupiłam chleb w sklepie. 

Z innych niusów. Zapisałam się na ten ..... bieg. W maju. Dystans ok.7,5 km, chłop zamierza zawalczyć o dystans półmaratoński. Stwierdził albowiem, że ongiś przeszedł na zawodach w nordic 20 km, to teraz, co, nie przebiegnie? Jak nie przebiegnie, to przejdzie :)) 
A ja? Dychę sobie spokojnie łykam, to co, siedem i pół nie przebiegnę? Może nie przebiegnę, ale przejdę :)) 
W związku z powyższym, wybiegłam z chłopem na lekki trening, przedwczoraj i nawet mocno się nie zziajałam. Prawie cały czas powolutku biegliśmy, a zrobiliśmy ok. 4 km. To do maja dam chyba radę, przygotować się na tyle, żeby plamy nie dać, nie?
Kijków nie zarzucam, w żadnym wypadku, kalendarz imprez kijkowo - biegowych jest bardzo bogaty, grafik mamy dość szczelnie od kwietnia do czerwca wypełniony ;) i nie koniec na tym, rzecz jasna.
Pożyjemy, zobaczymy.
Bieganie jest czymś nowym dla mojego organizmu, gdyż nigdy nie lubiłam biegać, sama nie wiem, dlaczego. Może w szkole mnie zniechęcili? Przecież najszybsza nie muszę być.

Trzymajcie się zdrowo i ciepło :)

35 komentarzy:

  1. Podziwiam Cię! Nie dość, że kijki, to jeszcze najprawdziwsze bieganie. Będę Wam zagorzale kibicować:-))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kibicuj, bo się przyda :) Do tego biegania podchodzę ostrożnie i powolutku, bo nie wiem, co z tego wyjdzie. Ale próbować będę. Miałam dwa dni przerwy, jutro wyruszę, jeszcze nie wiem, z czym i jak, może obydwie formy?
      Mam wrażenie od jakiegoś czasu, że bieganie daje człowiekowi coś w rodzaju wolności ;)

      Usuń
  2. Ale jesteś wytrwała. Ja chodzę z kijkami, czasem inne wygibusy gimnastyczne ale co to to nie. I do tego nieregularnie. Podziwiam Cie za wytrwałość i systematyczność

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka systematyczna jestem od niedawna i mam nadzieję, że tendencja się utrzyma. Wynika to pewnie z tego, że się nawzajem z chłopem nakręcamy, tak pozytywnie, a poza tym udział w zawodach sprawia, że taka najgorsza to znowu nie chcę być :))

      Usuń
  3. Właśnie piekę chleb :)))
    Odnośnie bólu brzucha-nie najadł się ciepłego chleba?
    Biegać to ja biegam czasami.
    Z obory do stodoły ;D
    I mam czyste rączki i nawet 2 długie paznokcie do drapanie się po głowie. Czemu to ja taka głupia,że tak biegam...?
    ;D ;D ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, że nie jadł ciepłego, przyczyna lezy pewnie gdzie indziej.
      Tak sobie pomyślałam o Tobie, słuchając tej dziewoi. Gdybyś tak nie biegała i nie bylibyście dla siebie z chłopem wsparciem, to do czego byście doszli?
      Chociaż czasem człowiek z przyzwyczajenia biega ;)

      Usuń
    2. Dziękuję,że o mnie pomyślałaś!!!! Strasznie miło mi się zrobiło :))))
      Życzę powodzenia jak to życzy baba babie pomijając przysłowiowe grabie ;D
      Pobiegałam se z taczką dziś i mam zaje***** humor czego i Tobie życzę!

      Usuń
    3. Tak było :))
      Dziękuję Ci bardzo za życzenia, odwzajemniam je, rzecz jasna :D
      Humor mam nie najgorszy, chociaż z taczką nie biegałam, bo nie mam ;)

      Usuń
  4. I ja będę kibicować...a podziwiam za wytrwałość :)...moje kijki smętnie w kątku stoją, o bieganiu nawet nie myślałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Bieganie to mój najnowszy pomysł, sprzed kilku tygodni, powiedziałabym. Zobaczymy, co z tego wyjdzie :)

      Usuń
  5. Po pierwsze, to ja sie nauczycielowi nie dziwie, ze sfiksowal. Z taka mlodzieza?...
    Po drugie, latwo obydwoje dacie rade, wiec cwiczcie zaciecie.
    Po trzecie, nie od chleba meza brzuch boli, to wymowka i prowokacja!!! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nauczyciel nie wyrabia, to niech się na leczenie zgłosi, mamy w pobliżu zakład zamknięty dla takich świrusów. Nie mam zrozumienia i litości dla takich postaw, a znam to środowisko doskonale, więc wiem, o czym mówię i czego się czepiam ;)
      Ćwiczyć będziemy, a Ty, Panterko jesteś dalej cięta na swojego chłopa? ;)) Mój chyba nie prowokuje ....

      Usuń
  6. Pan nauczyciel odreagowal na niczym niewinnej pani kasjerce, a mloda panna jakie ma uksztaltowane priorytety...
    Podziwiam Was za kondycje, bo z biegami to u mnie krucho ;) Za to szybko chodze, tak, ze niektorzy nie nadazaja ;)
    Chlebek wyglada pysznie, mniam :) Mam nadzieje, ze malzonkowi przeszly bolesci ? Sciskam.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo powoli odpuszczają mu te boleści. Moze to jakaś grypa żołądkowa, albo co.
      Samym chodzeniem też można sobie kondycję wyrobić, a biegi stają coraz modniejsze i popularniejsze. To naprawdę niesamowite, ile się dzieje w tym temacie.
      Może kiedyś życie zweryfikuje tej pannie owe priorytety, może chłopak w końcu przejrzy na oczy i da sobie spokój z takim pustakiem.

      Usuń
  7. Gratuluję samozaparcia! Sama kiedyś trochę biegałam (i przestałam, głupia) i wiem jak człowiek świetnie się czuje.
    A ten nauczyciel to dramat! Współczuję każdemu kto się z nim zetknie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda forma ruchu jest fajna, a u Was też sie sporo dzieje, np. Z biegiem natury - już się, co prawda kończy ten cykl, ale pod koniec roku będzie najprawdopodobniej nowa edycja. W czerwcu są zawody kijkowe o puchar prezydenta Waszego miasta, cosobotni parkrun .....
      Ja też współczuję, bo z takim czubkiem nie da się racjonalnie dyskutować chyba.

      Usuń
  8. Taki piękny chleb z moją ulubioną czarnuszką i brzuch? Niemożliwe:))
    Podziwiam waszą konsekwencję i systematyczność, to prawda, że jak cię ktoś mobilizuje to łatwiej we dwójk ę to robić. Trenujcie wytrwale, będzie pięknie. A w ogóle to kto powiedział, że maraton musi być biegany? Przecież chodzi o odległość:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też się dziwię, bo czarnuszka raczej powinna łagodzić objawy niestrawności, więc przyczyna leży pewnie gdzie indziej. Zobaczymy, jak nie przestanie, będzie musiał iść do lekarza i zrobić jakieś badania w tym kierunku.
      Zawsze z kimś lepiej się działa :) Do tego mamy kilku znajomych, z którymi bierzemy udział w zawodach, to też motywuje do mobilizacji ;)
      W maratonach i innych biegach najważniejszy jest - dla nas udział, żeby tę trasę "zrobić" i zmieścić sie w limicie czasowym, który jest dość spory :)

      Usuń
  9. niestety więcej takich nauczycieli w szkołach i nawet ostatnio nieszczęśliwie udało nam się z takimi konfrontować - koszmar ...
    a co do Waszej aktywności fizycznej - podziwiam! I będę kibicować i oczekiwać tutaj na wielkie chwalenie w sezonie zawodów :)))
    Buziaki wielkie :**********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będzie się czym chwalić ;)
      Co do nauczycieli to tak jest i nie można wszystkiego zrzucać na nieudolny system. Konfrontacja z takimi to faktycznie nic przyjemnego, bo nie docierają do nich żadne sensowne argumenty.

      :***

      Usuń
  10. Będę trzymać kciuki...;o)

    OdpowiedzUsuń
  11. Z bieganiem trzeba ostrożnie - lepiej wolniej, ale dalej niż szybciej i bliżej;) Dobra amortyzacja stopy to podstawa, nie biegajcie po twardym, a bron Boże kostka brukowa!!! Kolana do wymiany za dwa lata, a krążki międzykręgowe już w tym roku;))) Bieganie daje power, wolność i świetne samopoczucie, po treningu jest się nowym człowiekiem;) Ale trzeba uważać na stawy, koniecznie - stopy i kolana ma się tylko jedne na całe życie... Faceci są w tej materii "twardsi", ale kobitki muszą uważać i dbać o siebie. Po miękkim, tylko po miękkim!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mowiąc, tego miękkiego trochę brakuje w moim otoczeniu :( I tu mamy problem, aczkolwiek teraz już powoli mija, bo gdy jest dłużej jasno, można biec sobie nad jezioro, albo podjechać do lasu. Pewnie tamten kierunek obierać będziemy coraz częściej. Zresztą ja bardziej truchtam niż biegnę, bo prędkości to nigdy nie miałam, więc stawy i krążki trochę pożyją ;) Naprawdę nie mam ambicji, by robić jakieś rekordy. Ale wszystkie ostrzeżenia biorę sobie, oczywiście do serca :))

      Usuń
  12. Odpowiedzi
    1. A któż lubi??? ;) Wizyt, oczywiście, bo tę moją lubię :))

      Usuń
  13. Biegaj, Lidka, biegaj, za siebie i za mnie, bo coś ostygłam w zapale:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda Hanuś, że bliżej nie mieszkasz, to pobiegałybyśmy sobie razem, albo z kijkami pochodziły :)
      I zapał zaraz rozpaliłby się na nowo.

      Usuń
    2. Ja też żałuję, kopa w d... mi trza.

      Usuń
    3. Najlepiej, gdybyś miała kogoś chętnego w okolicy do wspólnego chodzenia, czy biegania, bo samemu to się za bardzo nie chce.

      Usuń
  14. Ależ z Ciebie sportsmenka! Chleb wygląda pysznie:) a w pociągu to zawsze czegoś nowego i nie koniecznie mądrego można się dowiedzieć:D

    OdpowiedzUsuń
  15. To chyba ten magnez tak na Ciebie dziala. Lalll! jestem pod wrazeniem, bo mnie czasami to nawet chodzic sie nie chce wiec bieganie to dla mnie czysta abstrakcja.
    Chleb wyglada przepyszniei na pewno jest smaczniejszy od tego sklepowego wiec skad ten bol brzucha u Twojego meza.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to i magnez, oby działał jak najdłużej :)) Ja chodze, na przekór wszystkim innym, którzy poruszają się samochodami i narzekają na brak parkingów w mieście.
      Ten jego ból, to niestety nie od chleba. Dzisiaj idzie do lekarza, bo nadal boli :(

      Usuń
  16. A co do nauczycieli to gdybym podała kilka przykładów to cycki jak nic do ziemi opadłyby wszystkim komentującym u Cię. :)) A poważnie naprawdę nasi nauczyciele nie należą do ludzi potrafiących mieć choć trochę więcej wiedzy o sobie samych, natomiast super potrafią zrzucać winę na dzieci i młodzież że ich tak rozwala biedaków że oni muszą być nadpobudliwi nerwowo nieszczęśni. Ale są i tacy że ich rodzina rozwala mąż u jednej takiej rozwala ją cały czas. A czym? No bo jest.
    Syna tłukła dopóki mogła drugiego nie biła albo bila mniej, dzień zaczyna od wrzasku w domu swym bo nerwowa jest od zawsze a nauczycielką jest polskiego i tysiące nagród otrzymuje, podobno jest bardzo dobrą nauczycielką i dbającą o tych co się uczyć nie chcą nawet ma bardzo dobry kontakt z uczniami. Podwójna osobowość jak nic.
    Chlebuś z czarnuszką - uważaj czarnuszka ma silnie działanie usuwa pasożyty, więc skoro męża bolał żołądek pewnie takowe posiada w nim. Dobrze byłoby gdyby spróbował przebadać kroplę krwi. Tradycyjne badanie najczęściej niczego nie wykazuje ale badanie kropli krwi pokazuje ile tego badziewia w sobie posiadamy. Polecam choć się wystraszyć można widząc co pływa w nas. Skarbie niech zbada jednak na pasożyty mój miał "helikopterki" :))) tak je pieszczotliwie nazywał, żołądek go bolał i bolał całe lata, aż wreszcie zrobiono badania znaleziono i prosta kuracja pomogła raz dwa. Do dziś spokój wielki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje przykłady, Elu tylko potwierdzają moje spostrzeżenia, że jakieś 2/3 nauczycielskiej nacji to patologia. Podwójne osobowości.
      Kurczę, z tą czarnuszką to mi dałaś do myślenia. Żołądek nadal boli, u lekarki rodzinnej był, oczywiście. Badanie z kropli krwi można u nas już zrobić, kosztuje 5 dych. Może jest to rozwiązanie problemów.
      Elu, napisze do Ciebie maila w tej kwestii moze, nie będziemy publicznie o dolegliwościach naszych chłopów opowiadać ;)

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.