wtorek, 10 września 2013

Moda na wrzosy, część druga i chyba nie ostatnia ;)

Witam wszystkich :)

Dzisiaj też będą wrzosy i to świeżutkie, tegoroczne. A potem pójdę na zieleniak i kupię sobie te doniczkowe. Kilka nawet. Jak się bawić, to się bawić.
Za oknem słońce i w miarę czyste niebo, oraz hałas remontu z bloku naprzeciwko. Remont jest na zewnątrz, wynajęta ekipa robi to, co powinien zrobić deweloper, czyli naprawić fuszerę, przez którą ludzie mają całe kolonie czarnych grzybów na ścianach. Oczywiście ten, co te bloki budował do winy się absolutnie nie przyznaje, wygrać sprawę w sądzie to jak trafić najwyższą kumulację w totka, wspólnota zaczęła naprawy własnym kosztem. Czas niestety nagli.
Naprawa, to zerwanie styropianu i uporządkowanie tego całego chaosu pod nim. To niestety nasza, krajowa rzeczywistość.

Wczoraj zaliczyłam wizytę u dentystki, wizyta odłożona była dwa razy, w końcu się udało :P Bardzo mnie ten wyjazd stresował, ale w efekcie nie było tak źle. Nawet całkiem dobrze, myślałam, że będzie gorzej.
Naprawdę lubię tę moją stomatolog, ale wiadomo, wolę z nią porozmawiać aniżeli siedzieć u niej na fotelu z rozdziawioną paszczą ;)

To pochwaliłam się najnowszymi njusami ;) i czas na wrzosy, jezioro, rzekę ...






Te kępki wyrosły na polowym lotnisku Bornego. Widocznie miejsce zaczęło im pasować :)

 Dotarliśmy również nad rzekę. Pięknie tam, cicho, spokojnie, pachnąco sosnami, wodą
i zielskiem wszelakim

Nad rzeką sporo tych małych żabek?/ropuszek? się pałętało. Szybkie i zwinne, chyba nie lubią się fotografować ;)

To tyle na dzisiaj. Ciąg dalszy nastąpi.

Miłego dnia :)

28 komentarzy:

  1. Wizyta u dentysty wisi nade mną jak miecz. Muszę się zmobilizować.
    Może i ja kupię dziś sobie wrzosy! Zachęciłaś mnie. Jak tam pięknie nad tą rzeczką. Bajka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie napiszę, ile czasu ja się mobilizowałam ;)
      Dokonałam zakupu wrzosów, sztuk trzy i lawendy, a co tam ...
      A jaka cisza tam ...

      Usuń
  2. Wrzosy ekstra :) w ubiegłym roku wydałam majątek na tuzin wrzosów, posadziłam pod świerkami w ogrodzie i wszystkie trafił pan szlag, potem wyczytałam w mądrym poradniku że wrzosy to wybredne bestie, piękne lecz kapryśne, teraz jak już to w doniczce trzymać chyba jednorazowo, jak gwiazdę betlejemską :)
    Buziaki ślę :)
    Ilona, a nic się wczoraj nie przyznałaś bym Ci otuchy dodała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano kapryśne, trzymam je w doniczce, jak wyschną po jakimś czasie to trudno, a jak dają znaki życia, to przesadzam do ogródka. Ale za bardzo nie chce im sie dalej żyć.
      Jak rozmawiałam z Tobą, to zapomniałam o dentyście ;)ale dziękuję za chęci :))

      Usuń
    2. Ale dobre trzymasz w doniczce aż WYSCHNĄ, wody im żałujesz, no i jak już uschną to gdzie idą ?
      Kiedyś z lasu przytargałam wrzosy i też mi uschły.

      Usuń
    3. Podlewam je oczywiście :)), ale i tak schną. A potem idą na kompost do moich rodziców.

      Usuń
  3. Pogoda za oknem i wrzosy są kuszące, ale "wrąbałam się" w pomidory sądząc naiwnie, że będzie jak wczoraj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo prognozy były niezbyt ciekawe i mowy nie było, że będzie tak ładnie. A co robisz z tych pomidorów? Przecier?

      Usuń
    2. Nie, taki sos wieloczynnościowy w typie "ajwar". Bardzo "w typie". Dodaję cukinię, paprykę, goździki, cynamon, bazylię i co mi tam w duszy zagra. Wszystko uduszone "blędzę" i do pasteryzacji. Potem robię z tego albo sos do mięs, albo zupę gulaszową, dodaję do zapiekanek i co tylko chcesz - bardzo wygodne i warto odstać swoje przy garach. Potem myk, i gotowe!

      Usuń
    3. Ciekawa koncepcja z tym sosem. Nigdy nie robiłam, ale faktycznie warto trochę czasu poświęcić, żeby potem odkręcić słoiczek i prawie gotowe :)

      Usuń
  4. Bardzo sliczne.
    Nie wiem, kiedy kupie, bo na razie umieram sobie po cichutku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra, dzisiaj sobie poumieraj, ale jutro już może nie? Wrzosy mogą trochę zaczekać na Ciebie ;)
      Zdrowiej, Panterko :))

      Usuń
    2. Mam nadzieje, ze te szakale mi wrzosow nie wykupia, zanim zmartwychwstane. Na razie nie widze poprawy mimo faszerowania sie medykamentami. Klatke z piersiami chce mi rozerwac z bolu, strach zakaslac.
      Ale mnie zmoglo!

      Usuń
    3. To męża wyślij, żeby kupił :)
      Jak od wczoraj Cię morzy, to parę dni potrwa, zanim leki zrobią swoje. Kurczę, żeby aż tak zlec latem? Co za pech.

      Usuń
    4. Po pierwsze primo: maz na pewno kupilby nie takie, jak ja chce.
      Po wtore primo: jego tez dopadlo, choc w mniejszym stopniu, za to jojczy, jakby nie wiem co mu bylo. Jak to chlop.

      Musze wiec zaczekac az stane na nogi.

      Usuń
    5. Te bakterie TAM wredniejsze jakieś?

      Usuń
    6. Panterko, a to już insza inszość. Jak chłop też chory, to nie ma co go angażować. Biedaczek ;)

      Dom Panterki sobie upodobały z jakiegoś tam powodu, najwyraźniej ;)

      Usuń
  5. Nie znam osoby która lubi chodzić do sotmatologa. W sumie to okropny zawód. Wrzoski piękne... widoki prześliczne... chciałabym tak posiedzieć i odpłynąć ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawód może mało przyjemny, ale nie znam bezrobotnych dentystów ;) Ja chyba też nie znam nikogo takiego.

      Usuń
    2. Ja lubię, wręcz nie mogę się doczekać. Ale nie zawsze tak było, poprostu trafiłam na dobrych lekarzy. Owszem kasę to ciągnie,ale wiem, że jak idę to żadnego bólu, żadnych krzywych min, wszystkie zabiegi na leżąco i co chwilke pytanie czy wszystkow porządku. Tak mi pasuje i chętnie chodzę choć garnitur mocno nadwrężony zabiegami z lat PRlu.

      Usuń
    3. To teraz już znam ;)

      Mój garnitur też nadwyrężony, ale dajemy radę, chociaż czasem bywa ciężko.
      Też mam bezboleśnie, ale ostatnio tak raz na pół roku muszę jechać, więc moze dlatego nie lubię.

      Usuń
  6. Dentysta....brrrrr
    Zdecydowanie lepszym tematem są wrzosy :)Mam podobne doświadczenia: zakupione, wsadzone, podlewane.....i d...pa. Teraz podziwiam je tylko :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłam je tylko dlatego, że nie są drogie. Bo wiem, że to kicha i na drugi rok nie przetrwają. Ale chociaż trochę oko nacieszą.

      Usuń
  7. Ja nie mam ręki do kwiatów, o czym od dawna wiem, więc u mnie w domu żadnych doniczkowych nie ma. Trochę w ogrodzie i wystarczy. Zachwycam sie tymi lesnymi i łakowymi. Rosną pieknie a nikt, poza Stwórcą o nie przeciez nie dba.Tak i te wrzosy z Bornego. Znalazły sobie sprzyjające miejsce i trwają tam piekne i wyraziste, jak mało gdzie.
    Gratulacje, że juz dentysta za Tobą Lidko. Mało kto to lubi, a kurka wodna, czasem trzeba tam pójśc i przełamać swoje lęki.
    Pozdrawiam ciepło!:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na borneńskich wrzosowiskach pasowałyby jeszcze owieczki - wrzosówki :)
    Mnie kwiaty rosną, chociaż ostatnio mój entuzjazm hodowlany trochę osłabł.
    Pozdrawiam również, Olu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. uwielbiam wrzosy! uwielbiam jesień! a stomatolog brrrr...pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.