Jako, że wczoraj zabalowałam dokładnie w tym miejscu , zdjęcia i resztę zachwytów nad targowymi pysznościami zostawiłam sobie na dzisiaj.
Wczorajsze hulanki i swawole nie odbiły się jakoś negatywnie na moim samopoczuciu ( zna się ten umiar ;)), więc panuję nad dzisiejszym dniem na tyle, na ile jest to możliwe.
Ale do rzeczy. Mirka pytała się, czy coś nam szczególnie zasmakowało. W sumie wiele na miejscu nie zjedliśmy, kupiliśmy sobie pierogi ze szpinakiem do degustacji, żeby po chwili zdecydować się na większą ilość, która to zostanie dzisiaj na obiad skonsumowana :)
Tak więc duży plus dla pierogów :) Pewnie od wszystkich producentów smakowały bardzo dobrze :)
Dokonaliśmy również zakupu wędlin, na co już dawno się nie decydujemy. Wszystko oczywiście w wersji niewielkiej, ale warto było. Te wędliny to parówki (!!!) , które degustowaliśmy podczas wczorajszego śniadania i smakowały jak kiedyś.
I kawałek kiełbasy ( dobrze obsuszonej ..... - pamiętacie, z jakiej książki to?), która po dłuższym czasie się zsycha, a nie pleśnieje.
Na małopolskim stoisku od pana w góralskim stroju - oscypka. Pyszny :) Już go nie ma.
A pana trafiliśmy wczoraj w telewizji :) Okazuje się, że jest prawdziwym góralem, ma spore stado owiec, piękne psy pasterskie i działa w stowarzyszeniu producentów, które to stowarzyszenie chyba nawet sam założył.
Obok stały chłopaki ze śliwowicą łącką ,ale jej nie kupiliśmy. Ani nie próbowaliśmy.
Stoiska z wędlinami cieszyły się dużym powodzeniem, jak również te, gdzie można było degustować alkohol za darmochę ;)
Kilka zdjęć, które przedstawiają nasze zakupy:
To nabytki ze stoiska kujawsko - pomorskiego :)
A to nasz dzisiejszy obiad :)
Kogoś uszczęśliwimy tym prezentem na Gwiazdkę :)
Olej ten bardzo dobrze smakuje z chlebem, albo zdrowotnie można przyjmować go po wymieszaniu z białym serem.
Poza tym, od chłopaka, który sprzedawał kajmaki dowiedzieliśmy się, że co dwa tygodnie, w Poznaniu jest targ, na który przyjeżdżają producenci żywności nieprzemysłowej, wytwarzanej na małą skalę. Ma to miejsce między Okrąglakiem, a Teatrem Polskim, w godzinach 13.00-19.00.
Najbliższy będzie już niedługo, bo w czwartek 26.09. Następne: 10. i 24. października.
Te dane mam z ulotki.
Są na fejsie https://www.facebook.com/TYGIELbyREforma
Oczywiście, nie mam z tego pisania żadnych profitów ;) a informację zamieszczam, bo moim zdaniem warto się zainteresować i popierać takie inicjatywy.
Czytając wpisy na wielu blogach zauważyłam, że wiele osób ślubowało we wrześniu.
My też :)
Właśnie dzisiaj mija siedem lat od tamtej chwili, czyli rocznica miedziana :) Dość późno znalazłam to moje ślubne szczęście, ale widocznie tak musiało być. Ja tam nie żałuję tej decyzji, mam nadzieję, że mój chłop również.
Zastanawiałam się, czy wkleić jakieś zdjęcia z tego wiekopomnego dnia. I zdecydowałam się na te:
Takim pojazdem jechaliśmy do ślubu - rocznik mojego męża :)
Rozmazaliśmy się ze wzruszenia ;)
Ruszam w stronę kuchenki, obiad czeka - do przygotowania ;)
Zakupy faktycznie smakowite :) Ta suszona kiełbasa, przypomniała mi że kupiłam kiedyś na podobnych targach kiełbasę ze strusia....rewelacji nie było.
OdpowiedzUsuńZdjęcia wspomnieniowe piękne...a limuzyna normalnie powaliła mnie :)
Też nie jadłam, ale czasem coś okrzyczanego smakuje bez rewelacji. Lepiej pozostać przy tradycyjnej wieprzowinie, czy wołowinie. Co kto lubi.
UsuńWszyscy się za nami oglądali, jak jechaliśmy :) Zdjęcia robili, normalnie niczym filmowym gwiazdom ;)
Lidko:)
OdpowiedzUsuńGratuluję rocznicy muszę sprawdzić której, bo miedziana nic mi nie mówi, Lidko dziś dopiero poczytałam wczorajszy post i zobaczyłam gdzie się bawiłaś, i że o mnie pamiętałaś :) ino mi tu na kiełki nie przejdź, i tofu, wczorajszy dzień i dzisiejszy gdzieś mi się zgubił, cała jestem do zadku, czyli do tyłu:)
Co Was tak porozmazywało na zdjęciu :)
Buziaki :)
Oblatałam wszystko w internecie i wyszła mi 7 więc gratuluję tej szczęśliwej siódemki :)
UsuńDziękuję, Ilonuś :) Dokładnie, siódma, najpierw w necie znalazłam, jak się nazywa, a potem ją wpisałam w temacie postu ;)
UsuńKiełki to jadam czasami, tofu nigdy nie próbowałam, jakoś mnie nie ciągnie ;) zresztą, to nie jest polskie jedzenie i na tych akurat targach jego nie było. Była cała masa innych serów, białych, żółtych, smażonych ...
Zamazało nas ze wzruszenia :)) ;)
Tofu dobrze zrobione - sama pychota, zachęcam;))
UsuńJak bd miała okazję, to spróbuję, bo dlaczego nie? :)
UsuńLidko! Smakowicie wyglada mi ten kajmak, no i oscypki uwielbiam, że o dobrych wędlinach nie wspomnię! Mniam! Dojadam teraz resztki wędzonej słoninki, która też ma smak jak w dziecinstwie!
OdpowiedzUsuńI jeszcze raz życze Wam drodzy małzonkowie sto lat cudnego, zgodnego, pełnego miłosci i przyjaźni pozycia!:-))
(Tez mam krótki staż małżeński ,więc rozumiem jak silne są jeszcze te wspomnienia ślubne, te suknie, ten nastrój oczekiwania i spełnienia, te usmiechy i spojrzenia oraz romantyczne tańce, ach, jak na balu jakims!...!:-))
Dziękuję raz jeszcze , Olu :)
UsuńPooglądałam sobie zdjęcia ze ślubu, wesela, patrzyłam na uśmiechnięte osoby, które były z nami, dwie z nich odeszły już do lepszego świata, nowe dzieci się narodziły w międzyczasie i prawie cała młodzież z naszych rodzin już też ma swoje rodziny.
W sumie wesele jest jakąś formą balu, jakby na to nie patrzeć ;)
Dobry pomysł z tym kultowym autkiem. Ja do kościelnego dmuchałam na piechotkę, bo było blisko, do cywilnego chyba srebrnym polonezem, szał niebieskich ciał w tym czasie:) Wszystkiego więc naj na kolejne rocznice:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Mnemo :) Myślę, że dzisiaj srebrny polonez też jest już kultowy :) A wtedy, to faktycznie - szał ciał i umysłów ;)
UsuńNie dla nas długie limuzyny, czy jakieś super bmw, czy inne audice. Wybraliśmy opcję retro, no taką trochę retro ;) zwłaszcza, że była pod ręką.
A ja dużym fiatem:)))
UsuńTeż fajny :)
UsuńW kwiaty był;)
UsuńTo jeszcze fajniejszy :)) Nie musieliście go jakoś bardzo przystrajać, zapewne ;)
UsuńOpis spotkania niesamowity :))))) Produkty są rewelacyjne... zachwyca mnie fakt, że jeszcze komuś się chce robić coś dobrze :) A zdjęcia samochodu i Pary Młodej kręcą łzę wzruszenia w oku :) Ja lepiej pamiętam Syrenkę... nią się zjeździłam jako dziecko i pamiętam jak Tato ją wiecznie naprawiał :)
OdpowiedzUsuńZ okazji rocznicy oczywiście wielkie ucałowania i życzenia wszystkiego NAJ NAJ NAJ :******
Dziękuję Emko :))
UsuńSyrenkę też pamiętam doskonale, bo moi rodzice też takową posiadali, zjechaliśmy nią pół Polski i też się zaraza od czasu do czasu psuła. Hitem był jeden z pierwszych wyjazdów do rodziny, jakieś 30 km od nas, wracaliśmy od nich i na górce pękł chyba pasek klinowy. Na szczęście stało to się w mieście, w którym rodzina mieszkała, babcia została u swojej siostry do następnego dnia, a rodziców, brata i mnie wuja wcisnął w malucha i odwiózł do domu :))
Takich produktów szukam niczym pies gończy ;) wyczulony mam węch i wzrok ;)
Bal był super :) Jakoś tak fajniej się mi zrobiło na duszy, jak trochę głupot popisałam ;) i poczytałam inne osoby :)
W Poznaniu w M1 jeszcze co któryś weekend też są takie targi "pyszności", ale zazwyczaj nie dla wegetarian;))))
OdpowiedzUsuńTo nie wiedziałam :)
UsuńTam faktycznie, wiele stoisk z wędlinami, też się zastanawiałam, na ile przydatne byłyby dla osoby bezmięsnej, nie mówiąc już o ludziach stosujących bardziej rygorystyczną dietę.
Nie pamiętam dobrze, musisz sprawdzić na stronach M1 ale chyba w 2. i 4. weekend miesiąca - dużo pyszności: nalewki, chleby, kiełbasy, smalce smakowe, rękodzieło też, fajnie pachnie wtedy w tym smutnym miejscu;)
UsuńDzięki za informację :) Muszę pamiętać i moze kiedyś się tam wybiorę.
UsuńTo faktycznie jest smutne miejsce, może byłam tam ze cztery razy.
Lidko! Przede wszystkim wszystkiego najlepszego z okazji miedzianej rocznicy slubu i aby kazda kolejna byla dla Was wyjatkowa, buziaki:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie takie targi, jarmarki gdzie swoje produkty wystawiaja lokalni producenci. Mozna kupic ekologcznie produkty, smaczne i bez konserwantow i fajne jest to, ze wielu z nich powraca do tradycyjnych sposobow wyrobu.
Od dawna ograniczylam zakup wedlin, sama chemia, zero smaku, krotko mowic koszmar. Podobnie jak Ty, ja rowniez ogladam kazda etykietke na zakupionym produkcie i czasami wlos sie na glowie jezy czym nas szprycuja.
Milego tygodnia:)
Dziękuję Ataner :))
UsuńCoraz więcej ludzi ma świadomość i chce wiedzieć, co je, jest to pocieszające, bo wymusza na producentach opamiętanie się, aczkolwiek wiele jeszcze jest do zrobienia. Wystarczy popatrzeć np., co ludzie w Biedronce kupują. Bo tanio. Ale papierochy do tego i sikacze muszą być.
Temat rzeka, zresztą.
Tobie również miłego tygodnia :)
No proszę, trzy dni nie miałam internetu (u nos we wsi tak jes), ale trafiłam w samą porę! Długiego, dobrego, pięknego życia razem!
OdpowiedzUsuńMasz to wyczucie :)) Dziękuję Hana :)
UsuńU wos we wsi, to tak, jak po osiemdziesiątym, czeci stopiń zasilania ;)
Żeby to czeci. Nojczynści ni mo żodnygu.
OdpowiedzUsuńCo Ty godosz? Oż sie wierzyć nie chce, że jeszczy takie miejsca sum i to niedaleko mnie.
UsuńNawet bliży ciebie niż myślisz, tej;)
UsuńNie godej, Kretowato. Może troche tegu prundu jeji posłać? ;) Jak to bliży jezd nisz dalyj ody mnie.
Usuńmam ochotę Cię wyściskać za info o targu koło okrąglaka! super! mam nadzieję, że na te październikowe uda się pójść:)
OdpowiedzUsuńTo się cieszę :) Ja pójdziesz, to pochwal się na blogu wrażeniami.
Usuń